Dodany: 20.06.2007 17:02|Autor: verdiana

Czytatnik: Artes Liberales

[opinie] "Płacząca Zuzanna" Alona Kimchi


<i>To miała być recenzja poprzeplatana pytaniami z wywiadu z Aloną Kimchi. Pytania, przetłumaczone już na angielski, zostały wysłane do autorki, ale... od kilku miesięcy nie odpowiedziała, zdecydowałam więc, że tekst umieszczę w czytatniku, zostawiając wolne miejsca na odpowiedzi, które być może kiedyś się pojawią. A być może nie. Bo książka jest świetna, warto o niej wspomnieć, mimo trudności komunikacyjnych z autorką. :-)</i>

Uwaga: spoilery!

--------------------------------------------------------------------

<b>Chopin – „polski lukier”? Czy to obiegowa opinia o Chopinie w Izraelu, czy pani własny do niego stosunek?</b>

<b>Opis książki na okładce przywodzi mi na myśl „Pianistkę” Jelinek. Czytając, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że w „Płaczącej Zuzannie” znajduję to wszystko, co najlepsze w prozie Majgull Axelsson. Czy to skojarzenia uprawnione? Jakie były pani inspiracje?</b>

Suzanna ma 33 lata. Nie może znieść „dotyku ludzkich spojrzeń”. Mieszka z nadopiekuńczą matką na przedmieściach Tel Awiwu.

<b>Suzanna chodzi na terapię. Rezygnuje z grupowej, żeby nie spotykać się z obcymi, których się obawia. Ale też nie odbywa terapii indywidualnej. To terapia systemowa, Suzannie towarzyszy matka. Jak w Izraelu wygląda psychoterapia? Jaki mają do niej stosunek ludzie? W Polsce często jeszcze można się spotkać z opinią, że „terapia jest dla czubków”, a psychoterapia systemowa jest mało popularna.</b>

Suzanna była mocno związana z ojcem, ale zmarł, pozbawiając ją punktu oparcia i bezpieczeństwa; zdążył jedynie rozkochać ją w poezji. Matka z kolei „poświęca się”, tworząc symbiotyczny związek z córką, wychowując neurotyczne dziecko, które jest przekonane, że na miłość trzeba sobie zasłużyć, a zasługuje się, kiedy się jest dobrą, grzeczną dziewczynką spełniającą życzenia mamy, która z taką lubością wzbudza w dziecku poczucie winy. Matka w imię poświęcenia nie ma własnego życia, w zamian za to Suzanna należy do niej, jak rzecz.

<b>Nadopiekuńcza matka stwarza neurotyczne dziecko. Suzanna cierpi na ciężką nerwicę ze wszystkimi jej przejawami. Pani spostrzeżenia są ostre jak brzytwa i niezwykle celne – skąd zna pani tak dobrze ten stan?</b>

„Jakie obrzydliwe, szkaradne jest ludzkie ciało” [1].

Kiedy przylatuje Naor, Suzanna nie nazywa go inaczej niż Gość, próbując zachować dystans. Nie lubi Naora. Jego pewności siebie, fałszywych uśmiechów, nonszalancji, a nade wszystko tego, że Naor cudownie dogaduje się z jej matką – czuje się, jakby coś jej przez to odbierał. Dopiero po 2 tygodniach wspólnego przebywania ta dwójka może się zaprzyjaźnić. Naorowi Suzanna wydaje się podobna do Płaczącej Zuzanny, Matki Boskiej z Dzieciątkiem. I to dopiero ta ikona (17-wieczna „Matka Boska Włodzimirska” Uszakowa) przedstawiająca ją przełamuje mury milczenia i dystans.

„Są ludzie, których samo istnienie sprawia, że chcesz, to znaczy chcę, zniknąć. Nie pozwolić, by na mnie patrzyli, dotykali mnie wzrokiem. Nie dlatego, że są źli. Albo ordynarni, agresywni czy zarozumiali. Ani dlatego, żeby się tobie, to znaczy mnie, sprzeciwiali. Tak po prostu.
Nasz Gość jest takim właśnie człowiekiem” [2].

Naor nie roztkliwia się nad Suzanną. Nie wtóruje innym i nie ma zamiaru uważać Suzanny za wariatkę. Swoim zwyczajnym zachowaniem, uleganiem humorom i nastrojom (a te ma zmienne) pociąga za sobą Suzannę w stronę normalności.

<b>Skąd taki model mężczyzny jak Gość? Mężczyzna, który zachowując swą męskość, jest i artystą (świetnie maluje), i kucharzem (świetnie gotuje), i człowiekiem wykształconym, a jeśli czegoś nie wie, to szybko się uczy (ikony). Do tego umie nawiązać kontakt i ze starszymi paniami, i z pięknymi kobietami, i z dziewczyną z problemami emocjonalnymi. Człowiek renesansu, nieomal ideał. Zrzuca go pani potem z piedestału, ale i tak mamy jeszcze obraz Armanda, który do końca z poświęceniem i miłością opiekował się ciężko chorą żoną. Obraz mężczyzn kontrastuje z obrazem kobiet na niekorzyść tych drugich – dlaczego?</b>

<b>Jak powinien odpoczywać ktoś nie zmęczony tak po prostu, tylko zmęczony życiem?</b>

„O tym właśnie mówię, o zdolności do znoszenia bólu bez zamieniania go w cierpienie. Zdolności do uznania, że ból nie ma żadnego sensu. Przeważnie jest czymś arbitralnym. Cała ta kwestia sensu jest fikcją. To taki patent” [3].

<b>Pod koniec książki Suzanna przegląda szuflady mamy, które zawierały „dziesiątki damskich drobiazgów wyzutych z kobiecości” – przybory do szycia, jedwabne pończochy, lekarstwa, korale, zegarek, guziki, nożyczki, notes, wyszywaną torebkę. Jeśli to nie są kobiece przedmioty, to co nimi jest? Odczuwam to jako złamanie stereotypu kobiecości, po tym fragmencie jest mi lżej.</b>

<b>Podziwiam zgrabne i niemal niezauważalne przemycanie tropów w tej książce. A to Chopin, a to Uszakow i jego Matka Boska Włodzimierska, a to Teatr Okrucieństwa Antonina Artauda. Każdy z tych tropów stanowi punkt wyjścia do dalszych dociekań i poszukiwań. To celowe?</b>

<b>Książka kończy się najlepiej, jak mogła. Suzanna przełamuje się i wyjeżdża do ośrodka dla uzdolnionych ludzi z problemami emocjonalnymi. Matka Suzanny wypuszcza ją spod swoich skrzydeł – to aż niemożliwe! Po 30 latach tłamszenia swojej córki nadopiekuńczością matka zdaje się coś rozumieć i łagodnie zachęca córkę ostatnimi słowami książki: „No, idź, córeczko...” W rzeczywistości to zdarza się tak rzadko! Czy to celowy zabieg, mający dać nadzieję, pokazać, że możliwe jest wyjście z nawet tak ciężkiej neurozy? I że nawet takie matki mogą zrozumieć swoje błędy i przestać krzywdzić swoje dzieci „z miłości”?</b>

---
[1] Płacząca Zuzanna (Kimchi Alona), WAB 2006, tłum. Leszek Kwiatkowski, s. 73.
[2] Tamże, s. 37.
[3] Tamże, s. 220.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1792
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: Chilly 21.06.2007 08:06 napisał(a):
Odpowiedź na: <i>To miała być rec... | verdiana
Szkoda, że nie ma odpowiedzi, chociaż tekst jest świetny i w obecnej formie.
Bardzo mi się podoba pomysł zadawania autorom pytań, nawet jak nie udzielą odpowiedzi. ;)
A książka, no cóż, sama wiesz, chcę przeczytać. ;)
Użytkownik: verdiana 21.06.2007 10:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Szkoda, że nie ma odpowie... | Chilly
Książka niedługo do Ciebie powędruje, a potem do Gratki. :-)
Mnie się też ten pomysł spodobał... wygląda na to, że same pytania też sporo mówią o książce. Chyba będę to praktykować. Tylko że to już nie przypomina recenzji. :-)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: