Dodany: 18.07.2011 12:03|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Noblista pod ostrzałem


Prawdopodobnie każdy zawzięty mól książkowy przynajmniej od czasu do czasu cierpi na dolegliwość polegającą na niemożności zdecydowania się, za który z zalegających na półce z pożyczkami kilkudziesięciu (!) woluminów się zabrać. Mól jednak, w odróżnieniu od tego osiołka, co to nie mógł wybrać pomiędzy owsem a sianem, nigdy z głodu lektury nie zginie – co najwyżej rzuci się na coś innego. Na przykład coś nadającego się równocześnie do wykorzystania w ramach trzech akcji czytelniczych: odkurzania „przykurzątek” (ani jednej oceny!), lata z polską książką oraz po części „Czasu na klasykę” (połowa zawartych w zbiorze tekstów liczy sobie ponad 100 lat). Taki wielofunkcyjny rarytas udało mi się pozyskać dzięki życzliwości pokrewnej duszy, wiedzącej, że prócz innych tematów w zakres moich zainteresowań wchodzą i sienkiewicziana (dziękuję, Paren!).

Zbiór tekstów krytycznych (jedynie w niewielkim odsetku przytaczanych w całości) poświęconych „Trylogii” lub tylko pojedynczym jej częściom można podzielić chronologicznie na publikowane za życia autora i po jego śmierci, a te ostatnie na ukazujące się w II RP oraz w pierwszych dwu dekadach PRL. Rozróżnienie to ma pewne znaczenie, gdyż autorzy studiów należących do dwu ostatnich kategorii mieli pełną świadomość, że biorą na warsztat dzieło pisarza uczczonego przez naród i co więcej, nagrodzonego przez międzynarodowe gremium. A znacznie łatwiej jest wytykać błędy i niedoskonałości autorowi początkującemu czy równemu sobie, niż nobliście, którego twórczość ukochały miliony czytelników. Toteż nie jest niespodzianką, że sporo zastrzeżeń do „Ogniem i mieczem” mieli zwłaszcza koledzy Sienkiewicza po piórze, nieco zaskoczeni, że ich rówieśnik, dotąd parający się dziennikarstwem i tworzeniem obrazków obyczajowych, bez pardonu wkroczył na ich teren...

Przeczytanie wszystkich zebranych w tomie tekstów może być nużące dla czytelnika nie zajmującego się na co dzień krytyką literacką, ale przecież nie trzeba ich czytać jednym ciągiem – można sobie tę czynność rozłożyć na kilka czy kilkanaście dni. No i nie od rzeczy byłoby sobie odświeżyć przedmiot rozpraw, zwłaszcza jeśli ostatni raz miało się z nim do czynienia wiele lat wcześniej; ja na aktualną powtórkę z „Trylogii” nie znalazłam czasu, ale za młodu miałam przyjemność (naprawdę przyjemność!) przeczytać ją z piętnaście razy, więc w pamięci pozostało mi dostatecznie dużo.

Czego można się dowiedzieć i nauczyć, studiując pisma ganiące lub chwalące „Trylogię”?

Po pierwsze, że napastliwe krytyki, zawierające nie tylko wytknięcie prawdziwych lub rzekomych słabości dzieła, ale i osobiste wycieczki pod adresem autora, nie są wymysłem naszych czasów (patrz artykuł Wacława Nałkowskiego), aczkolwiek odnosi się wrażenie, że na przełomie XIX i XX wieku czyniono to z ciut większą kulturą.

Po drugie, że odbiór tego samego dzieła czy poszczególnych jego aspektów może być diametralnie różny w zależności od mnóstwa czynników kulturowych i społecznych, w tym od osobistej wiedzy i światopoglądu odbiorcy (a także od światopoglądu oficjalnie obowiązującego, co pięknie widać zwłaszcza w tekstach ukazujących się po roku 1945). Jeden wyrzuca Sienkiewiczowi wychwalanie szlachetczyzny i podlizywanie się „panom”, drugi podkreśla wagę kultywowania narodowych tradycji i patriotyzmu - a chodzi wciąż o to samo, że pierwszo- i drugoplanowi bohaterowie pozytywni wywodzą się ze szlachty (negatywni zresztą też, z nielicznymi tylko wyjątkami, ale na to już przedstawiciele opcji krytycznej jakoś nie zwracają uwagi). Jedni mają mu za złe, że nie dość głęboko pochyla się nad tragiczną dolą ludu, uciskanego przez posesjonatów, grabionego i wybijanego przez najeźdźców, inni chwalą, że zwraca uwagę na wyzysk tegoż ludu przez magnatów jako ważny element genezy kozackiego buntu (mowa Chmielnickiego o „królewiętach”) i jego udział w walkach wyzwoleńczych (słynna scena z „Potopu”, w której górale ratują orszak Jana Kazimierza przed Szwedami). Ten zachwyca się doskonałym osadzeniem akcji w realiach epoki, tamten dopatruje się w owych realiach masy błędów; dla jednego kreacje bohaterów czy poszczególne sceny z ich udziałem są nadzwyczaj udane i wiarygodne psychologicznie, dla innego wręcz przeciwnie. I tak dalej, i tak dalej.

Po trzecie, że gust przeciętnego czytelnika nie zawsze jest zgodny z gustem specjalistów od krytyki literackiej. Ludzie chcieli czytać o aktach wielkiego patriotyzmu i porywach wielkiej miłości, o brawurowych ucieczkach i pościgach, o wygranych bitwach i pojedynkach, o finałach na ślubnym kobiercu – i to im Sienkiewicz zapewnił; nie mógł zafałszować historii, uśmiercając Chmielnickiego pod Zbarażem albo dając się Kamieńcowi Podolskiemu obronić przed Turkami, ale mógł Skrzetuskiemu oddać Helenę, a nieuśmierconych do roku 1673 bohaterów wysłać z Sobieskim pod Chocim, dając im udział w kolejnym dziele zwycięstwa. I guzik ich obchodziło, że ten czy ów pisarz lub żurnalista niemiłosiernie zjechał „Ogniem i mieczem”, uznając za nieprawdopodobieństwo publiczny wybuch rozpaczy Skrzetuskiego na zgliszczach Rozłogów, a sylwetkę Podbipięty za wyssaną z palca karykaturę, bo oni te postacie pokochali i śledzili ich poczynania z autentycznym przejęciem – aż do szczęśliwego (lub nieszczęśliwego) finału. Tak jak później Kmicica i Wołodyjowskiego.

Czytelnikowi dzisiejszemu, może już nieco mniejsze mającemu zapotrzebowanie na rozumiane po sienkiewiczowsku „pokrzepienie serc”, ale wciąż jeszcze żywiącemu jakiś sentyment do Trylogii i jej bohaterów, lektura tych szkiców stwarza ponadto sposobność do konfrontacji własnych spostrzeżeń i przemyśleń z tym, co rzuciło się w oczy autorom peanów i polemik. A że dyskusje wokół twórczości Sienkiewicza zdarzają się i dziś, tak wielbiciele, jak i zawzięci krytycy mogą u swoich poprzedników sprzed kilkudziesięciu lat wynaleźć niejeden argument na poparcie swoich tez.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3557
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: