Atrofia uczuć - nic nie boli, nic nie cieszy, żyjesz po to, żeby umrzeć
Graham Greene odważnie zgłębił mroczne zakamarki ludzkiej duszy, tworząc studium postępującego zaniku uczuć wyższych i wypalania relacji, prowadzących do egzystencjalnej pustki.
Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, aby główny bohater tak bardzo mnie poruszył i zirytował, proces jego alienacji i powolną atrofię uczuć moralnych odczuwałam jako atak wymierzony bezpośrednio w czytelnika. Miałam nieodparte pragnienie, aby wedrzeć się na strony powieści i potrząsnąć „starym dobrym Scobiem”.
Henry Scobie to everyman, który przechodzi radykalną zmianę po śmierci małoletniej córki, przyjmując postawę chłodnego racjonalizmu i przemieniając swoje życie w proces badawczy. Sukcesywnie pozbywa się ze swojej życiowej przestrzeni przedmiotów, ludzi, emocji i Boga, na zimno obserwując skutki swego działania w życiu swoim i innych.
W zaplanowany sposób eliminuje „dawnego” Scobiego: z życia społecznego - tracąc swoją prawość; z życia rodzinnego - postrzegając swoją żonę jako osobę godną litości, a nawet pogardy, ostatecznie dopuszczając się zdrady; z życia duchowego - rzucając Bogu wyzwanie, aby dokonał cudu i powstrzymał go w procesie samozniszczenia.
Ostatecznie bohater wyprany z wrażliwości pada ofiarą własnej pychy i postanawia „zbawić” swoich najbliższych poprzez złożenie ofiary ze swojego życia duchowego i cielesnego.
Przechodząc do „Sedna sprawy”, jest to książka stawiająca masę pytań, dająca do myślenia i skłaniająca do refleksji, jest jak układanka, która nie ma jednego rozwiązania, a jej sens zależy tylko i wyłącznie od własnej interpretacji czytelnika.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.