Dodany: 01.12.2012 14:13|Autor: AnnRK

W słodko-gorzkim świecie Olgi


Czeskie kino bardzo lubię i cenię. Czeską literaturę znam niestety słabo. Ostatnio w bibliotece rzucił mi się w oczy niewielki tomik "Dzięki za każdy nowy ranek" Haliny Pawlowskiej. Tytuł nasunął mi skojarzenia filmowe, całkiem zresztą słuszne, ale o tym później.

Przenieśmy się do Czechosłowacji na jakieś dwadzieścia lat. Zaczynamy w latach sześćdziesiątych. Praska wiosna nie przynosi oczekiwanych zmian. Do kraju wróciły czasy niepokoju, cenzury, czystek, zwolnień opozycjonistów z pracy, likwidacji różnego rodzaju stowarzyszeń czy organizacji. W tym okresie żyje Olga i jej rodzina.

Na okładce wydawca pisze "Pawlowská śmiesznie opowiada rzeczy wcale nieśmieszne. Zręcznie miesza mity rodzinne i obserwacje obyczajowe, tworząc niepowtarzalne świadectwo o życiu w czasach totalitaryzmu. A w to wszystko wplata własną opowieść o pogoni za wielką miłością"*. Spodziewałam się więc przedstawienia z słodko-gorzkim humorem perypetii rodzinnych, które posłużyły jako pretekst do pokazania czegoś głębszego, ważnego. Z pozornie lekkimi scenkami kryjącymi niełatwą prawdę historyczną, dodatkowo podkreślającymi ponurość czasów, w jakich żyli nasi południowi sąsiedzi.

I niby to, czego się spodziewałam, jak najbardziej można w tej książce odnaleźć. Niestety w ilościach śladowych i nie do końca w takim wydaniu, jakiego oczekiwałam. "Dzięki za każdy nowy ranek" nie jest powieścią, która pozostanie w mojej pamięci na dłużej.

Główna bohaterka, mimo upływu lat, nie dojrzewa. Pozostaje tą samą niezbyt mądrą dziewczynką, która lekko, zabawnie, niekiedy złośliwie opowiada o swojej rodzinie i znajomych, przy okazji pokazując czytelnikowi w kilku obrazkach niewesołą sytuację mieszkańców Czechosłowacji po roku 1968. Tego, co mnie fascynuje, czyli zmiany spojrzenia człowieka na te same rzeczy, w miarę jak dojrzewa, mądrzeje, nabiera doświadczenia, tutaj nie znalazłam. A szkoda, bo anegdoty Olgi czytałam z przyjemnością. Niestety bohater, który nie ewoluuje, szybko przestaje mnie interesować.

Humoru w tej minipowieści nie brak i trudno nie docenić wszechobecnego komizmu sytuacji czy postaci. Język jest prosty, potoczny. Gawędziarski charakter opowieści to jej drugi niewątpliwy atut. Choć do kunsztu Hrabala autorce niestety daleko. Postaci są ciekawe, oryginalne. Wystarczy choćby wspomnieć ostrzyżoną niemal na zero Lenkę i jej sukienki w biało-niebieskie pasy czy zwariowanego ojca Olgi. Jednak mimo wszystko całość mnie zawiodła. Olgi nie polubiłam, a nadzieje na ciekawe drugie dno pozostały niespełnione.

Na podstawie książki powstała czarna komedia "Dzięki za każde nowe rano" w reżyserii Milana Šteindlera, która niestety również nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia. Prawie trzy lata po seansie, pozostała mi w pamięci głównie kreacja Franciszka Pieczki, który wcielił się w rolę ojca Olgi. Ot, przeciętna komedia, która chwilami bawi, ale już kilka dni po jej obejrzeniu trudno sobie przypomnieć poszczególne sceny.

Tym razem czeski humor okazał się atutem niewystarczającym, by wspomniane pozycje polecać. Nasi sąsiedzi mają do zaproponowania dużo ciekawsze dzieła.



---
* Halina Pawlowská, "Dzięki za każdy nowy ranek", przeł. Dorota Kania, wyd. W.A.B, 2008, tekst z okładki.


[Recenzję opublikowałam wcześniej na moim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 759
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: