Dodany: 11.07.2012 12:27|Autor: koryntianin

Miłe złego początki


Czytanie tej książki przypomina siedzenie na kolanach dziadka-nudziarza i wysłuchiwanie wielogodzinnego ględzenia o jego dorastaniu. Czasem trafi się jakaś fajna anegdota, ale generalnie temat wydaje się interesować głównie autora, nie zaś czytelnika.

Powstało wiele opowieści tego typu - sielskie, anielskie dzieciństwo w Ameryce lat 60. ubiegłego stulecia, w tle wielkie wydarzenia tej epoki, Wietnam, zabójstwo Kennedy'ego, rock&roll etc. Doprawione to wszystko jakąś wielką niesprawiedliwością - np. zbrodnią.

Najlepsza książka tego typu? "To" Kinga. Najlepszy film? "Forrest Gump". Najlepszy serial? "Cudowne lata".

Ale "Chłopięce lata" to już przesada. Fakt, autor umie pisać. Jest gawędziarzem, ma przejrzysty, świetny styl, lekkie pióro, wszystko OK. Ale ta książka jest o niczym! Powiela klisze z dziesiątek historii tego typu - chłopiec i jego ukochany rower, szkolne łobuzy prześladujące wrażliwego bohatera, "gdzie byłem, gdy zginął Kennedy" i tak dalej w ten deseń.

Z "zahaczki" fabularnej, czyli kryminalnej historii o tajemniczym morderstwie i z "zahaczki" obyczajowej - obrazu małego amerykańskiego miasteczka w latach 60. wynikają setki stron sennego smęcenia o niczym.

Mam wrażenie, że autor, nie mając lepszych pomysłów, postanowił sfabularyzować swój pamiętniczek z czasów, gdy miał 12 lat.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1222
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: