Dodany: 23.10.2011 12:28|Autor: in_dependent

Podziwiając Malowniczego widoki


Zapuszczając się w gąszcz księgarnianych regałów, zawsze z niepokojem spoglądam w stronę działu z literaturą polską. Uśmiechają się do mnie z tamtejszych półek okładki ze spełnionymi, zadowolonymi kobietami. Trzepoczą skrzydełkami kolorowe motyle, pusty pomost zachęca do spacerów, a różnym jeziorom, strumykom, rozlewiskom i sielankowym wsiom nie ma końca. Schemat zawsze jest podobny: nieszczęście - ucieczka - wielki przypadek - radość, miłość, idylla.

Tym razem również nie zapowiadało się na nic innego.

Prosta okładka z oknem i fikuśnie upiętą firanką. Na parapecie doniczka z bujną rośliną, miska czerwoniuśkich jabłuszek i malutkie, prawie niezauważalne serduszko (wyd. Sol, Warszawa 2011).

O czym jest ta książka?

Kobieta ucieka z wielkiego świata od męża okrutnika, z laptopem pod pachą, nastoletnim dzieckiem u boku; w malutkim miasteczku zmienia swoje zycie i poznaje wielką miłość.

A rzeczywistość?

I tu już Czytelnika czeka zaskoczenie. Autorka na wstępie obiecuje, że w jej książce nie zaznamy żadnych rozwodów, rozbitych małżeństw i cierpiących dzieci.

Róża to na co dzień poważna pani archeolog, pracownik naukowy na jednej z wielkomiejskich uczelni. Sympatyczna, rzeczowa, ambitna, obowiązkowa. I nagle w trakcie roku akademickiego opuszcza uczelniany posterunek i udaje się z niespodziewaną wizytą do swojej... babci mieszkającej w malowniczej (także z nazwy) miejscowości w Sudetach.

Nietrudno się domyślić, że Róża ucieka - wszak babciny raj, kraina dzieciństwa z pysznymi smakołykami, zapachem ziół, zabawnymi opowiastkami uspokoi nawet najbardziej skołatane nerwy.
Jednak babcia Róży - Matylda - poza ciepłem i umiejętną dbałością o domowe ognisko charakteryzuje się dociekliwością, porywczością oraz nieprzeciętnym humorem. W dodatku całe miasteczko Malownicze jest bardzo niezwykłym miejscem - z nowym, stosunkowo młodym i charyzmatycznym proboszczem, dwoma bardzo nadgorliwymi stróżami prawa, przyjacielem z dzieciństwa przebranym w mundur straży miejskiej, historykiem-amatorem, bezczelnym typem snującym się po atrakcjach turystycznych oraz tajemniczym inwestorem budzącym niepokój wśród mieszkańców. I oczywiście ze świętym Antonim - strzegącym rozstajnych dróg przed niejednym diabłem.

Książka Magdaleny Kordel jest zabawną opowieścią, w której stare historie rodzinne wyciągane są na światło dzienne, a skarby archeologiczne odkrywane obok przydrożnej kapliczki w niewielkiej mieścinie. I chociaż "Okno z widokiem" jest powieścią lekką, trochę żartobliwą, to jednak nieprzesłodzoną i bardzo dobrze wyważoną.

Brak w tej historii jedynie mocniejszych wrażeń, brak ostrych przypraw, wyraźniejszych bodźców dla duszy czytelnika. Powieść ta jest zatem nieco niedoprawiona, aczkolwiek jak najbardziej zjadliwa.

Niestety, poza ostatnimi stronami. Te bowiem świadczą o tym, iż autorka chyba nieco za bardzo popuściła wodze fantazji i dała się zwieść nie do końca dobrym schematom. Wątek romansowy został wpleciony do tej historii nieco na siłę, jakby w ostatnim momencie, chwilę przed oddaniem książki do druku. Ten dosyć kontrowersyjny zabieg nieco psuje całkiem dobrze napisaną i świetnie pomyślaną opowieść, przy której czytaniu nie raz popłakałam się ze śmiechu.

Niemniej jednak nie warto się zniechęcać. Malownicze oraz jego mieszkańcy wciągną Was w wir przedziwnych i prześmiesznych perypetii tak mocno, że może wcale żadnych niedociągnięć nie zauważycie.


[Tekst opublikowałam wcześniej na swoim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1103
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: