Dodany: 31.01.2012 20:28|Autor: polter

"Na krawędzi cienia"


"Na krawędzi cienia" Brenta Weeksa to drugi tom trylogii "Anioła Nocy" i bezpośrednia kontynuacja "Drogi cienia". Po bardzo przyjemnej w lekturze pierwszej części oczekiwałem od sequela mniej więcej tego samego, tylko w większej dawce – nowych interesujących bohaterów, pojedynków na broń i magię, fabuły szczodrze zaopatrzonej w zwroty akcji i klimatu brutalnego świata. Czy drugi tom sprostał tym oczekiwaniom? Niestety, nie do końca.

Akcja rozpoczyna się krótko po zakończeniu poprzedniczki: Cenaria została podbita przez armię Khalidoru, rządzonego przez Króla-Boga Garotha Ursuula. Nie oznacza to jednak, że wojna się zakończyła – Jarl, który przy pomocy Mamy K. przejął kontrolę nad przestępczym półświatkiem, przygotowuje się do wszczęcia rebelii. Z dala od tego wszystkiego żyje Kylar Stern, skrytobójca i samozwańczy Anioł Nocy, który przechodzi na wyjątkowo wczesną emeryturę. Wyjeżdża do Caernarvonu, by tam u boku przyszłej małżonki (Elene) i adoptowanej córki (Uly) wieść spokojny żywot aptekarza, co okazuje się być znacznie trudniejszym zadaniem, niż sobie wyobrażał. Mając świadomość swej ogromnej, lecz niewykorzystywanej mocy, dość szybko zaczyna odczuwać znużenie prostym życiem. Dlatego też gdy zostaje mu zaproponowane godne zadanie, postanawia wrócić do zawodu, by zabić uzurpatora na Cenaryjskim tronie – zwłaszcza że podobno prawowity król i jednocześnie dobry przyjaciel Kylara, Logan Gyre, wciąż żyje. Niewiele jednak brakuje, by ten stan się zmienił, sytuacja bowiem zmusza go do ukrycia się w Dziurze, miejscu odosobnienia dla najgorszych przestępców.

Tak jak w pierwszym tomie, wielką zaletą powieści są świetnie opisani bohaterowie. Niemal każdy z nich prędzej czy później staje przed dylematem, który determinuje jego późniejsze losy. Kylar przez niemal połowę książki jest rozdarty między perspektywą sielskiego życia u boku ukochanej a powrotem do dawnego zajęcia, dzięki któremu może wprawdzie ocalić wielu ludzi, ale sam zacznie się zmieniać w zimną i wypaloną kopię swego mentora. Loganowi coraz trudniej jest zachować własne człowieczeństwo w miejscu rządzonym przez prawo pięści, gdzie za jedyne towarzystwo maja zgraję morderców, potworów, gwałcicieli i psychopatów. Do grona bohaterów pierwszoplanowych dołącza też znana nam już z "Drogi cienia" uczennica Hu Szubienicznika, Viridiana, dla której test lojalności względem Króla-Boga okazuje się być wyjątkowo trudny. Sama w sobie też stała się niezwykle interesującą postacią o skomplikowanej osobowości, co pozytywnie zaskakuje, biorąc pod uwagę fakt, że w pierwszej części nic nie wskazywało na to, że będzie odgrywać tak znaczącą dla fabuły rolę. Na uwagę zasługuje również czereda postaci drugoplanowych, czyli Jarl, Mama K., generał Agon, Feir, Solon i Dorian. Szkoda tylko, że dwaj ostatni, będąc najbardziej intrygującymi z tej grupy, pojawiają się w dosłownie trzech momentach, by szybko zejść ze sceny i ustąpić miejsca pewnej nowo wprowadzonej czarodziejce-intrygantce. Najważniejsze jednak, że wszyscy bohaterowie zachowują się dość realistycznie, reagują w przekonujący sposób, przez co mamy złudzenie obcowania z prawdziwymi ludźmi.

Styl, jakim jest napisana powieść w zasadzie się nie zmienił. Wciąż jest bardzo dobry, dialogi brzmią naturalnie, sceny walk są pełne napięcia, a kolejne strony wręcz się połyka. Podoba mi się też sposób kreacji świata przedstawionego, przypominający w pewnym stopniu ten zastosowany w "Malazańskiej Księdze Poległych" (choć na znacznie mniejszą skalę) – nie dostajemy wszystkich informacji podanych na talerzu, pewnych kwestii należy się domyślać, opierając się na wzmiankach bohaterów. W taki na przykład sposób poznajemy sytuację polityczną kraju. Odnoszę wrażenie, że nawet po zakończeniu trylogii zostanie wystarczająco wiele wątków związanych z tym światem, aby napisać kolejne powieści w nim osadzone.

Czyżby zatem "Na krawędzi cienia" było kontynuacją doskonałą? Niestety nie – akcja pierwszej połowy książki toczy się wyjątkowo niemrawo, a kiedy protagonista po raz kolejny zagłębia się w rozważaniach na temat sensu życia, nietrudno o irytację. Wprawdzie bardzo podobnie było w części pierwszej, ale tym razem początkowe rozdziały wydały mi się po prostu nudniejsze. W pewnym momencie też, mimo że Kylar wyraźnie dojrzał od czasu poprzedniej części, to postąpił tak lekkomyślnie, że zabrakło mi słów. Przynajmniej zakończenie, na które narzekałem w recenzji "Drogi...", tutaj jest bardziej satysfakcjonujące, ale w zamian otrzymujemy na ostatniej stronie wyjątkowo wredny cliffhanger.

"Na krawędzi cienia" to książka udana, aczkolwiek w świetle poprzedniczki wypada nieznacznie słabiej. Podobnie jak tam, również tutaj dostajemy ten sam ciężki klimat, dobre dialogi, sporą ilość akcji i nieco usypiający początek. Jeżeli podobała wam się "Droga cienia", śmiało możecie sięgnąć po tom drugi.



[Autorem recenzji jest Tomasz "Asthariel" Lisek.
Tekst pierwotnie opublikowany w serwisie Poltergeist: http://ksiazki.polter.pl]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1539
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Neelith 28.11.2014 09:33 napisał(a):
Odpowiedź na: "Na krawędzi cienia" Bren... | polter
Zakończenie pierwszego tomu cyklu i początek drugiego sprawiły, że poważnie zastanawiałam się czy nie rzucić książki w diabły. Akcja "Na krawędzi cienia" rozwija się powoli i raczej nieciekawie, brakuje klimatu wcześniejszej części. Gdy już wydawało mi się, że wiem w jakim kierunku to zmierza i że nic więcej mnie nie zaskoczy, pojawiły się nowe wątki, fabuła przyspieszyła, a ja znów wpadłam w zachwyt. Zakończenie moim zdaniem jest znakomite i tym razem z ogromną chęcią zabiorę się za trzeci tom! Cieszę się również widząc wznowienie cyklu w zapowiedziach na styczeń 2015 r. Najwyższa pora! :)

PS: Wiecie jak Merkuriusz ma na imię w oryginalnej wersji? Ja dowiedziałam się wczoraj zerkając na fejsbukowy profil Brenta Weeksa i całkiem mnie to zaskoczyło. Azoth! Tym samym Merkur to Azo, no a Kylar to Kylar :) Zauważyłam również, że powstaje komiksowa wersja "Nocnego Anioła". Ciekawe czy w Polsce także ją ujrzymy.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: