Dodany: 30.01.2013 19:34|Autor: Malita

Bez trzęsienia ziemi


Cyrk pojawia się znikąd. Nagle, bez zapowiedzi, w niebo strzelają czarno-białe namioty. Żelazna brama otwiera swoje majestatyczne podwoje o zmierzchu i zamyka je o świcie. Le Cirque des Rêves, Cyrk Snów, daje przedstawienia tylko nocą. Iluzjoniści, sztuczki, wróżby… to nie wszystko. Niezwykłe pawilony kryją w sobie prawdziwą magię. Magię, która staje się areną dla wymyślnej rozgrywki. Celia i Marco, prawdziwe utalentowana para, stają do pojedynku, którego zasad nie znają. Wyszkoleni przez surowych nauczycieli, będą musieli odnaleźć samych siebie w świecie Le Cirque des Rêves.

Ale to nie jedyne postaci, dzięki którym Cyrk Nocy może otwierać się dla zachwyconych widzów. Friedrick Thiessen skonstruował bajeczny zegar stojący u bram cyrku. Tsukiko, kobieta-guma, kryje w sobie więcej tajemnic, niż jest skłonna przyznać. Narodzone w noc otwarcia Le Cirque des Rêves, bliźnięta Szkrab i Gizmo uosabiają jego magię. Wróżbitka Isobel miota się pomiędzy nieodwzajemnionym uczuciem a przeznaczeniem, które skrywają jej karty tarota. Są też założyciele Cyrku, uczestnicy Kolacji o Północy w rezydencji ekscentrycznego Chandresha Christophe’a Lefèvre’a, oraz zakochany w Le Cirque des Rêves chłopiec z Massachusetts, który odegra w historii dużo większą rolę, niż się spodziewa.

Erin Morgenstern w swojej pierwszej powieści z imponującym rozmachem kreśli cyrkowy krajobraz, czy raczej labirynt – tajemniczy, nierzeczywisty, oniryczny. Można do niego wejść stokrotnie i za każdym razem odnaleźć coś nowego. To jak wyrwa w czasoprzestrzeni, wytchnienie od szarej codzienności, zanurzenie się w czarno-biały, elegancki świat zaczarowanego cyrku. Faktycznie, atmosfera jest świetnie stworzona, czytając można niemal poczuć się jak w labiryncie Le Cirque des Rêves. Bardzo cenię sobie pisarzy, którzy potrafią wprawić czytelnika w taki stan pół-zawieszenia między własną realnością a eteryczną fikcją. Tylko gdzieś na dnie czuję ukłucie rozczarowania – tyle się naczytałam pochwalnych recenzji, że oczekiwałam totalnego zachwycenia. Jest, owszem, czarująco, ale bez trzęsienia ziemi. Klimat wyjątkowy, niemniej sama intryga… Ech. To nie tak, że wynajduję jakieś drobiazgi, żeby umniejszyć wartość całości, tylko czasem po prostu czegoś brakuje. I w tym przypadku nijak nie mogę dociec, czego mianowicie. Może chodzi o to, że nie mogłam się przekonać do Celii? Muszę to jeszcze przemyśleć.


[recenzję opublikowałam także na moim blogu czytelniczo-literackim]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 733
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: