Dodany: 11.11.2011 23:30|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Czytatnik: Czytam, bo żyję

2 osoby polecają ten tekst.

Doskonała magia kolorów... z niedoskonałościami


Kiedy się człowiek ubiera w szatę recenzenta, nie przeczuwa, że w przyszłości będzie wielokrotnie doznawał odczucia, jakby miał związane ręce. Bo chciałby się podzielić wrażeniami z lektury, ale dopiero co z mozołem zdołał je podsumować w recenzji, którą jeśli nawet będzie mógł w całości zreprodukować, to nie wcześniej, niż ukaże się ona w oficjalnym medium. Pisać drugą z tej samej książki? Tak, żeby nie powtarzały się sformułowania? Kto próbował, wie, że to niełatwe. No ale co zrobić, jeżeli ma się ogromną ochotę przekazać swoje odczucia i spostrzeżenia od razu, na gorąco? Cóż, trzeba siąść do klawiatury…

Szukając wśród nowości wydawniczych jakiejś dobrej fantasy, natrafiłam na Czarny Pryzmat (Weeks Brent) . Wcześniejszej trylogii tego autora, Nocny Anioł, nie czytałam, ale napotykane opinie na jej temat pozwalały wnioskować, że Weeks to twórca wart zainteresowania. A napotkane w paru serwisach recenzje „Czarnego Pryzmata” (chyba tak się powinno odmieniać tę nazwę, skoro „pryzmat” w tym przypadku jest rzeczownikiem osobowym) w 90% były pozytywne lub wręcz entuzjastyczne; jedna z nich zawierała nawet zapewnienie, że i przekład jest bez zarzutu, a ponieważ już się nieraz przekonałam, jak niewprawny lub zbyt żądny eksperymentów tłumacz potrafi zepsuć dobrą książkę, była to dla mnie rekomendacja bardzo przekonująca.Jednakże obiecane rozkosze czytania nie były aż tak wielkie, jak się spodziewałam.

Świat skonstruowany przez Weeksa ma wiele cech wspólnych ze światami innych autorów, przypominając w mniejszym lub większym stopniu półkulę wschodnią z czasów, powiedzmy, rozłamu cesarstwa rzymskiego. W jednym kraju realia są nieco bardziej europejskie, w innym raczej bliskowschodnie czy północnoafrykańskie, ale prawie wszystkie już znane, oswojone. Prawie wszystkie prócz magii, która rządzi się zupełnie odmiennymi zasadami, choć – tak jak w każdej fantasy – ludzie dzielą się na „magicznych” i „niemagicznych”. Ci pierwsi potrafią wykorzystywać poszczególne barwy widma światła do tworzenia i niszczenia … właściwie wszystkiego; kolor przepuszczony przez palce magicznego osobnika, zwanego krzesicielem, przeistacza się w unikalne tworzywo – luksyn, który może stać się cegłą, klingą broni, liną, klejem, pancerzem, materiałem wybuchowym , a to tylko niektóre z jego zastosowań. Zwykli krzesiciele posługują się jedną, najwyżej dwiema barwami, a tylko raz na pokolenie przychodzi na świat wyjątkowy osobnik zwany Pryzmatem, obdarzony mocą krzesania wszystkich barw. Pryzmat z natury stoi wyżej, niż władcy poszczególnych państw tworzących Siedem Satrapii, i choć ma tylko tytuł lorda, w rzeczywistości jest czymś w rodzaju cesarza i najwyższego kapłana w jednym. Jego zadaniem jest utrzymywanie równowagi barw w podległym sobie świecie, co przekłada się w dużej mierze na równowagę polityczną. Mniej więcej 30 lat przed opisanymi w powieści wydarzeniami zdarzyła się rzecz wyjątkowa: w arystokratycznym rodzie Guile przyszli na świat dwaj chłopcy będący Pryzmatami, Gavin i Dazen Ich rywalizacja o prymat władzy i o piękną dziewczynę doprowadziła do wojny, której skutki jeszcze po dziś dzień odczuwają niektóre kraje – na przykład Tyrea, której mieszkańcy mieli pecha stanąć po stronie niewłaściwego brata - i wiele rodzin, na przykład takich jak ta, w której wychowuje się kilkunastoletni Kip: ojciec zniknął, a pogrążona w nałogu matka nie stanowi dla chłopca oparcia. A za chwilę znów zacznie się ciąg dziwnych zdarzeń, w następstwie którego splotą się losy prostego chłopaka i Lorda Pryzmata…

Sama koncepcja magii kolorów jest doskonała, chociaż mam wrażenie, że miejscami autor troszkę się plącze w zawiłościach własnej teorii, zwłaszcza przy objaśnianiu związku między wyglądem oczu krzesiciela a jego dalszym losem. Równie pomysłowo i ciekawie skonstruowana jest fabuła, z naprzemiennym prowadzeniem akcji na kilku planach, na każdym z których główną rolę odgrywa inny bohater/ para bohaterów. Ich sylwetki, choć może nie wszystkie wychodzące poza typowe schematy, przyciągają uwagę ambiwalentnością postaw; z sześciu najważniejszych postaci właściwie tylko sam Kip jest prostolinijny i nieskomplikowany wewnętrznie, choć zmiana sytuacji wynikająca z ujawnienia tożsamości ojca nie może nie pozostawić na nim śladu, a każda pozostała – Lord Pryzmat, jego więzień, jego dawna ukochana Karris oraz Corvan Danavis i jego córka Liv – zmaga się z różnymi problemami moralnymi, podejmuje kontrowersyjne decyzje. Akcja cały czas toczy się wartko, zaskakując nowymi wydarzeniami i ujawnieniami nieznanych faktów – zwalnia tylko w scenach bitewnych.

To plusy, ale i minusów jest sporo. Zastosowana przez Weeksa taktyka objaśniania świata przedstawionego jest może oryginalna, ale momentami diabelnie męcząca; sens jakiegoś pojęcia, pojawiającego się w pierwszych rozdziałach, niekiedy czeka na wytłumaczenie kilkadziesiąt, albo i kilkaset stron. W relacjach między poszczególnymi państwami niełatwo się połapać, zwłaszcza, że wzmianki o nich są również luźno rozrzucone i raczej oszczędne. Przy tworzeniu nazw własnych autor wykazał się mierną inwencją; oczywiście, przy ogromnym zalewie literatury fantasy niełatwo wymyślić system nazewnictwa tak spójny językowo, jak u Tolkiena, i przy tym nie naśladujący żadnych wzorców, ale tu, podobnie jak w „Mieczu Prawdy” Goodkinda, trudno dopatrzeć się jakiejś wewnętrznej logiki. Część bohaterów nosi imiona anglojęzyczne (Gavin, Liv, Isabel), część wymyślone, bez żadnych reguł pozwalających odgadnąć ich pochodzenie; podobnie jest z bóstwami, spośród których kilka otwarcie sugeruje związki z mitologiami bliskowschodnimi (Molokh, Anat, Belphegor).

A najsłabszą swoją stronę zawdzięcza „Czarny Pryzmat” polskiemu zespołowi, który przygotował go do druku, Jak podkreślam w wypadku każdego przekładu, tłumacz musi pamiętać, że nie wszystkie konstrukcje języka angielskiego dają się dosłownie importować do tekstu polskiego, a korektor i redaktor muszą być świadomi, że nawet dobry tłumacz omylić się może, i nie mogą poprzestawać na poprawieniu wyrazów podkreślonych przez edytor tekstu na czerwono! Gdyby w wydawnictwie MAG przestrzegano tych zasad, nie ujrzałyby światła dziennego takie frazy, jak:
- „Ze wszystkich stron wypełniające ściany poczernione okna opadły i pokój zalało obejmujące całe spektrum barwne światło, kiedy poranne słońce ukazało się nad horyzontem. (…). Ponieważ miał tak bardzo rozszerzone źrenice, magia zalała Gavina. Było tego za wiele, żeby nad tym zapanować. Światło buchnęło z niego we wszystkie.strony, przechodząc przez niego w kolejnych falach zaczynając, począwszy od nadfioletu” [19]
- „wprawił wysysające kolory piekliszcza w podłogę” [27]
- „luksyn zważył się” [30]
- „przeciwko jednym z najbardziej utalentowanych, jakich…” [118]
- „przyjrzała się reszcie rynku” [159]
- „urzędują dziesięciolecia” [170]
- „dodawały im całą dłoń wzrostu” [222]
- „upewniamy się, żeby przeszedł” [247]
- „było jej zimno w pośladki, bo bielizna też jej podjechała do góry. Teraz straszliwie jej się wpijała. Potrząsnęła biodrami, próbując poprawić bieliznę, nie sięgając po nią ręką” [342]
- „brat miał koguta we włosach, który zawsze był widoczny, gdy brat ściął krótko włosy” [380].
Straszliwie mnie takie niezręczności irytują i choć jestem pełna uznania dla tłumaczki za twórczą interpretację neologizmów („drafter”= ”krzesiciel”, „color wight” – „kolorak”, „hellstone” – „piekliszcze”), nie jestem w stanie wysoko ocenić przekładu i redakcji językowej.

W oficjalnej recenzji tego się nie robi, ale czytatnik to moja prywata, więc sobie pozwalam wystawić oceny osobno za poszczególne elementy: oryginalność pomysłów- 5, oryginalność nazewnictwa – 3, kreacje postaci – 5, konstrukcja fabuły-5, prowadzenie akcji- 4, klarowność narracji-3, czytelność realiów – 3, kształt językowy – 2. Razem wychodzi 3,75, co zaokrąglam w dół: powieść jest na pewno „powyżej przeciętnej” – i dlatego będę chciała przeczytać jej kontynuację - ale do „dobrej” jednak odrobinkę jej brakuje.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3172
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 6
Użytkownik: hburdon 22.03.2013 17:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy się człowiek ubiera... | dot59Opiekun BiblioNETki
Czy te elementy oceny to na potrzeby tej książki, czy zawsze stosujesz taki podział?
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 22.03.2013 17:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy te elementy oceny to ... | hburdon
Raczej rzadko mi się chce tak rozdrabniać, zwykle w przypadku książek, których nijak nie mogę ocenić jednoznacznie, bo widzę dużą dysproporcję między stroną fabularną i techniczną.
Użytkownik: hburdon 22.03.2013 18:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Raczej rzadko mi się chce... | dot59Opiekun BiblioNETki
Kiedyś w klubie książkowym miałyśmy taką listę do oceny książek. Nie pamiętam jej już, na pewno miała dziesięć punktów, m.in. język, dialogi, temat, postacie... Ostatni punkt to był bonus za cechy nieokreślone. Faktycznie ułatwia to ocenę nierównych książek.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 22.03.2013 18:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedyś w klubie książkowy... | hburdon
No, tak na prywatny użytek to jest przydatne, natomiast chyba by się nie nadawało do wprowadzenia w sensie ocen biblionetkowych - teraz czasem wykaz ocen przy niektórych książkach zajmuje ze trzy strony, a gdyby każdą rozbić na 5 czy 10 podpunktów, to by już musiały być jakieś okropnie rozbudowane tabele. Ale jak by się to fajnie studiowało - od razu bym wiedziała, komu się w powieściach X-a podoba/nie podoba język, komu kreacja bohaterów itd!
Użytkownik: hburdon 22.03.2013 18:20 napisał(a):
Odpowiedź na: No, tak na prywatny użyte... | dot59Opiekun BiblioNETki
W sumie na Filmasterze taki podział jest, opcjonalny...
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 22.03.2013 18:26 napisał(a):
Odpowiedź na: W sumie na Filmasterze ta... | hburdon
A, nie wiedziałam, bo ja na strony filmowe to raczej rzadko zaglądam - zerknę z ciekawości, jak to wygląda, jeśli można bez logowania.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: