Dodany: 24.07.2011 13:27|Autor: Marioosh
Koszmar
W Nowym Jorku grasuje morderca kobiet o pseudonimie Rzeźnik. Policji w pościgu za zabójcą pomaga Graham Harris, redaktor pisma dla alpinistów posiadający zdolność jasnowidzenia. Rzeźnik postanawia zabić jasnowidza oraz jego narzeczoną i w tym celu udaje się do biurowca w którym na czterdziestym piętrze mieści się redakcja gazety. Harris widząc, że ma odciętą drogę ucieczki postanawia zejść po ścianie wieżowca - problem w tym, że przed laty miał w górach poważny wypadek, który wywołał u niego lęk wysokości.
"Ściana strachu" może śmiało konkurować o tytuł najgorszej książki Koontza. Który to już raz pojawia się w jego twórczości schemat: dobry bohater w dzieciństwie pokrzywdzony przez los, zły bohater uważający się za Boga, złe mass-media, obowiązkowa ucieczka dobrego bohatera przed złym? Książka wygląda tak, jakby była napisana na kolanie, a autora goniły terminy - wszystko jest tu powierzchowne i sztampowe. Najbardziej rozpaczliwe są jednak motywy działania Rzeźnika - okazuje się, że wystarczy trochę poczytać Nietzschego, a już w człowieku budzi się chęć zostania Nadczłowiekiem i rządzenia całym światem. Doskonale zdaję sobie sprawę, że w taki właśnie sposób rodzą się dyktatury, ale w tym przypadku opis tych narodzin jest tak banalny, że bardziej budzi śmiech niż grozę. Naprawdę trudno napisać o tej książce coś pozytywnego - po prostu strata czasu.
A swoją drogą: jeśli ktoś chce przeczytać dobrą książkę o narodzinach dyktatury poprzez chaos niech sięgnie po "Spisek Akwitanii" Roberta Ludluma, tam też bohaterowie czytywali Nietzschego, ale przynajmniej z większym zrozumieniem.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.