cytat z książki
Bardzo lubię Wielkanoc, wtedy fajnie się w domu bawimy. Tata zaczyna dzień od malowania jajek. Nie chce, żebym mu pomagał - mówi, że jestem niezdara i na pewno mam to po matce. Tata zaczyna malować jajka w jadalni, ale od lat - to znaczy od dwóch, bo wcześniej nie pamiętam - musi kończyć pracę na strychu, dlatego, że zawsze stłucze jedno albo dwa jajka na stole w jadalni (w tym roku), albo na dywanie (w zeszłym roku), albo na sukience mamy (dwa lata temu, kiedy jeszcze byłem mały) i mama chce jechać do swojej mamy, i wszyscy płaczą (...)[1].
Teatr był fantastyczny: wielka sala, jak w kinie, z mnóstwem świateł, mnóstwem ludzi, wielką czerwoną kurtyną i fajnymi fotelami, też czerwonymi. Było ciepło, byłem zadowolony, mama siedziała koło mnie, oparłem głowę na jej ramieniu, a kiedy się dziś rano obudziłem, nie pamiętałem, jak znalazłem się w swoim łóżku. Teatr jest naprawdę fajowy. Mam nadzieję, że będę do niego często chodził![2].
---
[1] René Goscinny, "Nieznane przygody Mikołajka", wyd. Znak, Kraków 2009, s. 29-30.
[2] Tamże, s. 175.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.