Dodany: 28.07.2011 10:46|Autor: epikur

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Krytyka zbrodniczego rozumu
Gregorio Michael

1 osoba poleca ten tekst.

Uwiódł mnie klimat. Uwaga! Gregorio!


Nigdy nie przepadałem za kryminałami. Powód? Trudno przepadać za książkami, których tak naprawdę się nie czyta. A gdy już się zaczyna, to… Więc zaczęło się z powodu Krajewskiego. Nie pociągał mnie sam fakt pisania przez tego pisarza o takiej, a nie innej tematyce, ale zauroczony byłem klimatem jego książek. Kto umie stworzyć klimat, ten zdobywa moje zaufanie. Mroczne tajemnice miasta Breslau, oryginalne postacie hardych bohaterów i to dobro mieszające się ze złem w ciągłej gonitwie… Jednak teraz nie będzie o Marku Krajewskim, a o innym twórcy kryminału, który także przyciągnął moją uwagę przedstawionym przez siebie klimatem…

Michael Gregorio był dla mnie pisarzem anonimowym, a jak się później okazało, nie tylko dla mnie. W bazie Biblionetki widnieje tylko jedna jego książka - „Krytyka zbrodniczego umysłu”. Po przeczytaniu tej pozycji mam nadzieję, że przyjdzie mi jeszcze kiedyś zapoznać się z kolejną powieścią Pana Gregoria.

Jest początek XIX wieku. Królewiec. Tym pruskim miasteczkiem wstrząsa niespotykana fala dziwnych morderstw. Kilka ofiar znalezionych w różnych częściach miasta znajdowało się w tej samej charakterystycznej pozie, swój żywot skończyło na klęczkach. Prowadzący dotąd śledztwo prokurator Wolfgang Rhunken, niedający sobie rady z wyjaśnieniem kryminalnych zagadek, zapadł na ciężką chorobę. Na miejsce zbrodni niespodziewanie dla siebie samego zostaje wezwany mieszkaniec małej miejscowości Lottingen - prokurator Hanno Stiffenis.

Pierwsze dziesięciolecie dziewiętnastego wieku to czas niezwykle ważnych wydarzeń historycznych. Napoleon jest w trakcie swoich wojennych wojaży, jednak Królewiec jak na razie jest wolny od potyczek z francuskim cesarzem. Tym bardziej zabójstwa dokonane w tak spokojnym dotąd mieście budzą zdziwienie. Czyżby za tymi zbrodniami krył się jakiś polityczny spisek?

Stiffenis, główny bohater książki Gregoria, jest odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu. Sam jednak zadaje sobie pytanie, jak ktoś z tak małej miejscowości jak on może zostać zauważony w jakiejś urokliwej, ale mimo wszystko zapyziałej wiosce. Po jakimś czasie dowiaduje się, że inspiratorem jego pojawienia się w Królewcu jest sam Immanuel Kant, podstarzały filozof, którego miał okazję poznać w pewnym okresie swojego życia. Z jakich powodów Kant zwrócił baczną uwagę na Stiffenisa? To już chyba tajemnica filozoficznych rozterek Kanta… Niebawem wszystko się wyjaśni.

„Krytyka zbrodniczego rozumu” jak żywo przypomina tytułem jedno z największych dzieł Kanta - „Krytykę czystego rozumu”. Nie mam pojęcia, jakie ten słynny traktat filozoficzny ma odniesienie do omawianej przeze mnie powieści, gdyż go nie czytałem, jednak kilka tez postawionych w książce przez Gregoria może świadczyć o pewnych swobodnych odniesieniach do przemyśleń autora względem rozumu, tym razem jednak zbrodniczego…

Kant przedstawiony został w nie najlepszym świetle. Podstarzały człowiek o pewnej skłonności do dziwactw, wynikających chyba z jego wieku i stanu zdrowia. No i filozofia, którą zaraża innych, jednak czy we właściwym celu?

Połączenie w „Krytyce…” wątków kryminalnych z psychologiczno-filozoficznymi rozmyślaniami jest ciekawym i chyba częstym zabiegiem. Wgłębić się w umysł mordercy, w stan świadomości zabójcy i dzięki temu odkrywać zagadki, które wydają się z początku niemożliwe do rozwiązania, jest fascynującym zabiegiem. Zabiegiem, do którego realizacji Gregorio wybrał słynnego niemieckiego filozofa…

Fabuła, intrygujące postacie, wszystko to zachęca do sięgnięcia po „Krytykę zbrodniczego umysłu”. Jednak mnie najbardziej urzekł klimat stworzony przez autora tej powieści. Jak wspominałem na początku, klimat książek potrafi mnie bardzo zauroczyć. Cudownie było przenieść się w ten zimowy okres, w piękne krajobrazy portowego miasta, jak również podziwiać, choć przez krótki czas, opisy wioski, z której pochodzi główny bohater. Czułem mroźny powiew powietrza ulatujący z kartek książki, po czym znajdowałem się z bohaterem w ogrzanej ciepłem domowego ogniska chacie. Doznawałem uczucia trwogi przechodząc przez królewieckie lasy, napotykając wygłodniałe wilki czy obłąkanych ludzi. W portowej tawernie czułem zapach piwa unoszący się nad stałymi bywalcami i tymi, którzy zawieruszyli się tam pierwszy raz. Naprawdę czułem, że tam byłem…

Hanno Stiffenis musiał błądzić nie raz, zanim zbliżył się do prawdy. Jednak czy ją odkrył? To już tajemnica tkwiąca na pięciuset szesnastu kartach tej książki.

Przyjemnej lektury.

Polecam.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2130
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: