Dodany: 04.10.2007 20:02|Autor: kwiatpaproci

Tfurczość przez duże "tfu"


po przeczytaniu tej książki, jedyne słowo, które trafnie określałoby moje wrażenia brzmi "fuj".
Wyświetleń: 8523
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 28
Użytkownik: Korniszon13 04.10.2007 23:08 napisał(a):
Odpowiedź na: po przeczytaniu tej książ... | kwiatpaproci
Ejże, a mnie się to podobało. Dobrze mi się czytało, chociaż to dramat (a zazwyczaj nie lubię czytać utworów scenicznych). Pomysł - ciekawy. Zakończenie dość kiczowate i tandetne wydaje się, ale mam wrażenie, że u Masłowskiej tego typu środki są celowe. I groteskę widzę tam. Nie podrzędną, ale całkiem, całkiem.
Ja w ogóle polubiłem twórczość Doroty Masłowskiej. Niedługo zabiorę sie za "Pawia królowej". Ta pisarka jest ciekawym zjawiskiem wśród polskich autorów, mam nadzieję, że się nie zmarnuje. :)
Użytkownik: kwiatpaproci 05.10.2007 00:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Ejże, a mnie się to podob... | Korniszon13
ja zawsze przychylałam się do definicji sztuki - także pisarskiej - jako dążenia do pokazania piękna. Piękna nie tylko dosłownego oczywiście, ale i piękna smutku, cierpienia, a i brzydoty. U Masłowskiej nie widzę żadnych tendencji - z mojej perspektywy ona po prostu wywleka to, co najobrzydliwsze, najmniej wartościowe i chce to podpiąć pod literaturę. Pomysł dla mnie żaden, bo podobny słowotok mógłby napisać każdy, bez większych konceptów.
Użytkownik: Korniszon13 05.10.2007 15:01 napisał(a):
Odpowiedź na: ja zawsze przychylałam si... | kwiatpaproci
A ja - nie. Się nie przychylę. Bo dla mnie sztuka jest obrazem rzeczywistości. Niekoniecznie pięknym czy dążącym do piękna. Jest odzwierciedleniem uczuć, prezentuje zachowania i postawy. Naświetla problemy. Szczególnie współczesna. Według mnie.
Lubię Masłowską, bo umiejętnie wykrzywia obraz świata. Jest swoistym krzywym zwierciadłem dla młodej kultury (nie na najwyższym poziomie, co widać w jej twórczości) polskiej. Niekoniecznie najlepszym zwierciadłem. I nie jedynym. Ale ciekawym. ;)
Użytkownik: kwiatpaproci 05.10.2007 20:27 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja - nie. Się nie przyc... | Korniszon13
Inaczej odbieramy sztukę :) W mojej percepcji bowiem, co prawda wykrzywiającej się w stronę odzwierciedlania piękna, jest wiele miejsca dla odmiennych sposobów naświetlania perspektywy widzenia - łącznie z pełną akceptacją najbardziej szalonych utworów, obrazów pokroju płócien Beksińskiego. Jest miejsce dla "krzywych zwierciadeł" - jednakże nieco odmienny efekt widzę w książkach Masłowskiej. Krzywe zwierciadło zawsze stanowiło źródło bólu, cierpienia - szkło w oku Kaina stało się przyczyną długich poszukiwań Gerdy, w celu ratowania brata. Uratowało go piękno - miłość ukochanej osoby, jej dobra wola i poświęcenie. Jak jednak ratować naszą "młodą kulturę"? czy kolejnym "diabelskim szkiełkiem"?
Użytkownik: hburdon 05.10.2007 21:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Inaczej odbieramy sztukę ... | kwiatpaproci
"szkło w oku Kaina stało się przyczyną długich poszukiwań Gerdy, w celu ratowania brata"

To jakaś nowa bajka, "Kain i Gerda"? :-)
Użytkownik: Korniszon13 05.10.2007 21:52 napisał(a):
Odpowiedź na: "szkło w oku Kaina s... | hburdon
Kain był i Abel, tak? A co było z Gerdą? Ja tyż nie pamiętam. xD
Użytkownik: Vemona 05.10.2007 21:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Kain był i Abel, tak? A c... | Korniszon13
O ile pamiętam z Gerdą był Kaj. :-) Chyba, że mi coś skleroza pomieszała.
Użytkownik: hburdon 05.10.2007 22:15 napisał(a):
Odpowiedź na: O ile pamiętam z Gerdą by... | Vemona
Kaj albo Kay, zależnie od tłumaczenia. :-) Ale nie był bratem Gerdy, tylko jej kolegą, sąsiadem z domu naprzeciwko.
Użytkownik: Vemona 05.10.2007 22:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Kaj albo Kay, zależnie od... | hburdon
A tak, jak najbardziej. Wpadła mi w oko kwestia imienia i już nie dopatrzyłam sprawy braterstwa.
Użytkownik: Korniszon13 06.10.2007 00:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Kaj albo Kay, zależnie od... | hburdon
To chyba też różne tłumaczenia są i wersje. Mnie się zawsze wydawało, że był bratem. I w większości bajek do połoglądania na wideło też był chyba bratem. Tako mi się pamięta. :D
Użytkownik: verdiana 06.10.2007 00:13 napisał(a):
Odpowiedź na: To chyba też różne tłumac... | Korniszon13
Ja też całe życie znam Kaja jako młodszego braciszka Gerdy. :-)
Użytkownik: nisha 06.10.2007 11:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też całe życie znam Ka... | verdiana
I ja! :D
Użytkownik: hburdon 06.10.2007 19:17 napisał(a):
Odpowiedź na: I ja! :D | nisha
Tak to jest, jak się bajki ogląda, zamiast czytać! ;-P

W wersji oryginalnej Kay i Gerda nie są rodzeństwem, choć kochają się jak brat i siostra. Mieszkają naprzeciwko siebie; każde ma na oknie skrzynkę z kwiatami, i róże Kaya splatają się z różami Gerdy, tworząc kwietny łuk.
Użytkownik: verdiana 06.10.2007 19:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak to jest, jak się bajk... | hburdon
Ja w ogóle nie pamiętam żadnej bajki... To było rysunkowe czy fabularne? Natomiast majaczą mi się 2 zielone tomu Grimmów, a oni to chyba spisywali. To nie jest jakaś bajka ludowa? Bo jeśli tak, to mogli spisać złą wersję. :P W każdym razie w żadnej ze znanych mi wersji róże nie występowały. :-) Pamiętam za to, że był "braciszek". Nie "brat", tylko właśnie "braciszek", więc albo czytałam wersję dla małych dzieci, albo byłam bardzo malutka, jak mi to czytano.
Użytkownik: hburdon 06.10.2007 19:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja w ogóle nie pamiętam ż... | verdiana
Oj Verdiana, ty rzeczywiście jesteś na bakier z bajkami. Nie Grimm, tylko Andersen, on swoich bajek nie spisywał, tylko sam wymyślał! :-)
Użytkownik: verdiana 06.10.2007 19:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj Verdiana, ty rzeczywiś... | hburdon
Bo ja nigdy nie lubiłam bajek. Uważałam je za nudne i czułam się traktowana jak półgłówek, a ja nie byłam głupia, byłam dzieckiem. :> Szczytem ogłupiania były dla mnie Muminki i Puchatek, co mi zostało do dziś (tzn. traktowanie czytelnika, jakby był idiotą, mnie wnerwia :-)).
Z Andersena to ja znam w zasadzie tylko taką cienką książeczkę, z żółtą okładką z jakąś dziewczynką na okładce. Dostałam toto od chrzestnej i tak namiętnie czytałam, że każda kartka jest oddzielnie. :-) Muszę poczytać nowe tłumaczenie w końcu. :-)
(ale fajnie offtopujemy :-))
Użytkownik: Vemona 06.10.2007 19:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Bo ja nigdy nie lubiłam b... | verdiana
Jak chcesz go poczytać, to mam wydanie Naszej Księgarni z ilustracjami Szancera, z tym, że niemłode, bo z 1976r. :-)
Użytkownik: hburdon 06.10.2007 19:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak chcesz go poczytać, t... | Vemona
Myślę, że Verdianie zależy raczej na nowym tłumaczeniu, Bogusławy Sochańskiej, pierwszym polskim tłumaczeniu Andersena bezpośrednio z oryginału.
Użytkownik: verdiana 06.10.2007 19:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślę, że Verdianie zależ... | hburdon
Tak, właśnie na tym - stoi u mnie na półce od jakiegoś czasu, bo go wygrałam w jakimś konkursie i zapomniałam. ;-)
Użytkownik: Vemona 06.10.2007 19:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, właśnie na tym - sto... | verdiana
To może niech nie stoi, a wyjdzie z ukrycia i położy się gdzieś pod ręką? :-)
Użytkownik: verdiana 06.10.2007 19:57 napisał(a):
Odpowiedź na: To może niech nie stoi, a... | Vemona
Niech nie wychodzi, nie mam czasu, cudze najpierw muszę czytać!
Użytkownik: hburdon 06.10.2007 19:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Bo ja nigdy nie lubiłam b... | verdiana
[OT cd] Nie wszyscy lubią bajki, moja mama też ich nigdy nie trawiła - dlatego bajki musiałam czytać sobie sama! Ale ty sobie zaprzeczasz - mówisz, że nie lubiłaś bajek, ale Andersena zaczytałaś doszczętnie. :-)

Nawiasem: mówiąc "bajki", mam na myśli klasyczne bajki typu Perrault, Andersen czy Grimm, albo polskie legendy i podania, &c. "Muminki" czy "Puchatka" nazwałabym literaturą dziecięcą, choć pewnie szerokie znaczenie "bajki" i takie teksty obejmuje.
Użytkownik: verdiana 06.10.2007 19:54 napisał(a):
Odpowiedź na: [OT cd] Nie wszyscy lubią... | hburdon
No tak wtedy było, nic na to nie poradzę. Nic innego do czyta nikt mi nie chciał dać, same dziecięce ohydztwa nudne. Ciekawsze już były lektury szkolne, niebajkowe. Ja wtedy definiowałam bajki jako ogłupiające bzdury po prostu. Zresztą tak jak i teraz, androny i tyle. Andersen jest zaczytany - nie pamiętam już czemu, ale od jednego czytania by tak kartki nie latały, a nikt inny go nie czytał, więc musiałam ja kilkakrotnie. ;-) Pamiętam, że akceptowałam niektóre bajki Grimmów. Im okrutniejsze, tym realniejsze. :-)
Użytkownik: Korniszon13 05.10.2007 21:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Inaczej odbieramy sztukę ... | kwiatpaproci
Masłowska wpadła mi w oko bezboleśnie. Zapewniam Cię. ;)
Jak ratować? Może po prostu ją pokazać? Tak jak Masłowska - w sposób przesadzony, mogę chyba użyć określenia - groteskowy. Pokazać i dać do myślenia? To też sposób, prawda? :P
Użytkownik: kwiatpaproci 07.10.2007 21:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Masłowska wpadła mi w oko... | Korniszon13
za kaina przepraszam, oczywiście chodziło mi o kaya, tak to jest, jak się do komputera siada po godzinach pracy - kojarzenie już nie to. A bajkę się CZYTAŁO, ekranizacji nie widziałam :)
Użytkownik: Korniszon13 07.10.2007 22:26 napisał(a):
Odpowiedź na: za kaina przepraszam, ocz... | kwiatpaproci
Nie szkodzi. Ja nawet nie zauważyłem błędu, dopóki ktoś nie zwrócił uwagi. :D Jeśli chodzi o bajki, to nie czytałem ich tak dużo, jak oglądałem. No, ale skąd musiała się ta moja miłość do książek wziąć. :D
Użytkownik: kwiatpaproci 10.10.2007 18:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie szkodzi. Ja nawet nie... | Korniszon13
ja to tam w wieku lat sześciu już miałam całą kartę biblioteczną zapełnioną i przyprawiałam o zawroty głowy panie bibliotekarki, odwiedzając je w wakacje z średnią trzech razy dziennie :D
Użytkownik: kwiatpaproci 16.01.2008 20:02 napisał(a):
Odpowiedź na: ja to tam w wieku lat sze... | kwiatpaproci
Wracając do pani Masłowskiej, drażni mnie generalizacja,niesłusznie obciążająca małe miasta winą za kulturalne zubożenie populacji ludzkiej. Mieszkańcy małego miasta, którzy posłużyli jej za inspirację - chociażby do wojny polsko ruskiej - czyli obywatele Wejherowa, na brak kultury raczej nie mogą narzekać. |Gdy jeżdżę pociągiem do Gdańska co tydzień, przysłuchując się rozmowom ludzi, zalewa mnie niespodziewana fala lokalnego patriotyzmu. Zbliżając się do Gdyni, współtowarzysze wcześniej rozmawiawszy o Masłowskiej, wpatrując się tępym wzrokiem w zbliżające się coraz bardziej billboardy, wionące stęchłym odorem z budki z kebabami, chińszczyzną i czym tam jeszcze Boże uchowaj, stwierdzają "tutaj zaczyna się cywilizacja".
W dużych miastach ludzie nie są "inni". Perspektywy mają większe, to pewne. Ale wątpię, czy tak diametralnie różnią się od mieszkańców miast chociażby pięćdziesięciotysięcznych, by tworzyć stereotyp małomiejskiego kmiota, który myśli tylko o przyćpaniu sobie i zaliczeniu kolejnej panny.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: