Dodany: 19.02.2012 15:43|Autor: LeoniMa

Najpierw książka!


O „Spadkobiercach” wiemy już dużo. Ekranizacja powieści jest nominowana do Oscara. To historia mężczyzny, który w wyniku wypadku traci żonę i musi się uporać z wydarzeniami, jakie następują po jej nieodwracalnym zapadnięciu w śpiączkę – odłączeniem od aparatury, zdradą, dorastającymi córkami, dla których przez długi czas był ojcem jedynie na papierze. Jako że treść jest mniej więcej znana, napiszę krótko, dlaczego uważam, że warto przeczytać książkę.

Od lat wiemy, że w stosunku do książki, film musi zostać uproszczony. Pewnie to samo dzieje się ze „Spadkobiercami”, a tutaj, tak uważam, trzeba przeczytać każde zdanie. Książka nie należy do najcieńszych, opisuje zaledwie kilka dni, nie ma w niej zbyt wielu retrospekcji – jest gęsta dzięki małym wydarzeniom, dialogom (mistrzostwo!), opisom spędzanych z dziewczynkami chwil.

Wszystko, co dzieje się w przeciągu tych kilku dni przed i po odłączeniu Joanie, opowiedziane zostało z perspektywy jej męża, głównego bohatera historii – Matta. Mężczyzna czuje się przytłoczony, stara się pomóc swoim córkom, ale nie radzi sobie tak, jak by tego chciał. Mnie się wydaje, że radzi sobie całkiem nieźle, zważywszy na to, że dziewczynki naprawdę mają problemy.

Fascynującą postacią, zupełnie, wydawałoby się, nadprogramową, jest Sid – kolega/chłopak starszej córki. Wyluzowany oryginał popalający co rusz marihuanę staje się z czasem dobrym przyjacielem rodziny.

Powieść jest jednocześnie poważna i zabawna. Dotyka wielu problemów, z jakimi borykamy się na co dzień i równoważy je humorystycznymi wstawkami. Na odbiór dramatycznych przecież wydarzeń wpływa klimat słonecznych Hawajów – czytelnik i tak marzy, żeby się tam znaleźć.

Serdecznie polecam.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2051
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: lukn 03.07.2012 19:06 napisał(a):
Odpowiedź na: O „Spadkobiercach” wiemy ... | LeoniMa
Film bardzo dobrze oddaje książkę, co się bardzo rzadko zdarza. Oczywiście książka zawiera więcej dialogów, które są bardzo oryginalne.
Użytkownik: exilvia 03.07.2012 19:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Film bardzo dobrze oddaje... | lukn
Mnie się filmowi Spadkobiercy bardzo podobają (kilka dni temu oglądałam nawet ponownie), Payne jest świetnym reżyserem, a Clooney aktorem... i trochę się boję, że ta powieść to będzie tylko czytadło. Pewnie się w końcu przełamię..coś musiało skłonić reżysera do zabrania się za tę właśnie powieść (ech.. moja wiara w autorski wybór jest WIELKA i naiwna).
Użytkownik: exilvia 03.07.2012 19:47 napisał(a):
Odpowiedź na: O „Spadkobiercach” wiemy ... | LeoniMa
"Od lat wiemy, że w stosunku do książki, film musi zostać uproszczony." Nie zgodzę się z tym zdaniem. Film ma do dyspozycji dodatkowe środki, oprócz języka i wyobraźni czytelnika, żeby wyrazić to, co chce autor. Czasem zbyt wiele słów (jak u Stephena Kinga np.), to balast, a nie plus. Tak jest też w przypadku "Godzin", w których dodatkowe wątki w książce wcale jej nie wzbogacają, a wręcz przeciwnie - pamiętam kuriozalną postać przyjaciółki córki Clarissy. Film "Spadkobiercy" był moim typem na Oscara za najlepszy film i reżyserię w tym roku. :-)
Użytkownik: hburdon 03.07.2012 19:57 napisał(a):
Odpowiedź na: "Od lat wiemy, że w stosu... | exilvia
-- czasem zbyt wiele słów to balast
-- dodatkowe wątki w książce wcale jej nie wzbogacają, a wręcz przeciwnie

A wycięcie zbędnych słów i wątków to nie uproszczenie?
Użytkownik: exilvia 03.07.2012 20:53 napisał(a):
Odpowiedź na: -- czasem zbyt wiele słów... | hburdon
Jeśli się wycina z książki do książki - to może być ze stratą. Całkiem co innego w filmie. To przecież nie jest proste przełożenie. Całkiem inny nośnik znaczeń. Z o wiele bogatszym repertuarem środków. I jak idzie, to idzie w głąb, a nie wszerz (chodzi mi o pogłębianie znaczeń, a nie dokooptowywanie nowych wątków).
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: