Dodany: 03.11.2011 21:15|Autor: A.Grimm

Rewers pięknych idei


"Rozważania o wojnie domowej" Paweł Jasienica rozpoczyna od kilku impresji ze swojego pobytu we Francji przeplatanych historycznymi odniesieniami. Nie łączy ich ścisła więź przyczynowo-skutkowa, lecz miejsce. Jest nim Wandea, region w zachodniej Francji administracyjnie wydzielony podczas Rewolucji z dawnego Poitou. Tam znajdowała się siedziba Gilles'a de Rais, który zapisał się czarnymi zgłoskami w historii Francji; tam też czarnymi zgłoskami zapisali się rewolucjoniści, niosący wolność, równość i braterstwo chłopom. To jedna z tych prawd o Rewolucji Francuskiej, które przemyca się chyłkiem na marginesie podręczników do historii, wszak chodzi o sprawę niebagatelną, przynajmniej do czasów XX wieku, który nas wprost oślepił humanitaryzmem i postępem. W Wandei wymordowano w czasie wojny domowej i późniejszej pacyfikacji - nierzadko metodami, których nie powstydziłoby się UPA - ponad 100 tysięcy osób, głównie chłopów, ale wśród ofiar znaleźli się też księża, szlachta, mieszczanie, republikanie, którzy zachowywali się biernie i nieprawomyślnie. Wandea, zgodnie z wytycznymi adwokatów z Paryża, miała być zrównana z ziemią i z ziemią ją zrównano.

Książka Pawła Jasienicy - adekwatnie do tytułu - ma luźną kompozycję, co często wpływa także na chronologię i datowanie: autor wybiega momentami naprzód lub przytacza krwawe incydenty z całej rewolucji; jednak "Rozważaniami..." mimo wszystko rządzi pewien porządek. Szybko poznajemy przyczyny wzniecenia wojny domowej i powstania ludności wandejskiej. Decydującym i bezpośrednim powodem był powszechny pobór do wojska. Mieszkańcy Wandei byli od niego zwolnieni od ponad dwustu lat, podobnie jak Bretończycy, ale nowo powstały rząd, nowa władza złamała tę długą tradycję.

"Nie tak łatwo przyjęła się w Europie rzecz, bez której my dzisiaj nie umiemy sobie wyobrazić istnienia państwa [Jasienica pisał "Rozważania" pod koniec lat 60.] - powszechny obowiązek służby wojskowej. Już dość dawno temu powiedziano, że najbardziej liberalna republika dzisiejsza wydawałaby się ludziom ówczesnym strasznym domem niewoli, że stary porządek był po prostu naszpikowany niepojętymi dla nas wolnościami"[1].

Innym powodem było typowe dla totalitarnych ustrojów dążenie do unifikacji, poparte administracyjnymi posunięciami. Poszatkowanie Francji na departamenty rozbiło lokalne tradycje, historyczne więzi łączące ludzi w obrębie jednego regionu, a możliwość wybierania władz regionalnych związana była z wielkością płaconych podatków. Prosta ludność nie mogła więc decydować o sprawach im najbliższych, nie miała też wpływu na wybór parafialnych duchownych, narzucanych przez władze centralne. Te działania doprowadziły w końcu do powstania. Zbuntowała się jednak tylko ludność Wandei (pomagali jej Bretończycy), czara goryczy nie przelała się jeszcze na tyle, by opór objął cały kraj - to stało się dopiero po 9 thermidora. Walkę o wolność Wandejczycy opłacili krwawo.

Zasadnicza część książki to opis wojny domowej. Nie ma on jednak charakteru encyklopedycznego czy podręcznikowego. Jasienica często odwołuje się do konkretnych nazwisk i wydarzeń, ale bez tendencji do systematyzowania. Raczej mają one dawać ogólny obraz tego, co działo się w tych latach w Wandei. Oto dwa przykładowe fragmenty:

"W prowincjonalnym Machecoul powtórzono wzory stołeczne, tyle że przy akompaniamencie innej melodii politycznej. Ksiądz zaprzysiężony oraz sędzia pokoju zginęli, krzycząc uparcie: »Niech żyje naród!«, tłum zdobywców miasteczka wył upojony: »Niech żyje król! Precz z narodem!«"[2]

i:

"Gdy to się działo w Machecoul, oddziały republikańskie nagłym atakiem nocnym odzyskały pobliskie Pornic i zabijały bez litości. Schwytanych przywódców zakopywano żywcem po szyję i kamieniowano głowy"[3].

Podobnych opisów Jasienica stara się nam oszczędzać, ale pisząc o takich wydarzeniach, nie sposób ich pominąć. Często praktykowanym procederem były masowe egzekucje polegające na zatapianiu ofiar znajdujących się na statku. Oczywiście autor zaznacza, że ludność w odwecie także mordowała jeńców, chociaż nie brakuje również udokumentowanych przypadków honorowego i humanitarnego zachowania, zarówno po jednej, jak po drugiej stronie. Z tym, że republikanie niedostatecznie gorliwi sami podpisywali na siebie wyrok. Konwencja i Komitet Ocalenia Publicznego miały własną wizję humanitaryzmu, czego dowodem była pacyfikacja Wandei. Jasienica pisze, że o ile sama wojna domowa była straszna, to dla pacyfikacji można by szukać analogii dopiero w najnowszej historii. Ginęli wszyscy: mężczyźni, kobiety, dzieci, starcy, często w męczarniach. Gwałty na kobietach były normą. W kontekście masowych egzekucji w okolicach Nantes i nad Loarą autor pisze:

"Trudno rozstrzygnąć, czy ma słuszność Jakub Baroche, któremu zawdzięczam wiele spośród podanych tutaj wiadomości. Twierdzi on, że sadyzm obozów koncentracyjnych drugiej wojny światowej nie przekroczył miar nantejskich. Miasto liczyło wówczas około stu tysięcy ludzi, terror pochłonął w nim podobno trzynaście tysięcy ofiar"[4].

Ta analogia rzucona mimochodem nie jest bez znaczenia, przeciwnie, znajduje swoje uzasadnienie na wszystkich kartach "Rozważań o wojnie domowej". Jasienica bowiem zaznacza w pewnym momencie, że nie był przeciwnikiem Rewolucji Francuskiej jako takiej, ale daje do zrozumienia, że powinna się ona była zatrzymać na ustanowieniu monarchii konstytucyjnej i uchwaleniu Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela, przy czym doskonale zdaje sobie sprawę z pewnej iluzoryczności takiego konceptu (Deklaracja bowiem w istocie pozbawiała króla władzy wykonawczej). Mniejsza jednak o ten dysonans, dla zrozumienia "Rozważań..." istotny jest sprzeciw wobec pewnego sposobu myślenia, który odsunął na bok zdrowy rozsądek i wyniósł na piedestał doktrynę.

"Nieustannie wszak snują się po tym padole przejęci pogardą dla jego nielogicznych urządzeń teoretycy, posiadacze nieomylnych recept zbawienia. Ta właśnie skłonność ludzka - zabawna, dopóki się przejawia w piwiarniach lub w klubach towarzyskich, w czytelniach bibliotek, niekiedy irytująca - staje się śmiertelnie niebezpieczna, gdy kapryśny zaiste bieg dziejów chociażby przypadkiem odda prorokowi lub całej grupie wizjonerów - władzę. Najpierw służy ona do narzucenia programu przemocą, w krótkim czasie zajmuje po prostu jego miejsce"[5].


W ostatnich rozdziałach coraz częściej pojawia się nazwisko Robespierre'a, bo to on jest kwintesencją takiego sposobu myślenia. Autor nie personalizuje jednak idei i nie obciąża winą jednostki, bowiem urzeczenie mrzonkami jest zaraźliwe (rewolucyjny rząd był nimi zarażony). Jasienica pisze też o tradycyjnej pułapce, która pozwala wynieść takich ludzi na piedestał, a jest nią osobista praworządność i czystość. Dodatkiem do inwentarza jest wspomniana piękna i szczytna idea, którą doktryner chciałby objąć wszystkich ludzi. I tu pojawia się problem; idea zderza się ze stałym prawem natury, z rzeczywistością i może przybrać już tylko formę przymusu. Nie ma prawa się urzeczywistnić, zawsze jest melodią przyszłości; niestety, zawsze będą ludzie, którzy tej melodii dadzą się uwieść. Końcowe partie "Rozważań o wojnie domowej" czytelnie snują analogie i są bardzo pouczające, jak cała zresztą książka.

Nie każdemu może przypaść do gustu luźna forma "Rozważań o wojnie domowej" oraz dość karkołomna miejscami składnia zdań. Dużo zastrzeżeń można mieć też do braku przypisów i danych bibliograficznych; wprawdzie Jasienicę usprawiedliwia forma dziełka, ale większym zaufaniem darzy się prace wyposażone w takie informacje. Całe szczęście, że nazwiska pojawiają się w treści "Rozważań...". Paradoksalnie, dla niektórych te zarzuty mogą być zaletami. Nie każdy chce się przecież zagrzebać w opasłych tomiskach, których istotną część stanowią daty i wyliczenia. "Rozważania o wojnie domowej" dają czytelnikowi możliwość szybkiego poszerzenia swojej wiedzy o Rewolucji Francuskiej o tę mniej jasną stronę, a przy tym zwracają uwagę na leżący u jej podstaw sposób myślenia i związane z nim niebezpieczeństwa. I to ostatnie, być może, stanowi przede wszystkim o wartości książki Jasienicy.



---
[1] Paweł Jasienica, "Rozważania o wojnie domowej", Wydawnictwo Literackie, Kraków 1989, s. 32.
[2] Ibid., s. 15.
[3] Ibid., s. 16.
[4] Ibid., s. 18.
[5] Ibid., s. 54.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2236
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: