Dodany: 23.08.2007 03:38|Autor: ulakozak
Doskonały syntetyczny styl "Gottlandu"
To, co zwraca uwagę w "Gottlandzie", to precyzyjne nazywanie rzeczy. Autor nie używa żadnych zbędnych słów. Jego język jest niebywale wydestylowany. Kiedy czyta się te teksty na głos, nie słychać ani jednej fałszywej nuty. Ani jednego zgrzytu. Doskonały rytm zdań.
Drugą kwestią jest konstrukcja. Ta książka sprawia wrażenie architektonicznej budowli. Ma się wrażenie, że autor dokładnie wie, po co użył takiego a nie innego zdania. Nie pozwala sobie na żadną stylistyczną anarchię. W przeciwieństwie do wielu książek reporterskich - w "Gottlandzie" każdy akapit to zaskoczenie, każde zdanie to pointa.
To nie tylko książka dobra z punktu widzenia bohemistów (przynajmniej na bohemistykach w Krakowie i Wrocławiu jest mnóstwo fanów tej książki), ale jest też świetna artystycznie.
Kilkoro moich znajomych mówiło mi, że jest tak napisana, że czuli dreszcz na ciele przy czytaniu. Ja - w kilku miejscach - czytałam ze ściśniętym gardłem.
Trzymam kciuki za Autora, żeby dostał się do finału Nagrody Nike.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.