Dodany: 03.06.2007 00:35|Autor: dwarf
z okładki
W odległości kilkudziesięciu metrów od niego stał doskonale oświetlony dwiema latarniami autentyczny różowy słoń.
Na twarzy Lesia pojawił się wyraz bezgranicznego przerażenia. Mniej więcej zdawał sobie sprawę z tego, co czynił przez całe popołudnie i wieczór, i nagle pojął, że oto ma skutki. Halucynacje! Delirium tremens! I to nie nędzne myszki, króliki, nietoperze, ale od razu słoń!... I to jaki?! Różowy!!!...
Lesio zamknął oczy na długą chwilę, a potem je ostrożnie otworzył. Słoń stał nadal. Lesio powtórzył operację z oczami.
- Zgiń, przepadnij! - powiedział ze zgrozą zduszonym głosem. - A kysz! A kysz!
W odpowiedzi na zaklęcie nastąpiło coś strasznego. Skądś z ciemności napłynęły nagle ciche dźwięki charlestona. Słoń poruszył uszami, podniósł nieco trąbę i przestępując z nogi na nogę, najwyraźniej w świecie zaczął tańczyć!...
(Fragment powieści)
[Kobra, 2005]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.