Dodany: 07.04.2012 21:14|Autor: Nelya

Lilka i Madzia


"Maria i Magdalena" to wspomnienia pisane w trzeciej osobie, częściowo beletryzowane, z elementami kroniki towarzyskiej, literatury podróżniczej i romansu. Opowiedziana historia prowadzi nas przez życie sióstr od wczesnego dzieciństwa do ich ostatniego spotkania przed wybuchem II wojny światowej - kawał historii widzianej kobiecymi oczami. Tytułowe Maria i Magdalena to córki Wojciecha Kossaka: Maria Pawlikowska-Jasnorzewska, poetka i Magdalena Samozwaniec, satyryczka i autorka książki.

Podstawowy zarzut wobec Samozwaniec, z jakim się spotykam, to że zbytnio chwali swoją siostrę. Nie do końca się z tym zgadzam. Uważam, że autorka była świadoma, iż jej siostra bywała trudna, miała liczne dziwactwa i podejmowała niekoniecznie słuszne decyzje. I te jej cechy uwzględniła w książce. Trudno oczekiwać, by o swojej ukochanej siostrze i jednej z większych twórczyń w historii polskiej poezji XX w. wypowiadała się inaczej niż w superlatywach. To samo tyczy się opisu ojca. Przed przeczytaniem tej książki Wojciech Kossak jawił mi się jako sztywniak malujący w kółko konie. Teraz postrzegam go jako człowieka, który do późnej starości zachował wigor i radość życia, a było to życie równie barwne co jego obrazy - wypełnione podróżami, książkami, romansami, ale przede wszystkim poświęceniem rodzinie. Samą siebie zaś Samozwaniec opisuje trochę jako brzydkie kaczątko, w dzieciństwie cenione mniej niż siostra, ale wyrosłe na kobietę cieszącą się powodzeniem u mężczyzn, tryskającą humorem i robiącą błyskotliwą karierę pisarską.

Książka jest przepełniona szczegółami z życia dawnych elit: co jadano, co czytano, jak spędzano wakacje, co noszono (Samozwaniec krytykuje triumf obniżonej talii w latach 20., pewnie trudno byłoby jej zrozumieć dzisiejszy boom na tamtą modę), itd. Przez życie obu sióstr przewinęło się mnóstwo osobistości, które współtworzyły swoją epokę. Ich postacie odżywają na kartkach "Marii i Magdaleny"i. Malarzy zaprzyjaźnionych z Kossakiem, aktorów krakowskich teatrów, skamandrytów, czasem też polityków II RP Samozwaniec opisuje realistycznie, niekiedy złośliwie. Chwilami można odczuć zbytni natłok informacji - pojawiają się opisy osób, które chwilę potem znikają z książki. Jednak trudno się dziwić, bo wspominane osoby to materiał na wiele tomów i opisanie życia każdej z nich byłoby niemożliwe. Inna rzecz, to że Samozwaniec bardzo ostrożnie podaje daty, a jeśli już to robi, zdarza jej się odmłodzić siebie i siostrę. W połączeniu z zakłóconą chronologią opisywanych zdarzeń sprawia to, że trudno połapać się w przebiegu zdarzeń.

"Maria i Magdalena" to przede wszystkim hołd oddany siostrze-poetce, dawnym mieszkańcom Kossakówki i epoce, której już nie ma. Epoce wielkich twórców, szczytnych momentów Polski i kiełkującego feminizmu, ale też krytykowanych przez autorkę wszechobecnej hipokryzji i braków w higienie. Książka jest napisana przepięknym, wyważonym językiem, który wpłynął na mnie tak mocno, że w trakcie czytania zdarzało mi się używać go w myślach. To opis subiektywny, przez co niezwykle ciekawy. Pozwala zanurzyć się w klimat retro i jest świetnym punktem wyjścia do lektury innych pozycji na temat Młodej Polski oraz dwudziestolecia międzywojennego.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1472
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Pingwinek 05.09.2013 22:54 napisał(a):
Odpowiedź na: "Maria i Magdalena" to ws... | Nelya
Dla mnie subiektywizm autorki jest istotną wadą tej powieści. Niemniej jednak obfity w szczegóły opis dawnej epoki (epok? jak piszesz - Młoda Polska, dwudziestolecie międzywojenne... choć ja nawet nie wiem, czy tak ograniczać...) jest sprawny i interesujący. Rzeczywiście można zanurzyć się w klimat retro.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: