Dodany: 25.10.2007 11:49|Autor: bnt
Znacie? To posłuchajcie
„W niedalekiej przyszłości w Japonii dochodzi do przewrotu, który powoduje wydzielenie się państwa Edo. Nieuznawany przez społeczność międzynarodową twór państwowy rządzony jest przez władcę absolutnego. Świat odcięty od cywilizacji, pozbawiony wszelki udogodnień. Świat, w którym nie ma telefonów komórkowych, komputerów, kart kredytowych czy filmów. Mimo tych niedogodności o jedną wizę do tej krainy stara się ponad trzysta osób”*.
Brzmi znajomo? Czyżby ktoś tu chciał być jak Resnick-san i napisać nową „Kirinyagę”? W pierwszej chwili tak sobie właśnie pomyślałem. W tej nadziei utwierdziła mnie informacja na okładce, że książka zdobyła w 2005 roku „Japan Fantasy Novel Award”. No, no – o utopii i do tego nagrodzona. Mniam!
Jednakowoż „mniam!” okazało się przedwczesnym. Zamiast spodziewanej resnickowej refleksji nad utopią życia we wsi sielskiej anielskiej, okraszonej realiami siedemnasto- czy osiemnastowiecznej Japonii, dostajemy historię sensacyjną. Owszem - sprawnie napisaną, wciągającą, kolorową, ale nic ponadto. Nie ma co liczyć na rozważania, czy rzeczywiście nie da się wejść dwa razy do tej samej rzeki, czy tylko z tego Heraklita był marny pływak bez krzty wyobraźni. Nie dostaniemy też clavellowskiego opisu misternych intryg politycznych, które utrzymują sztuczne, utopijne państwo przy życiu. Jak na sensację, to nawet zwrotów akcji i tajemniczych zagadek jest chyba trochę zbyt mało. Dostajemy za to dużo biegania, machania nożami, podróży w tę i we w tę, wątek prawie-romantyczny oraz męską przyjaźń twardych osiemnastowiecznych japońskich gliniarzy.
Podsumowując: "Konparuyę Gomez" można czytać bez obawy, że się człowiek znudzi historyjką, zmęczy przesadnym myśleniem czy też zemdleje z silnego wzburzenia emocjonalnego.
---
* Naka Saijo, "Konparuya Gomez powrót do Edo", wyd. Hanami, Warszawa 2007, nota z okładki.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.