Dodany: 29.06.2007 14:02|Autor: szczeniak

"Noc zimowa"


UWAGA!!! Ci, co nie lubią wiedzieć od razu wszystkiego książce, lepiej niech tego nie czytają! :)


"Noc zimowa"... Nie wiem specjalnie, co powinnam o niej napisać. Jedno jest dla mnie pewne - książka jest rewelacyjna!

Johan, narzeczony Elise i wspaniały, jak by się zdawało po przeczytaniu pierwszego tomu, mężczyzna idzie do więzienia za udział w okradzeniu sklepu jubillerskiego. Elise nie może uwierzyć w winę ukochanego, jest przekonana, że to wszystko jakaś idiotyczna pomyłka. Pełna nadziei żyje dalej, niezmordowanie pomagając swojej rodzinie i znajomym w przetrwaniu surowej zimy, nierzadko zapominając przy tym o swoich potrzebach. To mi się właśnie w niej strasznie podoba, tak samo jak zachwyciło też kapitana Emanuela z Armii Zbawienia.

Emanuel cierpliwie służy jej pomocą, tak gorliwie, że po mieście krążą plotki o głębszym uczuciu tego mężczyzny do ubogiej dziewczyny. Nic dziwnego - rodzina dostaje dwie pary butów, ubrania, drewno na opał... A do tego chorą na gruźlicę matkę zabierają do drogiego sanatorium... To ostatnie budzi przerażenie wśród rodziny Lovelin, która nie posiada pieniędzy na leczenie matki i obawia się groźnych długów.

Elise postanawia złożyć wizytę kapitanowi w jego własnym domu, po części dlatego, by dowiedzieć się, czy to on znalazł matce miejsce w sanatorium, a po części dlatego, by mu grzecznie za taką pomoc podziękować i wyperswadować dalsze takie pomysły. Okazuje się, że to nie Armia im pomaga. Emanuel, gdy widzi, że Elise po otrzymaniu odpowiedzi zbiera się do wyjścia, ofiaruje jej swoje towarzystwo w drodze do domu. Mimo gorących próśb bohaterki, która ma już serdecznie dość gadania na ich temat, idą w końcu razem do mieszkania Lovelinów. A po drodze czaka na nich spora banda... Banda z Sagene.

"- Słyszeliście go! To twój ukochany, Elise? Taki facet od Jezusa? Daj swojej dziewczynie całuska, kolego! No dalej, pokaż nam coś na rozgrzewkę w taki zimny dzień jak dziś!
Popchnęli Elise bliżej Emanuela i zmusili go, by ją objął.
Cała szóstka ustawiła się wokół nich. Ulica była pusta i cicha.
- Zaczynaj, kolego! Całuj ją!"*.

To był jeden z najlepszych fragmentów książki! Ciąg dalszy tej przygody jest równie emocjonujący, a szczególnie, gdy następnie Emanuel i Elise lądują w zimnej komórce fabryki i żeby przetrwać chłód, muszą korzystać z ciepła bijącego z ich własnych ciał... To mój ukochany fragment, nigdy bym nie pomyślała, że ktoś może napisać o takiej sytuacji w tak ciekawy i trafny sposób.

Nie będę już dalej streszczać, tylko trochę pokrytykuję. Zacznijmy od wad, by zakończyć recenzję "happy endem".

Po pierwsze, ja doskonale rozumiem, że w Norwegii jest zimno. Okropnie zimno, a ubodzy ludzie nie mają się czym okryć. Gdy czytałam książkę, mimowolnie otulałam się szczelniej kocem, nie zważając na to, że jest środek dnia i robię z siebie wariatkę. I chyba za to jestem zła na panią Ingulstad, która o ciężkich warunkach pracy w fabryce i nędzy na uliczkach Kristianii pisała co trzecią stronę. Po drugie, Johana jakby postawiła w gorszym świetle specjalnie po to, by Emanuel pojawił się w lepszym. Ja i bez tego pokochałam kapitana Ringstada. Na koniec... Emanuel wydaje mi się przystojniejszy, niż go przedstawiono na okładce :).

A pomijając to, "Noc zimowa" ma niepowtarzalny klimat, wzbudza w czytającym największe emocje i zazdrość, że to nie on jest tą biedną, zgłodniałą i zziębniętą osobą, którą wszyscy kochają. Naprawdę! Uznałam po przeczytaniu książki, że jestem za bogata. Ale co mam na to poradzić? Chyba po prostu kupię następną część sagi...



---
* Frid Ingulstad, "Noc zimowa", tłumaczenie: Magdalena Stankiewicz, wyd. Elipsa, 2007, str. 167.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1220
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: