Dodany: 09.07.2007 21:00|Autor: misiak297

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Piosenka koguta
Siesicka Krystyna

Dobry pomysł... zmarnowany


Nie wiem, skąd się we mnie bierze czasem taka forma czytelniczego masochizmu. Jakoś raz na pół roku zwykłem sięgać po autorów, których zwyczajnie nie trawię. Może i Wam się to zdarza...

Pomimo niezbyt udanych doświadczeń z twórczością Krystyny Siesickiej, nabrałem, tak wakacyjnie, ochoty na którąś z jej powieści. Bądź co bądź, ostatnio sięgałem po nią parę lat temu. Najbardziej zainteresowała mnie właśnie "Piosenka koguta". Może dlatego, że stwierdziłem na podstawie opisu, iż nie jest tak do końca adresowana do młodzieży, bo opowiada w dużej mierze o dorosłej kobiecie. Pamiętałem, że "Między pierwszą a kwietniem" względnie mi się podobała... za to nienawidzę tego, co większość uważa za rarytasy w twórczości Siesickiej: "Jeziora osobliwości" tudzież "Zapałki na zakręcie".

Cóż mogę powiedzieć? Jaki to wspaniały pomysł, może nie z tych znowu świeżych, ale z takich, które przy odpowiednich środkach mogą wciąż wydać się ciekawe. Piękna to scena... Młoda kobieta, Anna, o przezwisku Muszka (strasznie drażniło mnie to, iż wszyscy bohaterowie tak się do niej zwracają), układa sobie włosy przed lustrem w oczekiwaniu na przyjęcie urodzinowe swojej ciotki Felicji. Przy okazji wspomina swoje dojrzewanie i pierwsze uroki oraz tragedie dorosłego życia. W lustrze za jej plecami przewijają się postaci dla niej ważne, a już dawno postarzałe lub zgoła zmarłe. Wszystko jest silnie związane z ciotką Anny - Felicją, u której zwykła ona spędzać wakacje.

Świetna myśl - przemieszać czasy, niech przeszłość przenika się z teraźniejszością. Trzeba przyznać, że udało się Krystynie Siesickiej stworzyć odpowiedni klimat sennego letniego popołudnia, które sprzyja wspomnieniom.

Niestety, książka, przy dobrym pomyśle, ma za dużo niedociągnięć, aby można je było pominąć. Przede wszystkim nienaturalne dialogi, które bardzo drażnią. Przy tym bardzo się bałem, że cała historia będzie zmierzać do jakiegoś cukierkowego finału, niech wszystko mlekiem i miodem płynie... tego na dłuższą metę udało się autorce uniknąć (i całe szczęście), choć niebezpiecznie blisko się o taki lukier otarła...

Poza tym odniosłem wrażenie, że niektóre sceny są wyraźnie niedopracowane. Może taka szkicowość była zamiarem Siesickiej, ale moim zdaniem nie zdała egzaminu. Jestem przekonany, że gdyby "Piosenka koguta" wyszła spod pióra Hanny Kowalewskiej czy choćby Olgi Tokarczuk, byłaby bardziej rozbudowana, inaczej, wnikliwiej poprowadzona i po prostu ciekawsza. No, ale... Choć nie ma tu akcji (wszystko oscyluje raczej wokół emocji bohaterów), powieść czyta się raczej szybko.

Jeśli mowa o niedopracowanych scenach... jakim absurdem wydała mi się scena główna, przewijająca się przez całą książkę (od razu ocena poszła stopień niżej). Anna robi sobie papiloty z papieru. I byłoby to dla mnie do wytrzymania, gdyby nie fakt, że papier to nic innego, jak kartki z notatnika kuzynki. Poczułem bardzo osobiste oburzenie... no bo ja nie po to przez całe swoje dotychczasowe życie prowadzę i zamierzam nadal prowadzić pamiętniki, książki z cytatami, listy przeczytanych książek, żeby za dwadzieścia lat jakaś idiotka podarła to wszystko na papiloty! Od razu przypomniała mi się historia kazań świętokrzyskich (ech, jeszcze świeżo rozpamiętuję ten egzamin z literatury staropolskiej), które znamy tylko ze strzępów, bo ktoś użył ich do wzmocnienia oprawy introligatorskiej...

Reasumując: po książki Krystyny Siesickiej jeszcze sięgnę... może kiedyś... za parę lat...

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 6768
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 11
Użytkownik: sowa 09.07.2007 23:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem, skąd się we mni... | misiak297
Hih. Misiaku, a może inaczej "Kazania świętokrzyskie" (w tym moje ukochane - na dzień świętej Katerzyny) ze szczętem by przepadły, może właśnie dzięki temu... yyy... introligatorowi przynajmniej parę kawałków się uratowało?:-) Ale już co do papilotów w pełni się z Tobą zgadzam; przynajmniej odnośnie do bohaterki Siesickiej; bo poza tym, myślę sobie, bez obaw: za dwadzieścia lat chyba nikt nie będzie używał papierowych papilotów:-))).
Użytkownik: misiak297 10.07.2007 00:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Hih. Misiaku, a może inac... | sowa
Zastanawia mnie czy ktoś w ogóle jeszcze używa papilotów. Widziałem je ostatni raz z dziesięć lat temu, jak używała ich moja siostra... Miałem niezły ubaw - jak to dzieciak - bo były jakieś takie gąbczaste i kolorowe, a siostra wyposażona w ten wynalazek przypominała mi stworzenie z kosmosu!
Użytkownik: Vemona 10.07.2007 13:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Zastanawia mnie czy ktoś ... | misiak297
Kiedyś mnie koleżanka namawiała, że dzięki temu ma się loki - szczerze przyznam, że nie wiedziałam jak tego użyć... :D I skończyło się na niczym.
Użytkownik: Jaa 10.07.2007 13:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem, skąd się we mni... | misiak297
"no bo ja nie po to przez całe swoje dotychczasowe życie prowadzę i zamierzam nadal prowadzić pamiętniki, książki z cytatami, listy przeczytanych książek, żeby za dwadzieścia lat jakaś idiotka podarła to wszystko na papiloty!"

hahaha bardzo mi się to stwierdzenie podoba :D
ja po przeczytaniu "Piosnki koguta" w zeszłe wakacje niezbyt pamiętam o co w niej chodziło...

Przyznam się bez bicia, że zaliczam się do ustalonej przez Ciebie większości (więc bardzo podobała mi się "Zapałka.." i "Jezioro osobliwości", tak inne książki nie są już dla mnie nazbyt chociażby wciągające. NIe zmienia to faktu, że postawiłam sobie za punkt honoru przeczytać wszystkie ksiązki jej autorstwa i jak na razie nieźle mi to wychodzi ;]
Użytkownik: mazalova 10.07.2007 14:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem, skąd się we mni... | misiak297
Misiak, to są książki dla nastolatków. Książki dla nastolatków nie mogą być poprowadzone zbyt wnikliwie ani nie mogą być zbyt rozbudowane, ponieważ mogłoby to nastolatków wpędzić w depresje, przedwczesne macierzyństwo i narkotyki. O.
Użytkownik: zielkowiak 15.07.2007 00:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Misiak, to są książki dla... | mazalova
Oj tak, tak.
Użytkownik: miłośniczka 10.07.2007 14:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem, skąd się we mni... | misiak297
A wiesz, ja mam odwrotny problem! Tzn. próbuję różnych specyfików, żeby rozprostować swoje loki, co i tak spełza na niczym, kiedy tylko wyjdę na dwór i zaczyna być choć troszkę wilgotno (rano, wieczór, po deszczu, przed, itd.). Ale tak naprawdę kocham siebie właśnie w lokach!

Co do Siesickiej: Nie czytałam co prawda "Jeziora..." ani "Zapałki...", czyli jej sztampowych, popisowych utworów, za to jeszcze jako dzieciak zachwycałam się jej trylogią ("Falbanki", "Woalki", "Wachlarze"), którą do tej pory uwielbiam i polecam każdemu! Spróbuj, pokosztuj, przeczytaj... namawiam. A "Między pierwszą a kwietniem" całkiem przypadło mi do gustu. :)

Dobra recenzja. Generalnie w recenzjach brakuje krytycznych głosów. Plus dla Ciebie ode mnie. :)
Użytkownik: Teofila 15.07.2007 19:35 napisał(a):
Odpowiedź na: A wiesz, ja mam odwrotny ... | miłośniczka
Trylogia ("Falbanki", "Woalki", "Wachlarze") była niezła. Nie pamiętam z niej już zbyt wiele, ale była czymś więcej niż zwykłym czytadłem. "Między pierwszą a kwietniem" też mi się podobało, jest to jedna z najlepszych książek Siesickiej. A "Piosenka koguta" jest dość przeciętna.

Bardzo dobra recenzja, zresztą jak zwykle :) Oby tak dalej!
Użytkownik: anndzi 10.07.2007 14:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem, skąd się we mni... | misiak297
"Piosenka koguta" trochę zatarła się w mojej pamięci; pamiętam tylko owe papierowe papiloty:) Cudną książką jest natomiast "Nie ma z kim tańczyć", w której również przeszłość przeplata się z teraźniejszością "za pomocą" pamiętnika. Polecam Ci ją gorąco, gdybyś znowu miał kiedyś ochotę sięgnąć po Siesicką.
Użytkownik: Laila 15.07.2007 00:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem, skąd się we mni... | misiak297
"...nie ma z kim tańczyć..." koniecznie!
A z "Piosenki koguta" pozostała mi jedynie świadomość, że na pewno to czytałam. I nic ponadto. :)
Użytkownik: koczowniczka 06.03.2018 10:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem, skąd się we mni... | misiak297
A ja będę bronić Muszki. Bo po pierwsze kuzynka Daniela porzuciła ten notatnik, po drugie pisała w nim brzydkie rzeczy o Muszce, wyszydzając jej otyłość i głupotę. „Muszka jest grubą, głupią idiotką. Kocha się w Ludwiku. Nie wie, że całowałam się z nim wczoraj wieczorem pod wierzbą nad jeziorem” – tak brzmiał jeden z wierszyków. Rozumiem więc bohaterkę, że toto porwała. :D

Mnie ta książka bardzo się podobała.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: