Dodany: 08.11.2012 13:31|Autor: Literadar

Książka: Czasami warto umrzeć
Child Lee (właśc. Grant Jim)

1 osoba poleca ten tekst.

Ach, ten Reacher!



Okładka


Rec. Dorota Tukaj
Ocena: 5/6


Ach, ten Reacher! Ci, którzy czytali choć jedną z powieści Lee Childa, przedstawiających kolejne dramatyczne przygody tego niespokojnego ducha, wiedzą już, że nie ma takich opałów, w jakie nasz Jack nie mógłby się wpakować. Na ogół zupełnym przypadkiem. Zatrzymuje się gdzieś na jedną noc, wchodzi do baru czy tylko przechodzi ulicą i akurat staje się świadkiem wydarzenia, które mobilizuje cały jego wewnętrzny system tropienia nieprawości (nie na darmo się było żandarmem wojskowym!). Albo postanawia gdzieś pobyć troszkę dłużej, by zdobyć fundusze na kilka następnych miesięcy, lecz niespodziewanie dowiaduje się, że ktoś przebywający w zupełnie innym zakątku Stanów potrzebuje jego pomocy. I wtedy się zaczyna…

Fabuła "Czasami warto umrzeć" ani na jotę nie odbiega od tego podstawowego scenariusza. Przydrożny motel, lekarz-pijaczyna i jego pacjentka, najoczywiściej maltretowana przez męża, który aż się prosi, by dać mu nauczkę. I przedziwny niepisany kodeks obowiązujący w miasteczku: nikt nie ma prawa powiedzieć ani zrobić niczego, co nie spodobałoby się rodzinie miejscowych potentatów transportowych. Na przykład pakować nosa w to, co dzieje się między Sethem Duncanem a jego żoną. Sam los Eleanor może nie zatrzymałby Jacka w okolicy aż na tak długo, gdyby nie zagadkowa sprawa sprzed ćwierć wieku, w której najpewniej maczali palce krewni ukaranego przez Jacka damskiego boksera. I gdyby w okolicy nie pojawiło się dwóch typów spod ciemnej gwiazdy, przysłanych przez kogoś, kto pragnie sprawdzić, jak Duncanowie wywiązują się ze zobowiązań…

Wiedząc, że ta powieść jest piętnastym z siedemnastu dotychczas powstałych tomów tej serii i że autor nie powiedział jeszcze ostatniego słowa (co prawda na wewnętrznej stronie okładki znajdujemy zapowiedź ukazania się dzieła zatytułowanego "Ostatnia sprawa", jednakże jest to chyba tylko chwyt reklamowy wydawcy, bo oryginalny tytuł "The Affair" nie zawiera żadnych sugestii), czytelnik może być spokojny o los Jacka. Jeszcze przynajmniej trzy razy, wliczając w to niniejszą historię, Reacher wyjdzie z tego z życiem i tyleż razy położy kres zbrodniczej działalności jednej lub paru osób, wobec których amerykański wymiar sprawiedliwości okazał się bezsilny.

Tymczasem wypada przyznać autorowi, że mimo nieuniknionej powtarzalności schematu fabuły, jak również zakresu rozwiązań stosowanych przez Jacka dla wydostania się z najbardziej wyrafinowanych pułapek i, zdawałoby się, całkiem beznadziejnych opresji, każda przygoda ma w sobie tyle odrębności, by czytelnik znów z takim samym napięciem śledził kroki bohatera i posunięcia czyhających nań zbrodniczych indywiduów. I z takim samym przekonaniem oczekiwał, że sprawiedliwości stanie się zadość. Zwłaszcza gdy krzywdzeni są ubodzy, kobiety, dzieci. A jeśli racjonalna strona naszej umysłowości zacznie podawać w wątpliwość możliwość istnienia osobnika tak multipotencjalnego i tak niezniszczalnego, jak Reacher, zaraz gotowi jesteśmy skontrować: wszakże w odróżnieniu od takiego np. Supermana nie ma w nim ani jednej cechy nierealnej! W końcu funkcjonariusze sił specjalnych muszą się trochę wybijać ponad ogół populacji, więc kombinacja atletycznej budowy, ponadprzeciętnej siły i sprawności oraz inteligencji powinna być raczej regułą niż wyjątkiem, a prawdopodobieństwo, że są przystojni, jest identyczne jak wśród inżynierów czy piekarzy. Odejście z czynnej służby w kwiecie wieku nie powoduje wszak automatycznego zaniku tych przymiotów, więc niby co w Jacku miałoby być tak nieprawdopodobnego? Brak zainteresowania sprawami materialnymi? A może połączenie altruizmu wobec słabych i skrzywdzonych z bezwzględnością i brutalnością wobec łajdaków?

Kto nie chce, niech nie wierzy… ale w gruncie rzeczy przecież miło mieć nadzieję, że drani, którym nie da rady policja i sąd, dosięgnie karząca dłoń nomen omen Reachera (ang. "to reach" – m.in. sięgać, dosięgać). I za tę nadzieję Childowi należy się jakieś ciepłe słowo!


Więcej recenzji Doroty Tukaj znaleźć można na http://ksiazki.wp.pl/kuid,44,nick,Dorota-Tukaj,profil.html

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4169
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: reniferze 01.12.2012 13:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Rec. Dorota Tuk... | Literadar
W istocie, ta przygoda Reachera w jakiś sposób się wyróżnia. Postawiłam zupełnie należną czwórkę, i mam tylko jedno zastrzeżenie - ile razy, choinka, można opisywać, że światła samochodu się zbliżały jako kula, potem dwie kule, a potem dwa wyraźne snopy?!
Użytkownik: alicja225 01.12.2012 15:28 napisał(a):
Odpowiedź na: W istocie, ta przygoda Re... | reniferze
Jak będę czytała tą książkę to policzę:)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: