Dodany: 10.10.2011 12:12|Autor: koczowniczka

Książka: Dziedzictwo
Roth Philip

1 osoba poleca ten tekst.

Roth, kandydat do literackiej Nagrody Nobla, opisuje schyłek życia swojego ojca, Hermana Rotha


Philip Roth jest pisarzem znanym na całym świecie. Przeczytałam zaledwie kilka jego utworów: „Cień pisarza”, „Everymana” oraz - w obszernych fragmentach - „Kompleks Portnoya”. A wczoraj w moje ręce wpadła autobiograficzna powieść „Dziedzictwo”. Ta książka opowiada o tym, jak Roth opiekował się chorym na nowotwór mózgu ojcem.

„Dziedzictwo” wzbudziło we mnie mieszane uczucia. Roth wydał mi się człowiekiem bardzo niedyskretnym. Czytając miałam wrażenie, że poznałam wszystkie wstydliwe tajemnice jego ojca, że chory staruszek został obdarty z godności nie tylko przez nowotwór, ale także przez własnego syna. To trochę niesympatyczne.

Roth towarzyszył schorowanemu ojcu, opiekował się nim z oddaniem, a jednocześnie uważnie go obserwował i zbierał materiał do książki. Pewnego razu zmęczonemu, prawie ślepemu staruszkowi wydarzył się mały wypadek. Herman bardzo się wstydził i prosił syna, by zataić to przed innymi domownikami. Philip obiecał, że nikomu nie powie. Może i nie powiedział, ale... ale opisał tę scenę w książce. Opisał bardzo dokładnie i z wielkim rozmachem, nie w kilku linijkach, lecz na kilku stronach. O upokorzeniu Hermana dowiedzieli się nie tylko domownicy, ale też czytelnicy na całym świecie. W scenie tej widzę i żenującą niedyskrecję, i silenie się na oryginalność.

Pisarz nie idealizuje ojca. Nie unika naturalistycznych szczegółów, powiedziałabym nawet, że tych szczegółów nagromadził zbyt wiele. O chorowaniu napisał trzeźwo i bezlitośnie, daleki był od powielania modnych ostatnio poglądów mówiących o tym, że nowotwór to nauczyciel, przyjaciel itd. Nowotwór to przerażająca, bezlitosna siła, pustosząca ciało i psychikę. W krótkim czasie pełen energii człowiek zostaje przemieniony w obolały, przerażony strzęp ludzki, który jedynie w śmierci widzi wytchnienie od cierpień. Nie ma chyba czytelnika, który zapoznając się z tą książką nie zadrżałby z lęku i nie pomyślał: „Oby mnie nie spotkał taki koniec, jak Hermana Rotha!”.

A czym jest tytułowe dziedzictwo? „Oto moje dziedzictwo: nie pieniądze, nie [...], lecz [...]”*. Wykropkowałam, bo wnioski, jakie wyciągnął Roth, są niezwykle oryginalne i byłoby niegrzecznością wobec czytelnika je ujawniać. Przekonajcie się sami!

Jeśli chodzi o literacką wartość książki, nie można narzekać. Roth to mistrz słowa. Obawiam się jednak, że żadna z jego powieści nie przypadnie mi do serca tak mocno, jak „Cień pisarza”.



---
* Philip Roth, „Dziedzictwo”, przeł. Jerzy Jarniewicz, wyd. Czytelnik, 2007, str. 155.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1061
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: