"Już nic nie muszę"
Właśnie skończyłem dziś czytać "Już nic nie muszę" Stefani Grodzieńskiej i Beaty Kęczkowskiej. Ta książka jest mi tak bliska, bo do niczego mnie nie zmusza. Nie zmusza mnie także do śmiechu, ale go mimowolnie wywołuje. Ta spontaniczna reakcja jest najlepszą recenzją. Podczas lektury napotkałem perły postaw; bezbłędne sposoby reagowania na sytuacje życiowe albo traktowania zdarzeń, które stanowią problem dla wielu ludzi z powodu braku dystansu do siebie samych. Stefania Grodzieńska daje barwne i bezinteresowne świadectwo takiego dystansu. Oto prawdziwy skarb, jaki spotkaćmożemy w tej książce.
Od dawna zamierzałem zapuścić się w lekturę książek tej Autorki. "Wspomnienia chałturzystki" stoją u mnie w bibliotece już ładnych parę lat, ale zdjęcie starszej (ode mnie) Pani na okładce widocznie było bardziej pociągające do lektury, niż gest powitania. W życiu wszystko przychodzi w odpowiedniej chwili. A teraz będę ścigał po aukcjach z namiętnością bibliofilską pozostałe dostępne tytuły. Teksty Stefani Grodzieńskiej są napisane nie tylko z humorem, ale z tą - dziś już bardzo wyjątkową - lekkością. Tytuł "Już nic nie muszę" można więc potraktować jako metaforę całej twórczości Autorki.