Bohaterem książki jest Stanisław Madej, dojrzały mężczyzna, który w wyniku życiowych zawirowań przeprowadza się do spokojnej i cichej chatki w Puszczy Noteckiej. Tam zaprzyjaźnia się z księdzem i bada sprawę rzekomego samobójstwa jednego z mieszkańców wsi. Sprawa, po kilku nieprzyjemnościach i ogólnej porażce, cichnie aż do momentu, w którym w dziwnych okolicznościach ginie ksiądz Melchior.

„Puszczyk” to kryminał przedni. Jeden nieoczekiwany zwrot akcji za drugim. Napięcie. Zaskakujące zakończenie. Więcej nie potrzeba, żeby się dobrze bawić.

Ale najnowsza książka Jana Grzegorczyka to nie tylko niewyjaśniona zbrodnia. To również opowieść o mężczyźnie, który nie poddaje się i – mimo wieku i niepowodzeń – szuka swojego szczęścia. Szuka spokoju. Ulega fascynacji aż trzema kobietami; jest przekonany, że szczęśliwe życie to życie z kobietą u boku. I kochanym psem. Będzie musiał to zweryfikować.

Nie mogłam uciec od skojarzeń z powieściami (chyba) niedoścignionego Wiesława Myśliwskiego. Oczywiście książki różnią się od siebie, ale są tak samo swojskie i ciepłe. Jest w nich jakaś magia, dlatego sądzę, że trzeba je przeczytać.