Dodany: 12.05.2007 08:32|Autor: jakozak
Wielki mąż
Zadziwiające jest dla mnie to, że nikt jeszcze nie napisał nic o książce.
Tadeusz "Boy" Żeleński - postać tak znana, tak wspaniała. Moje pierwsze spotkanie z nim - około czterdziestu lat temu - pamiętam dokładnie. To była książka Ireny Krzywickiej "Wielcy i niewielcy". Potem moja miłość do Boya wyraziła się w tym, że po przeczytaniu "Słówek" przepisałam je ręcznie do zeszytów, łącznie z przypisami (Biblioteka Narodowa to wydała). Kolejne tytuły: "Reflektorem w mrok", "Nasi okupanci", "Szkice o literaturze francuskiej", utwierdzały mnie w przekonaniu, że to geniusz. W dodatku bardzo ludzki geniusz.
Książka napisana przez Józefa Hena oddaje wspaniale atmosferę lat, w których przyszło żyć Tadeuszowi Żeleńskiemu. Przybliża nas do elity artystycznej. Wyspiański, Przybyszewski, Dagny... Ot, koledzy i koleżanki Boya. Zosia z Wesela... Nie powiem...
Był z wykształcenia lekarzem. Bez powołania, jak się okazało. Na szczęście. Talent pisarski przyszedł późno. Pisał satyry, wiersze, eseje, prozę, tłumaczył z francuskiego, niemieckiego, recenzował, był krytykiem.
Zachęcam Was do przeczytania.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.