Dodany: 28.05.2007 19:22|Autor: verdiana
Gdziebyłeśsynu?
Zaczęłam czytać „Spokój” i od razu pomyślałam, że ta książka wpisuje się w nurt „książek o toksycznej więzi z matką”, że Bartis to męski odpowiednik Jelinek czy Kimchi. I że jest co najmniej tak samo dobry, tak samo wymagający i tak samo emocjonalnie wyczerpujący.
Andor jest 30-letnim pisarzem, ale wciąż mieszka z matką, emerytowaną aktorką. Matka od piętnastu lat nie wychodzi z domu. Uzależniła się od syna niemal całkowicie i jego uzależniła od siebie. To on robi codziennie zakupy, ona sama, bez niego, nie odkręci nawet kranu. Ma za to dla niego w zamian same pretensje, obelgi i powtarzane maniakalnie co wieczór „gdziebyłeśsynu”. O jego pisarstwie też ma tylko jedno do powiedzenia: „Nawet twoje przedrostki są odrażające”*.
Bliźniacza siostra Andora, Judit, skrzypaczka, wyjechała i nie daje znaku życia. To Andor lewą ręką podrabia pismo siostry i w jej imieniu koresponduje z matką, zamiast powiedzieć jej prawdę. Stosunek matki do Judit też jest dziwaczny i niepojmowalny – wolała udawać, że Judit nie żyje, pochować za życia własną córkę, żeby tylko dostać medal i główną rolę w sztuce.
Wydawało się, że w dzieciństwie rodzeństwo trzymało ze sobą, że ich więź przetrwa, bo jest jedyną więzią, jaką mają z jakimkolwiek człowiekiem, bo są sobie najbliżsi. A jednak i ta więź się z czasem rozluźniła, i to aż tak, że po latach brat nie wie, gdzie szukać siostry. Andorowi została toksyczna więź z patologiczną matką szantażującą go emocjonalnie, wychowującą go na neurotyka. I jedyne, co on chce i umie zrobić, to ucieczka w spotkania autorskie w prowincjonalnych miasteczkach, na które nigdy by się nie zdecydował, gdyby miał matkę z prawdziwego zdarzenia. Dorosły mężczyzna przemontowuje łańcuchy w drzwiach tak, żeby można je było otworzyć od zewnątrz, i po kryjomu (!) wymyka się z domu, kiedy matka zasypia.
To chora więź. Jest jak przedłużenie kompleksu Edypa poza fazę falliczną. Andor zresztą nie tylko pragnął matki jako 6-latek, co byłoby normalną fazą rozwoju psychoseksualnego, on część tego pragnienia zrealizował w relacji kazirodczej, całując się z nią. I robił to tak świetnie, że usłyszał od matki: „Kobiety będą cię kochały”*. To chyba jedyna pochwała, na jaką matka zdobyła się wobec swojego dziecka w całym swoim życiu.
Poza matką i siostrą jest jeszcze jedna kobieta w życiu Andora: Eszter. I to też jest więź toksyczna, może poprzez powielenie schematu? To związek, w którym oboje się ranią, odchodzą od siebie i wracają, mają przed sobą tajemnice, żeby je sobie potem wzajemnie zdradzić, wykrzykując je w emocjach. A w tym wszystkim, w tym szale wiecznych, dobrych i złych, uniesień, mają dla siebie mnóstwo czułości i troskliwości, które wcale nie ograniczają się do seksu (jak pięknie Andor opiekuje się Eszter w szpitalu!).
W „Spokoju” zadziwia trafność spostrzeżeń, ostrość widzenia i dokładność, z jaką Bartis tworzy swoje postacie, nawet te drugo-, trzeciorzędne, np. kalekę na trycyklu czy maszynistę na rencie, których spotykamy zaledwie na jeden czy dwa akapity. Doskonała jest też postać nienachalnego księdza, który pojawia się dwa razy, prowadzi z Andorem świetne dialogi, ale ani razu nie próbuje go nawracać („Nawracać można niedowiarków, nie tych, co nienawidzą Boga”*).
Ale najpiękniejszym momentem, takim, który oddziałał na mnie najmocniej, był dla mnie sen o trupach, które bohater daje na pożarcie posokowcom. Najpierw zaprasza trupy do tańca, maluje im usta sokiem z borówek, bo tak właśnie lubią, z czułością i miłością. Ten rytuał darowuje im zamiast ostatniej posługi, zanim na własnych rękach zaniesie je psom.
Ta książka wpisuje mi się w nurt książek psychicznie obciążających, emocjonalnie trudnych. Poza Jelinek czy Kimchi (toksyczne matki) kojarzą mi się tu jeszcze Axelsson i Shalev, chociaż Bartis na szczęście (poza dwoma czy trzema krótkimi wstawkami narracyjnymi w rodzaju strumienia pod-świadomości) nie eksperymentuje z językiem. To mocna i trudna rzecz, chwyta za gardło i nie puszcza.
---
* Attila Bartis, „Spokój”, tłum. Anna Górecka, wyd. WAB, 2005.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.