Dodany: 02.02.2013 13:08|Autor: ani@

W drodze ku szczęściu


Po „Davida Copperfielda” sięgam niemal co roku. To już tradycja, ustanowiona przeze mnie samą, by wciąż wracać do losów tytułowego bohatera. Zadaję sobie pytanie – czemu się tak dzieje? Po co czytać po raz drugi, trzeci, siódmy tę samą książkę, znając wątki, bieg wydarzeń? Nie wiem. Może po prostu ta powieść mi się podoba? A może chodzi o to, że gdy dziś biorę ją do ręki i śledzę, jak za pierwszym razem, koleje życia Copperfielda i pozostałych postaci, wciąż mnie zdumiewa życie w społeczeństwie Anglii drugiej połowy XIX wieku. Dickens skrupulatnie, z dużą dokładnością opisuje ludzi, miejsca, zachowania, splot wydarzeń i obawiam się, że w tych opisach nie przesadza. Teraz mnie to dziwi, skłania do kręcenia głową na znak „trudno w to uwierzyć”, a zarazem jest ciekawe. Fascynujące. Dlaczego? – bo tak inne od tego, co my znamy. Mówię tu ogólnie o prawach dziecka, o innej moralności, nie wnikając w każdy zakamarek tamtego świata. Dickens sprawia, że lubimy głównego bohatera, współczujemy innym, źle życzymy jeszcze innym. Można wysnuć śmiały wniosek, że pisarz był dobrym obserwatorem, rzetelnym i – co wydaje mi się sensowne w tym przypadku – odważnym. Okrasza nieco wątki ironią i pewną przesadą, ale pozostaje wierny realizmowi. To powieść społeczno-obyczajowa z wątkami autobiograficznymi.

Jak wspomniałam, David jest bohaterem, którego się lubi. Ten chłopiec dzielnie znosi trudy życia, szuka swojego celu i szczęścia, współczujemy mu i cieszymy się, gdy coś osiąga. Stara się postępować zgodnie z własnym sumieniem, potrafi też sam o siebie zadbać. Dickens ukazuje różne warstwy społeczne. David niemal w każdą się wpasowywał – dziecięca klasa robotnicza, wyższe sfery, życie studenckie. Bieda, pieniądze. Autor powieści zadziwia drobiazgowością opisów, okraszonych lekkim humorem, który nie zawsze bawi, potrafi też dziwić. Za każdym zakrętem życia bohatera, w każdym wątku ukazany jest swoisty „władca” jakiejś sfery społeczeństwa. Za lat chłopięcych Dawida, w jego domu rodzinnym, to pan Murdstone; w szkole, do której wysłał on bohatera - pan Creakle, sam David ukoronował na swego idola Jamesa Steerfortha. Copperfield wciąż szuka własnego miejsca, zadaje sobie pytanie, kim jest i do kogo należy. Nie chodzi o to, by powieść dała nam odpowiedź, raczej poznając poszczególne postacie, sami możemy dopowiedzieć sobie dalsze losy jego i innych.

Roman Dybowski napisał: „(...) nigdzie przedtem ani on, ani nikt inny nie ukazał nam dziecka psychicznie tak prawdziwego, a w prostocie charakterystyki tak ujmującego, jak mały David w doli i niedoli jego sierocego bytu. Już dla tego jednego powodu »Copperfield« musiałby uchodzić za jedno z arcydzieł swego autora i jedno z arcydzieł powieści nowożytnej”*. Przytoczyłam ten fragment, przeczytawszy go przed poznaniem całej powieści, a następnie spojrzałam na słowa pana Dybowskiego ponownie. To prawda, nie można się nie zgodzić. A wszystko to okraszone jest specyficzną, lekko ukrytą Dickensowską satyrą. Postacie mogą być przerysowane, ale to nie umniejsza ich prawdziwości.

Książka Dickensa jest wciągająca i przenosi nas w inny świat - to niekoniecznie świat marzeń, wręcz przeciwnie, jednak bohater - Copperfield - jest światłem w tunelu, prowadzi nas za rękę przez karty powieści i stanowi dowód, że nawet w najciemniejszych zakamarkach nie trzeba rezygnować z bycia sobą, a co więcej - należy uwierzyć w siebie i dążyć do szczęścia.



---
* Charles Dickens, „David Copperfield” tom pierwszy, wyd. Książka i Wiedza, Warszawa 1989; tekst z okładki.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1532
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: