Sekretarzyki - skarbczyki
Kto lubi szperać w domowych (niechby nawet nie własnej rodziny) archiwaliach, dla tego pozycja ta powinna być obowiązkowa.
„Sekretarzyk babuni” Okęckiej-Bromkowej to kompilacja wspomnień trzech osób: autorki, jej Babci i dziada Babci, czyli prapradziadka autorki. Wspomnienia przeplatają się ze sobą, a możemy je odróżnić dzięki czcionce – każdy z autorów ma tu przypisaną swoją.
Najstarsze wspomnienia – pradziada Adolfa, urodzonego w 1815 roku, można podsumować krótko: najlepsze, najciekawsze i najdowcipniejsze, a to dzięki jego autoironii, przecudnemu językowi i bardzo licznym przysłowiom, którymi dziad Adolf lubił okraszać swoje zapiski (moje ulubione: „Tak więc po czterech latach nauki promocyje otrzymałem, choć głupkiem byłem jak nerka w sadle”*). Głównie jest to dokumentacja kilkuletniej budowy folwarku i dworu w jego wołyńskim majątku – dziad Adolf lubił nowinki techniczne i prowadził nowoczesne, jak na tamte czasy, gospodarstwo, z którego zresztą był bardzo dumny.
Drugie pod względem chronologicznym są wspomnienia „Babci Duszki” - Jadwigi, wnuczki Adolfa. Niezamężna i bezdzietna, dość oschła i konserwatywna, swój dwór przeznaczyła jednak na prywatne schronienie i szkołę dla sierot i półsierot. Babcia dożyła lat prawie stu, zmarła na początku lat 60. XX wieku, więc miała okazję doświadczyć też kwitnącego w Polsce komunizmu, czemu przyglądała się nieraz ze zdumieniem i zaciekawieniem, a czasem nawet zachwytem. I zawsze wszystko kwitowała nieśmiertelnym: „Bóg wi co!”.
Wspomnienia autorki, Maryny Okęckiej-Bromkowej, koncentrują się wokół postaci Babci, odnoszą się tak do przedwojennych, wołyńskich czasów, jak i powojennych lat spędzonych już w Olsztynie. Uzupełniają „notaty” pradziada, ale przede wszystkim wspomnienia samej Babci. Autorka operuje bardzo plastycznym językiem, znać warsztat dziennikarski (była dziennikarką Polskiego Radia). Niezwykle ciepło opisuje swoje stadnickie (od majątku Stadnice) dzieciństwo, a potem samą Babcię, która z latami z dość oschłej matrony stała się naprawdę serdeczną osobą.
Całość czyta się bardzo przyjemnie, a zważywszy na bardzo nikłą popularność tej książeczki, serdecznie ją polecam - zwłaszcza wielbicielom wspomnień wszelakich.
---
* Maryna Okęcka-Bromkowa, „Sekretarzyk babuni”, wyd. Pojezierze, Olsztyn 1973, s. 7.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.