Dodany: 12.02.2013 20:09|Autor: AnnRK

Książka: Rzeź Nankinu
Chang Iris

4 osoby polecają ten tekst.

Zapomniany holokaust


"Przerażająca jest sama próba opisu, nie wiem, gdzie zacząć i gdzie skończyć"[1] - tak o rzezi w Nankinie pisał John McCallum, amerykański misjonarz, jeden ze świadków tragicznych wydarzeń z 1937 roku. I ja nie wiem, gdzie zacząć ani jak zacząć. Trudno słowami oddać grozę tamtych dni. Ale czy brak słów usprawiedliwia milczenie? Absolutnie nie. Z tego samego założenia wyszła Iris Chang, amerykańska historyczka i dziennikarka, podejmując się niełatwego zadania. Zebrała mnóstwo informacji o masakrze, dotarła do ocalałych, rozmawiała z tymi, którzy mogli rzucić choć trochę światła na wydarzenia tamtych dni. Tak powstała "Rzeź Nankinu" - książka równie bolesna, co potrzebna.

W grudniu 1937 roku wojska japońskie wkroczyły do chińskiego miasta Nankin. W ciągu kilku tygodni dokonały rzezi, której ogrom trudno sobie wyobrazić. Mam za sobą sporo literatury wojennej. Czytałam m.in. o holokauście, wojnie domowej w Rwandzie i konflikcie na Bałkanach. Wśród tych książek były powieści, dzienniki, wspomnienia, reportaże. Ich lektura byla bolesna, zmuszała do wysnuwania niezbyt przyjemnych refleksji odnośnie do bestialskiej natury człowieka. Jednak żadna z tych książek nie wstrząsnęła mną równie mocno co reportaż Iris Chang.

"Pewien historyk oszacował, że gdyby zabici w Nankinie chwycili się za ręce, to utworzyliby łańcuch z Nankinu do Hongzhou, długości 320 kilometrów. Ich krew ważyłaby 1200 ton, a ciała mogłyby zapełnić 2500 wagonów kolejowych. Ułożone jedno na drugim, sięgnęłyby na wysokość 74-piętrowego budynku"[2]. Nie wiem, jak Wy, ale ja nie potrafię sobie tego wyobrazić. A to dopiero początek. Każda kolejna przeczytana strona sprawiała, że coraz szerzej otwierałam oczy. Z przerażenia. Ze zdumienia, że to nie jest wytwór wyobraźni, że to wszystko zdarzyło się naprawdę, a słowa otwierające "Medaliony" Zofii Nałkowskiej tak bardzo pasują i do tej historii. Aż nie chce się wierzyć, że "ludzie ludziom zgotowali ten los", że człowiek potrafi być zdolny do takiego bestialstwa.

Kilka tygodni wystarczyło, by zrujnować miasto i pozbawić życie ok. 300 tysięcy ludzi[3]. Japończycy nie przebierali w środkach. Okrucieństwo, z jakim potraktowali chińskich żołnierzy, a następnie ludność cywilną, przekracza moją wyobraźnię i zdolność pojmowania. Tysiące wielokrotnie gwałconych kobiet, mężczyźni pozbawiani głów, kastrowani, ludzie podpalani, wieszani za nadgarstki, języki, potwornie okaleczani, Chińczycy zabijani na wyścigi, wyrywane z brzuchów ciężarnych kobiet płody, strach, tortury, wstyd, ból, ogrom bólu. Morze krwi. Pokłady ciał. Bezradność.

"Japończycy nie tylko patroszyli, dekapitowali rozczłonkowywali ofiary, lecz wykonywali na nich bardziej okrutne rodzaje tortur. W całym mieście przybijali jeńców do drewnianych desek i rozjeżdżali ich czołgami, krzyżowali na drzewach i słupach elektrycznych, odcinali długie pasy ciała i używali ciał do ćwiczeń w przebijaniu bagnetem. Przynajmniej stu mężczyznom wyłupiono oczy i obcięto uszy oraz nosy, następnie ich podpalono. Inną grupę dwustu żołnierzy i cywilów obnażono do naga, przywiązano do słupów i drzwi w pewnej szkole, a następnie dźgano za pomocą zhuizi - specjalnych igieł z trzonkami - w setki punktów na ciele, włączając usta, gardła i oczy"[4].

Dla najeźdźców Chińczycy byli jak koty, psy, świnie. Niemcy nazywali Żydów podludźmi, Tutsi byli dla Hutu jedynie psami. Czyżby próba odczłowieczenia wroga, posiłkowanie się zwierzęcym nazewnictwem, czyniła mord łatwiejszym, bardziej wytłumaczalnym?

Iris Chang nie tylko szczegółowo opisała grozę tamtych dni. Jej reportaż to dzieło kompletne, wraz ze skrupulatną analizą przyczyn i konsekwencji, z historiami nielicznych ocalałych Azjatów oraz Europejczyków i Amerykanów, którzy próbowali ratować mieszkańców Nankinu, z japońskimi odpowiedziami na stawiane zarzuty. Autorka próbuje dociec, co wywołało tak niesamowite pokłady agresji u zdyscyplinowanych Japończyków. We wprowadzeniu wyjaśnia, że o Gwałcie Nankińskim opowiada z trzech różnych perspektyw: japońskiej, chińskiej oraz ludzi Zachodu (Amerykanów i Europejczyków), którym wielu Chińczyków zawdzięcza życie. Pomysł na przedstawienie tych samych wydarzeń z różnych punktów widzenia autorka zaczerpnęła z "Rashômona" Akiry Kurosawy (polecam!). W filmie Japończyka gwałt i morderstwo opisywane są z różnych punktów widzenia (uczestników i świadka), a oddzielenie prawdy od kłamstw i ustalenie prawdziwego przebiegu wydarzeń wydaje się niemożliwe. Ukazanie masakry nankińskiej oczami różnych stron konfliktu sprawia, że obraz tamtych dni staje się pełniejszy, bardziej obiektywny, bliższy prawdzie, której pewnie nigdy do końca nie poznamy.

Lektura "Rzezi Nankinu" jest trudna, ale nie ze względu na język, mnogość faktów czy nazwisk. Jest to reportaż ciężki pod względem emocjonalnym. Naszpikowany scenami przejmującego bestialstwa, niewyobrażalnego sadyzmu, ani na chwilę nie pozwala odetchnąć, wyrwać się z przykrego odrętwienia. To sprawia, że nie jest to lektura dla każdego. Przyznaję, że długo po zamknięciu książki miałam przed oczami podsunięte przez wyobraźnię obrazy, jakich nikt nigdy nie powinien oglądać. Niejednokrotnie przerywałam czytanie, uginając się pod naporem ogromu bólu wylewającego się ze stron książki. Jeśli Iris Chang postawiła sobie za cel przekazanie wszystkich znanych jej faktów dotyczących Gwałtu Nankińskiego w sposób, który miał uczynić lekturę jej tekstu niezapomnianym, to jej sukces jest stuprocentowy.

Język nie jest trudny, a faktografia nie przytłacza. Autorka tłumaczy wszystko przystępnie, więc nawet osoby kompletnie nieznające tematu szybko uzupełnią brakujące wiadomości. Trzeba przyznać, że Chang wykonała naprawdę dobrą robotę. Do wielu informacji i dokumentów nie było łatwo dotrzeć. Upór i skrupulatność zaowocowały powstaniem rzetelnego, ciekawego i wstrząsającego tekstu o niezbyt znanym epizodzie z dziejów stosunków chińsko-japońskich. Jak już wspomniałam, "Rzeź Nankinu" jest reportażem kompletnym. Przedstawia kontekst historyczny zdarzeń, opisuje Gwałt Nankiński z różnych perspektyw, przybliża sylwetki ludzi, którzy odegrali ważną rolę w tamtych dniach (pozytywną lub negatywną), zawiera relacje uczestników, świadków, dziennikarzy, misjonarzy, żołnierzy, ludności cywilnej, opowiada o reakcji świata na to wydarzenie. Fragmenty autentycznych dokumentów oraz przedruki fotografii to dodatkowy atut tej publikacji, a bogata bibliografia nie pozwala na podważenie wiarygodności tekstu. Jakieś zarzuty? Znalazłam kilka literówek, których w takiej publikacji być nie powinno.

Historia ludzkości pełna jest wstydliwych plam. Nie należy ich jednak ukrywać, a głośno o nich mówić, by głupota i arogancja z przeszłości była dla nas bolesną lekcją, która pokazując nasze ułomności, przyczyni się do lepszego wykorzystania potencjału ludzkiego w przyszłości. By tamto cierpienie nie było bezsensowne, musimy umieć wyciągnąć wnioski i dokonać wszelkich starań, by nie powtarzać błędów. Wiem, że mój wymarzony scenariusz to utopia. A jednak chcę w niego wierzyć.



---
[1] Iris Chang, "Rzeź Nankinu", przeł. Konrad Godlewski, wyd. Wielka Litera, 2013, s. 180.
[2] Tamże, s. 15.
[3] Są to dane szacunkowe. Trudno o dokładniejsze, gdyż wielu zabitych było chowanych w ukryciu, a i pewnym ludziom bardzo zależy na tym, by liczba ta była jak najmniej szokująca.
[4] Iris Chang, dz. cyt., s. 104.


[Recenzję opublikowałam wcześniej na moim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3312
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 7
Użytkownik: Szeba 12.02.2013 23:47 napisał(a):
Odpowiedź na: "Przerażająca jest sama p... | AnnRK
Oglądałam http://www.filmweb.pl/film/Miasto+%C5%BCycia+i+%C5​%9Bmierci-2009-468403 i to mi chyba wystarczy, jeśli książka jest tak przejmująca jak film, a że to więcej, niż pewne, że jest wnioskuję nie tylko z tej przykuwającej uwagę recenzji. W innych okolicznościach na pewno warto...
Użytkownik: AnnRK 14.02.2013 17:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Oglądałam http://www.film... | Szeba
O, dziękuję za link. Nawet nie wiedziałam o istnieniu tego filmu. Na razie nie będę go oglądać (co za dużo, to nie zdrowo), ale kiedyś na pewno to zrobię.

Nie mogę porównać książki do filmu, ale mogę zaręczyć, że to wyczerpująca emocjonalnie lektura..
Użytkownik: kpoplawska1 17.03.2013 14:41 napisał(a):
Odpowiedź na: "Przerażająca jest sama p... | AnnRK
Wspaniale napisana recenzja. Do tego stopnia, ze teraz nie wiem czy sięgnę po tą książkę. I chciała bym i boję się, bo nie wiem czy dam radę znieść taką ilość okrucieństwa.
Użytkownik: AnnRK 17.03.2013 20:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Wspaniale napisana recenz... | kpoplawska1
Dziękuję.
To fakt, książka do łatwych nie należy, ale może odpowiednio dawkowana da się przeczytać? ;)
Użytkownik: kpoplawska1 17.03.2013 22:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję. To fakt, książ... | AnnRK
Dzięki tej książce trafiłam na Twojego bloga. Tam jest dużo "gorętsza" dyskusja na temat tej książki, więc w mojej ksiegani internetowej książka ta ląduje w koszyku.
Użytkownik: kpoplawska1 17.03.2013 22:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Dzięki tej książce trafił... | kpoplawska1
Ciekawa byłam Twojej opini o jednej z ksiązek, ale nie masz jej w swoich ocenach. Tak więc Gorąco polecam książkę o Korei Północej " Światu nie mamy czego zazdrościć". Wbiła mnie w fotel i odłożylam ją dopiero jak skończyłam czytać.
Użytkownik: AnnRK 17.03.2013 23:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawa byłam Twojej opin... | kpoplawska1
Miło mi, że do mnie zajrzałaś.

Książki o Korei nie czytałam, choć tytuł obił mi się o uszy (a właściwie oczy). Chciałam na wszelki wypadek dorzucić tytuł do schowka, ale okazało się, że on już tam jest. :P Jak uda mi się gdzieś dopaść tę książkę, to na pewno przeczytam. Temat jest ciekawy (choć jak w przypadku Nankinu - trudny i bolesny), a średnia ocen baaaardzo zachęcająca. :)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: