Dodany: 25.06.2007 18:14|Autor: veverica

W malinowym chruśniaku...


Piątek w pociągu, urzędzie, pracy, na spotkaniu i znów w pociągu. O dwudziestej wysiadam na peronie w Krakowie, zmęczona, śpiaca i zdechła. W tej chwili jechanie jeszcze dalej, na wieś, prowadzenie przez dwie godziny wydaje się naprawdę chybionym pomysłem...

Drewniany dom wita nas zapachem drożdżowego placka z borówkami i gorących konfitur z wiśni.

Sobota. Wymyta deszczem, świeża, bujna. Słońce coraz wyżej, zapach skoszonej trawy staje się coraz intensywniejszy, osa coraz słabiej tłucze się o szybę. Leniwie przewracam kartki książki, pozwalając sobie na cudowne nicnierobienie w ciszy i cieple. I nagle przychodzi olśnienie...

Maliny! Moja pasja, nałóg prawie. Biore dużą, czerwoną miskę i boso schodzę pod drogę, do malinowego chruśniaka. Zapach jest nieodparcie apetyczny, intensywny, słodki - ale z nutą czegoś zwierzęcego, bo malinisko jest domem dla wielu pokoleń chrząszczy, robaczków, muszek i pluskiew. Zagłębiam się coraz bardziej w drapiący, pachnący, żyjący gąszcz, nie zważając na pręgi na udach. Owoce są wielkie, ciężkie od soku, opite słońcem. Dłonie stają się lepkie, malinowo zabarwione, przedramiona pokrywają krwiste malinowe smugi. Usta proszą o więcej, miska staje się coraz pełniejsza, a ja wciąż zbieram... Trudno przestać. Słońce świeci mocniej, a czas jakby stanął w brzeczącym, pachnącym uroczysku...

Atmosfera maliniska jest gęsta, intensywna, obezwładniająca. Czy gdyby Kirkor wybrał grzyby zamiast malin, doszłoby do zbrodni? Nie potrafię sobie tego wyobrazić...

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4107
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 20
Użytkownik: empe 25.06.2007 20:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Piątek w pociągu, urzędzi... | veverica
Brrr, a ja dziś jadłam pyszne, choć kupione maliny... Nawet nie pomyślałam o tym całym robactwie, które wcześniej musiało po nich chodzić... (Chrząszcze są najgorsze!) Nie daje mi ono spokojnie żyć w lecie (często sypiam przy zamkniętych oknach, to koszmarne). Chciałabym być tak odważna jak Ty, Veverico. :) Wiem, że nie takich reakcji się spodziewałaś, ale takie jakieś "refleksje" mnie naszły... :) Mam nadzieję, że Cię nie zniechęciłam. ;)
Użytkownik: veverica 25.06.2007 21:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Brrr, a ja dziś jadłam py... | empe
Nie, skąd;) Nie liczylam na żadne określone reakcje;)
Mnie chrząszcze, żuczki i wszelkie owady w zasadzie nie przeszkadzają, gąsienice nawet lubię - zwłaszcza te włochate, pszczoły i pająki mnie fascynują. Dla szerszeni czuję uzasadniony respekt. Tak że ciężko mówić o odwadze, skoro się nie boję:)
A poza tym, dla malin jestem gotowa na wszelkie poświęcenia:)
Użytkownik: empe 25.06.2007 22:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, skąd;) Nie liczylam ... | veverica
Ojej... A ja chyba nawet dla książek bym nie mogła... ;)
Użytkownik: reniferze 25.06.2007 22:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Piątek w pociągu, urzędzi... | veverica
Pięknie.. prawie to poczułam, naprawdę. Dziękuję, Veverico :).
Użytkownik: Anna 46 25.06.2007 23:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Piątek w pociągu, urzędzi... | veverica
... Palce miałaś na oślep skrwawione ich sokiem.

Bąk złośnik huczał basem, jakby straszył kwiaty,
Rdzawe guzy na słońcu wygrzewał liść chory,
Złachmaniałych pajęczyn skrzyły się wisiory,
I szedł tyłem na grzbiecie jakiś żuk kosmaty.

Duszno było od malin, któreś, szepcząc, rwała...

N i e będę niedyskretna i n i e spytam, samaś w tym chruśniaku?... ;)
Użytkownik: veverica 26.06.2007 00:04 napisał(a):
Odpowiedź na: ... Palce miałaś na oślep... | Anna 46
Sama, niestety... Mój luby był w okolicy, ale pochłonięty swoim ulubionym zajęciem, nie malinami;)
Użytkownik: Anna 46 26.06.2007 10:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Sama, niestety... Mój lub... | veverica
Chichichi... no, wybacz mnie wścibskiej, ale czytatka jest tak bardzo Leśmianowa, że sama rozumiesz, nie mogłam się powstrzymać! :-)))
Użytkownik: veverica 26.06.2007 15:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Chichichi... no, wybacz m... | Anna 46
Leśmianowatość jest poniekąd zamierzona, chociaż przypadkiem wyszło bardziej, niz planowałam - najpierw napisałam czytatkę, potem przeczytałam sobie wiersz (nie po raz pierwszy, ale po latach) i zdziwiłam się podobieństwem obserwacji:)
Użytkownik: Anna 46 26.06.2007 16:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Leśmianowatość jest ponie... | veverica
To te maliny tak działają; magia Leśmiana plus magia chruśniaku! :-)))
Użytkownik: jakozak 26.06.2007 07:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Piątek w pociągu, urzędzi... | veverica
Gdyby Kirkor wybrał grzyby?
Doszłoby. Gdybym ja pisała Balladynę, na pewno byłaby o grzybach właśnie. :-)))
Tak zleśmianowało mi się też mocno, bo ja kocham Leśmiana. Pachnącego, leśnego, malinowego, cienistego Leśmiana.

Luby? Oni tylko w wierszach i książkach bywają romantyczni. No i może na początku znajomości. :-)
Użytkownik: jakozak 26.06.2007 07:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdyby Kirkor wybrał grzyb... | jakozak
Wiewióreczku kochany - przede wszystkim chciałam Ci powiedzieć, że napisałaś piękną, pachnącą czytatkę. :-)
Użytkownik: veverica 26.06.2007 08:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiewióreczku kochany - pr... | jakozak
Dziękuję, Jolu:)
Za oknami szaro, buro, wietrznie i deszczowo, ale tutaj zostało jeszcze trochę słońca i malinowego zapachu... Może komuś poprawi humor:)
Użytkownik: jakozak 26.06.2007 08:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję, Jolu:) Za okna... | veverica
Kochana moja, lato poszło sobie na moment odpocząć. Po to, żeby rosły po deszczu jeszcze piękniejsze maliny. I inne cudności i pyszności.
Uwielbiam maliny! Tylko nie należy gotować z tych dzikich kompotu. O nie!
Na surowo, prosto z krzaka, bez patrzenia dokładnego, jakie bogate mają życie wewnętrzne, są przepyszne, przesoczyste, przesłodkie. :-) Pójdę sobie na maliny, jak lato wróci. :-)
Użytkownik: veverica 26.06.2007 15:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Kochana moja, lato poszło... | jakozak
I grzyby, Jolu, grzyby po deszczu...;)
Ja też do malin na wszelki wypadek nie zaglądam, z doświadczenia wiem że ich życie wewnętrzne nie ma smaku i jeśli się nie widzi, to nic nie przeszkadza;)
Idę przerobić resztke weekendowych malin - takich biednych i zgniecionych - na koktajl:)
Użytkownik: madame seneka 27.06.2007 22:13 napisał(a):
Odpowiedź na: I grzyby, Jolu, grzyby po... | veverica
Och, chyba najbardziej lubię takie właśnie, sensualne, czytatki... Pachną, wibrują, prowokują głód (nie tylko malin, ale wszelkich doznań, które upajają zmysły...).
Olśniona - proszę o więcej podobnych i pozdrawiam znad arbuza, w którym nie ma magii :-)
Użytkownik: veverica 27.06.2007 22:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Och, chyba najbardziej lu... | madame seneka
Magii może w arbuzie nie ma za dużo, ale za to jest mnóstwo dobrego humoru i dziwnych pomysłów - można wyjadać go łyżką z całej połówki, a potem robić sobie zdjęcia w takim "kapeluszu", można kroić na plasterki, a potem rzucać pozostałymi obręczami do celu, można też przy pomocy długich, cienkich świeczek przerobić go na urodzinowego jeżyka. Wszystkie pomysły wypróbowane;)
Użytkownik: jakozak 28.06.2007 08:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Magii może w arbuzie nie ... | veverica
Gdyby się jakiś wielki i utalentowany artysta pokusił o stworzenie odpowiedniego tekstu na temat arbuza... Kto wie?
Użytkownik: madame seneka 29.06.2007 11:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdyby się jakiś wielki i ... | jakozak
No i tak pięknie, owocowo się zrobiło... Wczoraj jadłam agrest, kwasił mnie, wykręcał, ale jakie to przyjemne! Bardzo Was pozdrawiam i czekam na kolejne inspiracje! :-)
Użytkownik: jakozak 29.06.2007 13:03 napisał(a):
Odpowiedź na: No i tak pięknie, owocowo... | madame seneka
Jak pan może, panie pomidorze?!
Użytkownik: veverica 29.06.2007 16:58 napisał(a):
Odpowiedź na: No i tak pięknie, owocowo... | madame seneka
Mogłabym jeszcze nawiązywać do "Na jagody", też sezon, ale był to koszmar mojego dzieciństwa i chyba najgorsza lektura, więc sobie daruję;)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: