Dodany: 30.01.2013 20:53|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Kurs na słońce
Drucka Nadzieja

1 osoba poleca ten tekst.

Cześć Ci i chwała, druhu generale!


Jako że wśród moich licznych czytelniczo-bibliofilskich koników jest i gromadzenie literatury na temat harcerstwa polskiego, kupiłam kiedyś w antykwariacie maluchną książeczkę, opowiadającą o życiu generała Mariusza Zaruskiego; jego związek z harcerstwem był co prawda dość krótki – zaledwie przez ostatnich kilkanaście lat życia – ale jakże znaczący! (wystarczy zanucić „Pod żaglami Zawiszy…” – i każdy harcerz oraz każdy żeglarz wie, o co chodzi; nazwisko bohatera nie jest też obce tym, co po Tatrach chadzają i widują ludzi spod znaku błękitnego krzyża). Nabytek spoczął w jednej z przepastnych bibliotecznych szaf i czekał na swoje pięć minut. I pewnie to czekanie by jeszcze trochę potrwało, gdyby mi się nie zdarzyło we wspomnieniach legionowych Romana Starzyńskiego natrafić na zdjęcie z roku 1915, przedstawiające kilkunastu oficerów, w tym porucznika Mariusza Zaruskiego (na stopień generała musiał jeszcze parę lat poczekać). W tym momencie przypomniało mi się, że mam do przeczytania jego fabularyzowaną biografię. Lektura – choć z założenia przeznaczona dla czytelnika w wieku, powiedzmy, 10-15 lat, i w związku z tym pisana językiem prostym oraz obfitująca w objaśnienia rozmaitych okoliczności historycznych - okazała się niezmiernie satysfakcjonująca.

Cóż to za wspaniała postać, ten Zaruski! Prawdziwy człowiek renesansu, czy może raczej ideał starożytnych Greków, łączący w sobie rozliczne zalety ciała i ducha. Z pochodzenia szlachcic i stuprocentowy Polak, w którego towarzystwie nie czuł się obco ani ukraiński wieśniak, ani rosyjski robotnik. Poeta i malarz, studiujący nauki matematyczno-fizyczne i przygotowujący się praktycznie do zawodu marynarza, niestroniący od żadnej formy aktywności fizycznej. Studia plastyczne dobrze po trzydziestce, narciarstwo i taternictwo od czterdziestki wzwyż, wstąpienie do wojska w wieku lat 47 i w ciągu 8 lat przebycie drogi od szeregowca do generała, a na emeryturze powrót do dawnych żeglarskich zainteresowań i wspaniała harcerska przygoda na morzu… W międzyczasie ze dwadzieścia napisanych książek, od fachowych podręczników żeglugi i narciarstwa po opowiadania oparte na własnych przeżyciach oraz zbiorki poezji. I przez całe życie gorący patriotyzm, który za młodu zaprowadził go do carskiego więzienia i na zesłanie, a w przededniu wojny nakazał mu opóźniać wypłynięcie w rejs, by w razie czego nie znaleźć się poza granicami ojczyzny…

Wielka to zasługa autorki, że w czasach niesprzyjających kultywowaniu pamięci przedwojennych oficerów, w dodatku „niewłaściwego” pochodzenia, zdecydowała się uwiecznić tę nieprzeciętną postać (nawiasem mówiąc, ona sama to materiał na osobną opowieść: rosyjska arystokratka, która z miłości do pół-Polaka, pół-Irlandczyka pokochała także i kraj jego matki, gdzie przetrwała dwie wojny i dwa systemy polityczne, nauczyła się języka, zajęła działalnością kulturalno-społeczną i pisaniem książek dla dzieci i młodzieży!). Oczywiście nie obyło się bez kompromisów, jakich wymagał ówczesny system; zapewne nie wydano by książki, gdyby przypis dotyczący Marszałka Piłsudskiego nie zawierał uwagi, że „zwalczał instytucje demokratyczne i ruch rewolucyjny, prowadził antyradziecką politykę zagraniczną”[1], a tym bardziej, gdyby zamiast wykrętnego stwierdzenia, że „zawierucha wojenna zapędziła Mariusza Zaruskiego (…) na obcą ziemię, do ZSRR, gdzie w 1941 roku zakończył życie w Chersoniu”[2], znalazła się w tekście informacja, w jaki to sposób tam trafił i czemu nie mógł tego miasta opuścić…

Jeśli pominąć te braki, które dziś czytelnik bez problemu skoryguje we własnym zakresie, wypada uznać, że „Kurs na słońce” to rzecz nadal warta zainteresowania - zwłaszcza że druga, wydana 30 lat później biografia Zaruskiego pióra Henryki Stępień jest jeszcze trudniej dostępna - a dla każdego harcerza (i żeglarza, i taternika) wręcz obowiązkowa. Gdyby nie owe nieszczęsne prawa autorskie, gotowa byłabym ją przepisać własnoręcznie i przesłać do jakichś "Wolnych lektur" czy innej wirtualnej biblioteki, żeby i inni mogli zakosztować przyjemności jej przeczytania.



---
[1] Nadzieja Drucka, „Kurs na słońce. Opowieść o generale Mariuszu Zaruskim”, Wydawnictwo Harcerskie, Warszawa 1969, s. 168.
[2] Tamże, s. 215.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1878
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: