Dodany: 02.08.2011 22:10|Autor: duch puszczy

Książka: Klaudyna w Paryżu
Colette Sidonie-Gabrielle

1 osoba poleca ten tekst.

Atmosfera aż iskrzy


Jako uczennica Klaudyna niczego tak nie pragnęła, jak przeprowadzki do Paryża, gdzie mogłaby błyszczeć w salonie swojej ciotki. Kiedy jednak pochłonięty dotąd wyłącznie życiem ślimaków ojciec dziewczyny zapowiada przenosiny do stolicy, Klaudyna boleśnie odczuwa zerwanie z ukochanym Montigny i dotychczasowym życiem. Paryż ją przytłacza i przygnębia, przyprawia o ciężką chorobę. Tęsknota omal jej nie zabija. Powoli jednak zaczyna przywykać, a szarą codzienność urozmaica jej kuzyn Marcel, chłopiec piękny i wymuskany niczym lalka. Z rozmaitych półsłówek Klaudyna domyśla się, jaką tajemnicę skrywa rówieśnik i jakie więzy łączą go z przyjacielem. Aby wyciągnąć z niego sekrety, sama opowiada mu o swej przyjaźni z Łusią, podkolorowując rozmaite epizody i nasycając je erotyką. Przypadkiem zresztą Klaudyna wpada na ulicy na Łusię, która uciekła ze szkoły i rozpoczęła samodzielne życie w Paryżu. Opowieści uciekinierki dodatkowo podsycają miłosne pragnienia głównej bohaterki. Nie mogąc zaspokoić ich z Marcelem, Klaudyna zaczyna się rozglądać za innym obiektem uczuć – i znajduje go.

„Klaudyna w Paryżu” początkowo jest historią tęsknoty za utraconym rajem dzieciństwa, bujną przyrodą i swobodą, jaką cieszyła się bohaterka na prowincji. Wkrótce jednak atmosfera Paryża robi swoje. Wcześnie rozbudzone zainteresowanie sprawami miłości zostaje dodatkowo wzmocnione przez sondowanie tajemnic Marcela i przez pikantne zwierzenia Łusi, związanej z lubieżnym starcem. Klaudyna marzy o miłości – i to w jej fizycznym aspekcie. Dąży do spełnienia swych pragnień z całą energią rozpieszczonej panny, której nikt w niczym nie ograniczał.

Tę gęstą od erotycznego napięcia atmosferę rozładowują epizody pełne humoru. Ważną rolę odgrywa w nich kotka Klaudyny, Fanszetka, która beztrosko zachodzi w ciążę z kocurem z sąsiedztwa. Znakomity jest opis kocicy załatwiającej swą potrzebę, wyzbyty jakiejkolwiek wulgarności, świadczący za to o darze obserwacji. Humor wnoszą też wspomnienia z czasów szkolnych narratorki, na przykład rewelacyjna scena odczytywania na głos przez dziewczęta podręcznika gospodarstwa wiejskiego i domowego, zalecającego budowanie latryn przypominających zielone altanki.

Colette, gorszycielka i skandalistka, po raz kolejny udowodniła, że jest przede wszystkim znakomitą pisarką, znawczynią charakterów i wybitną obserwatorką, obdarzoną przy tym nieprzeciętnym poczuciem humoru.


[recenzja opublikowana na moim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2148
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: derryblossom 14.07.2013 17:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Jako uczennica Klaudyna n... | duch puszczy
My chyba czytaliśmy dwie różne książki... Po pierwsze, Klaudyna wcale nie marzyła o wyjeździe do Paryża - wręcz przeciwnie, opuszcza Montigny z żalem, bo wie, że będzie tęsknić za przyrodą, lasami i znajomymi. To właśnie dlatego w Paryżu najpierw popada w chorobę, a później... No właśnie; w drugim tomie energia Klaudyny gdzieś znika, dziewczyna, zamiast "wziąć się w garść", poszukać towarzystwa i rozrywki, coraz bardziej zapada się w smutek, tęsknotę, nudę i samotność. Trochę mnie to rozczarowało - spodziewałam się raczej, że ta inteligentna, odważna, charyzmatyczna i z pewnością niepospolita osoba "podbije" Paryż. Chociaż, z drugiej strony, Klaudyna chyba nigdy nie potrzebowała cudzej sympatii i podziwu, nie była też szczególnie towarzyska? A jednak nie mogę pozbyć się wrażenia, że trochę się... zmarnowała.

Po drugie, Klaudyna wcale nie marzy o "miłości w fizycznym aspekcie", wręcz przeciwnie, boi się jej; a zwierzenia Łusi raczej ją gorszą i ranią. Sama po wyjściu od dawnej przyjaciółki rozmyśla: "Więc taka się zrobiłam skromnisia w ciągu tych paru miesięcy, taka, nazwijmy rzecz po imieniu, cnotliwa? Nie pierwszy raz ta niepoprawna Łusia wodzi mnie na pokuszenie i nie pierwszy raz dostaje ode mnie lanie. Ale tym razem poruszyło to we mnie całe pokłady jakichś uczuć. Może zazdrości... (...) I wstrętu. Tak, to na pewno! Lubię się popisywać, lubię obwieszczam wszem wobec: "Ach! mnie już nikt niczego nie nauczy! Ach! ja czytam wszystko i wszystko rozumiem, chociaż mam dopiero siedemnaście lat!" I co? Wystarczy, że jakiś pan szczypnie mnie na ulicy, że przyjaciółeczka wprowadza w życie, to o czym zwykłam czytać, a od razu wpadam w popłoch, tłukę parasolem lub też odżegnuję się od zepsucia pięknym gestem. W gruncie rzeczy, Klaudynko, jesteś najzwyklejszą w świecie uczciwą dziewczyną." Nie sposób odmówić jej w tym miejscu racji, i to też rozczarowuje, bo nagle okazuje się, że Klaudyna tak naprawdę mocna była tylko w słowach.

Po trzecie - i ostatnie :) - Klaudynie nawet przez myśl nie przeszedł romans z Marcelem! Przecież on zawsze był dla niej piękną dziewczynką, szybko zresztą odgadła, że wolał mężczyzn.

Ach, a na koniec dodam, że fragment o budowaniu latryn w istocie był świetny!
Użytkownik: duch puszczy 19.07.2013 09:43 napisał(a):
Odpowiedź na: My chyba czytaliśmy dwie ... | derryblossom
Mam dziwne wrażenie, że dyskusję o tym, czy Klaudyna chciała do Paryża, czy tylko imponowała tą perspektywą swoim koleżankom już gdzieś tu toczyłem. Co do reszty uwag, to książkę czytałem jakiś czas temu, a nie mam jej pod ręką, żeby się wesprzeć cytatami (albo uznać, że dokonałem nadinterpretacji). Może po powrocie z wakacji :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: