Dodany: 07.09.2007 09:10|Autor: imarba

"Nieczyste" - żydowskie prostytutki w Argentynie


Będąc nastolatką spędziłam jakiś czas w Paryżu u znajomego profesora uniwersytetu etyki, gdzie poznałam jego dwie znajome wykonujące dość ciekawy zawód. Były prostytutkami… Oczywiście, że się oburzyłam, wściekłam, obraziłam itp. Wtedy zapytano mnie, w czymże jestem aż taka od nich lepsza?

Odpowiedź sprawiła mi trudność nie tylko dlatego, że moja znajomość francuskiego była słaba… Po prostu nie wiedziałam, jak odpowiedzieć. Kiedy zaś poznałam ich losy, wstydziłam się sama za siebie. No tak, ale do rzeczy!

Wczoraj całkiem przypadkiem trafiłam na książkę Isabel Vincent „Ciała i dusze”* i nie mogłam się od niej oderwać, mimo iż nie jest to ani romans, ani kryminał, a po prostu delikatnie (podkreślam: bardzo delikatnie) beletryzowany dokument.

Autorka ze strzępków opowieści, nieistniejących prawie rejestrów i wstydliwych wspomnień odtwarza losy żydowskich prostytutek, które los zagnał do Argentyny.

Los? Raczej bieda rodzinnych wiosek na wschodzie Europy, między innymi w Polsce, gdzie niepiśmienne, mówiące jedynie w jidysz, usiłowały odmienić swój los i zrealizować piękne amerykańskie marzenie. Sprzedawane, porywane, wreszcie poślubiane legalnie (!), kiedy docierały do portów Argentyny - zostawały prostytutkami, a proceder ten trwał w najlepsze jeszcze do lat 50. dwudziestego wieku!

Los prostytutek nigdy nie był do pozazdroszczenia, ale los żydowskich prostytutek to po prostu piekło. Piekło za życia. Będąc prostytutkami były nieczyste, nie mogły więc liczyć na pomoc rodaków, a wręcz przeciwnie, były przez nich wręcz niszczone… Wystawione były na okrucieństwo rajfurów i… rodaków! Będąc prostytutkami nie miały prawa do godnego pochówku, nie wolno im nawet było uczestniczyć w nabożeństwach. Wychowane w małych wioskach dziewczęta były bardzo religijne. Jak pogodzić jedno z drugim, prostytucję i religię?

Autorka nie odpowiada na to pytanie. Opowiada jedynie o kobietach upadłych, które umiały w swoim upodleniu odnaleźć odrobinę dumy… Okruch człowieczeństwa w świecie, gdzie traktowano je gorzej niż zwierzęta.

Książka napisana jest bardzo przystępnym językiem i czyta się ją jak najlepszą powieść, zapominając, że jest to dokument.

Czy ją polecam? Oczywiście! Książka obala stereotypy i odkrywa, zupełnie nieznane szerokiej publiczności, przerażające karty historii emigracji ekonomicznej.

Uczy współczucia teraz, kiedy handel żywym towarem rozkwita na nowo i pokazuje jego mechanizmy, tak dobrze znane, ale, niestety, wciąż na czasie.



---
* Isabel Vincent, „Ciała i dusze”, tłumaczyła Anna Rojkowska, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2006.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2387
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: