Dodany: 17.11.2007 19:13|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

O człowieku, który został zwierciadłem poezji


Czytanie powieści dopiero po obejrzeniu jej ekranizacji zawsze kryje w sobie niebezpieczeństwo zafałszowania odbioru przez gotowe, narzucone z zewnątrz obrazy i pozostawienia czytelnika w cichych pretensjach do autora, że „było inaczej niż w filmie”. Tym bardziej, jeśli film jest produkcją wybitną czy przynajmniej ponadprzeciętną, co z pewnością można powiedzieć o „Listonoszu” Radforda.

Nie mówiąc o zmianie realiów (przeniesieniu akcji na inny kontynent i w okres o 20 lat wcześniejszy), reżyser ustawił optykę nieco inaczej niż autor, wydobywając z sytuacji przede wszystkim jej poetyczność, a maksymalnie spłaszczając dobrotliwą ironię, z jaką Skármeta przez prawie cały czas spogląda na swego bohatera.

Powieściowy Mario to autentyczny aż do bólu prostaczek Boży, który nawet dostawszy się pod oddziaływanie czaru poezji, pozostaje zabawną, nieociosaną figurką. Historia jego zalotów do Beatriz, odbywających się pod cokolwiek wymuszonym patronatem słynnego poety, przesycona jędrnym ludowym humorem i organicznym, gorącym, aż parującym z niektórych scen latynoskim erotyzmem, pokrewna jest tutaj raczej komedii romantycznej niż melodramatowi. I nawet tragiczny wymiar jego postaci, w filmie czyniący z niego nieomal proletariackiego bohatera, w powieści ukazany jest o wiele oszczędniej; sposób, w jaki dostarcza telegramy umierającemu poecie, podyktowany jest bardziej zdrowym chłopskim rozsądkiem, niż odwagą, a w finale, zamiast widowiskowej sceny, jest tylko niedopowiedzenie. Niedopowiedzenie, które wraz z epilogiem, tak samo pozbawionym choćby śladu patetyczności, nadaje sekwencji prostych zdań o wiele większą wagę, niż gdyby przepoić ją heroicznymi okrzykami i krwawymi obrazami.

Był człowiek – nie ma człowieka; rzecz tak zwyczajna wszędzie, gdzie dochodzi do głosu totalitaryzm, nieważne, czy „biały”, czy „czerwony”, czy pozbawiony barwy... Ale poezja, z którą przyszło obcować młodemu listonoszowi, odbiła się w nim jak urzekający pejzaż w lustrze wody – i choć po wodzie nie zostało śladu, przez ten krótki czas była przecież siedliskiem piękna i wzniosłości.

Jeśli otwieramy oczy i uszy na magiczne światy zaklęte w słowach – odchodzimy z tej rzeczywistości nie zawsze szczęśliwsi, ale na pewno bogatsi; oto i uniwersalne przesłanie tej powieści, niedające się przyćmić nawet ewentualnymi różnicami ideologicznymi między jej bohaterami a czytelnikami.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1766
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Pingwinek 27.01.2019 15:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytanie powieści dopiero... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dziękuję za zachęty, jestem po (dwukrotnej) lekturze :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: