Dodany: 09.11.2007 21:48|Autor: miLena22

Książka: Poczwarka
Terakowska Dorota

2 osoby polecają ten tekst.

"Poczwarka" - historia o zmaganiu się z rzeczywistością i nie tylko


Zaczęło się niewinnie, bez wielkich przemówień, problemów, ale też bez świadomości, co będzie później, gdy ta książka powstanie i trafi do tysięcy czytelników.

„Pewnego dnia, rok temu, na wakacjach (1999), siedzieliśmy sobie na łące, ja, Małgosia, Michał, jej narzeczony – mała Ewa zawzięcie raczkowała (dwanaście lat) – i Małgosia mówi: „Mamo, spróbuj napisać książkę o takim dziecku, o jego świecie... Ja wiem, że potrafisz...”. Uświadomiłam sobie, że mam prawo, jako pisarka, wyobrazić sobie, co ta dziewczynka widzi, czuje, słyszy”*.

I tak w myślach Doroty Terakowskiej kształtowały się i dojrzewały kolejne strony opowieści, przelewane na papier układały się w konstrukcyjnie przemyślaną całość, aż powstała „Poczwarka” – bestseller 2001 roku.

Historia z pozoru niczym niewyróżniającego się małżeństwa, jakich wiele w dzisiejszych czasach – trzydziestolatkowie, którzy żyją zgodnie z wytyczonym planem, osiągają sukces za sukcesem, a życie prywatne...? Niby układa się równie wspaniale, budowane według starannie ustalonych reguł. Jednak ten „rodzinny biznesplan” zostaje brutalnie zburzony w momencie pojawienia się w ich domu małej istoty – Daru Pana? Choć moment jej przyjścia na świat został skrupulatnie obliczony, a jej przyszłość dokładnie zaplanowana, wszystko rozgrywa się według innych, zupełnie sprzecznych i zaskakujących reguł. Skośno opadające fałdki nad oczami nowo narodzonej córeczki, a następnie rzeczowa diagnoza pediatry – ciężki przypadek zespołu Downa, gwałtownie burzą ład świata bohaterów. Ten jeden dodatkowy chromosom powoduje, że codzienność zaczyna być dla nich wyzwaniem, a życie pod jednym dachem staje się egzystencją, mijaniem się bez słowa, oddzielaniem się od siebie barierą niewypowiedzianych głośno zarzutów, wątpliwości, obaw. Zarówno kobieta, jak i mężczyzna na swój sposób szukają odpowiedzi na męczące ich pytania, poznają nie tylko chorobę swojej córki, ale przede wszystkim siebie samych. W tym ich własnym, skomplikowanym świecie, w którym zamykają się i żyją każde z osobna, ujawnia się niejedna tajemnica, osadzona między odrzuceniem a miłością.

„Poczwarka” to nie tylko historia o zmaganiu się z rzeczywistością, o brutalnie skreślonych marzeniach rodziców, o ich moralnych i często zupełnie codziennych problemach, ale też opowieść o chorej dziewczynce i jej małym świcie, do którego udaje nam się wejść dzięki Dorocie Terakowskiej i jej niesamowitej narracji. Symbolem tego świata jest z pozoru zwykły strych. Dla matki jedno z wielu pomieszczeń w domu, może trochę ciemne i zakurzone, w którym jej dziecko potrafi spędzać wiele czasu, dając jej tym samym chwile odpoczynku i wytchnienia. Dla Myszki zaś miejsce niezwykłe, gdzie ciemność przybiera jeszcze głębszą barwę, pozwalając dostrzec to, co niewidoczne dla oczu, zrobić to, co niewykonalne „tam na dole” – oderwać się od swojego ociężałego, niezgrabnego ciała, tańcząc zwinnie i lekko, wypowiedzieć zwykłym językiem swoje myśli, słyszane w realnym świcie jako pojedyncze sylaby, z trudem rozumiane nawet przez najbliższych. Tym wewnętrznym światem dziewczynki staje się ogród, podobny do biblijnego Raju, w którym możne ona czuć się potrzebna i bezpieczna, w przeciwieństwie do brutalnej rzeczywistości, gdzie jedyną receptą na życie jest zamknięcie jej w ośrodku dla upośledzonych, jako przypadku ciężko niedorozwiniętego dziecka, pozbawionego fachowej opieki, odizolowanego od społeczeństwa. Tylko tu nasuwa się pytanie, czy to właśnie nie społeczeństwo samo odrzuciło to dziecko? Czy nie patrzyło ukradkiem, udając, że nie patrzy, aby znów szybko zerknąć, jeszcze raz, i znowu... z zachłanną ciekawością, współczuciem? Czy to nie społeczeństwo wymyśliło piękne określenia: Muminek, Dar Pana, Dziecko czujące inaczej, aby za chwilę wyszydzić i krzyknąć: Przygłup, Idiota? Właśnie z tej nieprzyjaznej rzeczywistości, odrzucającej wszelkie ułomności, Myszka przenosi się do świata, w którym istnieje jedna osoba, która ją bez problemu rozumie, odkrywa przed nią piękno świata – jest to sam Bóg. Występuje On w roli Stwórcy, jednak nie jako rozważny i dokładny konstruktor, znany nam z Pisma Świętego, lecz artysta, który tworzy swoje dzieło, ale miewa również wątpliwości, czy jest ono na pewno doskonałe.

Motywy religijne przybliżają książkę Terakowskiej do biblijnej przypowieści, bynajmniej nie o stworzeniu świata jednak, lecz o ludzkiej niedoskonałości. Myszka oczywiście nie jest doskonała, nie potrafi sama zawiązać butów, wyplatać koszyków czy kleić kopert, lecz umie ufnie spojrzeć w oczy, szczerze się uśmiechnąć. A my sami? Czy to, że nie potrafimy prawdziwie kochać, nie jest większą niedoskonałością?

Dorota Terakowska napisała książkę mądrą, piękną, przejmującą i poruszającą każdego, nie tylko wrażliwe kobiety, do których kierowana jest ta historia. Uniknęła taniego sentymentalizmu, nie dostarczyła automatycznych wzruszeń, lecz zasiała wiele wątpliwości: Czy istnieje doskonałość? Czy wszystko można starannie dopracować i zaplanować? Co stanowi o wartości człowieka? Dlaczego tak bardzo brzydzimy się, a może boimy, odmienności? Dlaczego uciekamy w fałszywą rzeczywistość, zadowalamy się jedynie złudzeniami? Dlaczego nie chcemy, a może obawiamy się, nie potrafimy, zobaczyć siebie takimi, jakimi naprawdę jesteśmy? Na żadne z tych pytań Dorota Terakowska nie odpowiada wprost, doszukując się prawdy w nas samych – czytelnikach...



---
* Katarzyna T. Nowak, "Moja mama czarownica. Opowieść o Dorocie Terakowskiej".

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 16939
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: