Dodany: 14.09.2011 18:31|Autor: in_dependent

Prawie jak w domu


Spotkałam go na ulicy w pochmurny, zimny dzień. Napadł na moje myśli nagle, wziął je gwałtem i surowo pokaleczył. Czym różnił się od innych?

Powiedział, że jest magistrem filozofii. Że taki los zgotował sobie sam. Nie chciał pieniędzy. Pragnął rozmowy, a porwał się na monolog.

Miał poczciwe oczy.

Jeden na pół miliona.

Polski bezdomny.


Ojciec chrzestny

Don Ivo zarządza całą Camorrą. Albo Cosa Nostrą. Steruje kartelami narkotykowymi, nadzoruje przemyt, handluje bronią, budzi szacunek. Ale ostatnio najczęściej śpi na Marszałkowskiej, a rezyduje na Placu Bankowym.

Nie to, co Artibus. Wciąż ubolewający nad swym artystyczny jestestwem. Niezrozumieniem. Brakiem przynależności do tej epoki luksusu, do ery elegancji, gdzie na wystawę nie można przyjść w potarganym podkoszulku i ubłoconych jeansach, a potem koniecznie trzeba wrócić do swojego domu.

Potem są tylko skargi i wnioski. Że w placówce doszło do kradzieży kremu francuskiego. Że wciąż narasta agresja słowna, a Pani G. grozi nawet pensjonariuszom śmiercią. Że ktoś został pobity. A kierownik kradnie. Wszystko: węgiel, pieniądze i pewnie jeszcze ten krem francuski!

Niektórzy się jednak nie skarżą.

Marzenka nieustannie zwiedza Warszawę podróżując autobusem nr 106. Ubrana w swą turkusową sukienkę.

A Cyganka opowiada mi swoje sny. Zupełnie nie po kolei. Całkowicie bez sensu.


Margines

Książeczka Marty Szarejko to wyrzut sumienia. Niepokój dręczący każdego z nas, gdy na co dzień zdarza się nam zetknąć z bezdomnością.

Każdego z bohaterów "Nie ma o czym mówić" możemy minąć jutro na ulicy, w metrze, na dworcu. Możemy go wesprzeć dobrym słowem, miłym gestem. Ale pewnie tego nie uczynimy. Lepiej dla niego, byśmy tego nie robili.

Bo bezdomność w Polsce to nie tylko "problem społeczny" albo "choroba społeczna". To przede wszystkim stan umysłu w sytuacji kryzysowej, jaką jest brak własnego domu. Każdy bezdomny z tą przeciwnością radzi sobie inaczej.

Niektórzy wariują od razu. Inni stają się ekscentrykami, tajemniczymi dziwakami. A jeszcze inni nieustannie żyją przeszłością bądź nadziejami na lepszą przyszłość. Wszyscy bez wyjątku są trzymani na przedmieściach społecznej akceptacji.


Królowie życia?

Widzę ich wszystkich oczami Marty Szarejko i chociaż czasami nie rozumiem, mocno przeżywam. Wtapiam się powoli w opowiadaną przez autorkę historię i zaczynam widzieć całkiem normalnych ludzi. Poszukujących schronienia, miejsca, gdzie mogliby się wykąpać, nasycić głód, poukładać swoje rzeczy, z pewnością, że nikt im ich nie zabierze.

Ta cieniutka książka nie jest dla mnie łatwa. Momentami zbyt emocjonalna, czasami okrutnie śmieszna, niekiedy prosta, pozbawiona interpunkcji, jakby była koszmarną pomyłką.

Zawsze jest jednak prawdziwa.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 602
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: