Dodany: 27.11.2007 14:15|Autor: McAgnes

To jest książka do wielokrotnego czytania


Lektura Strugackich w przypadku "Ślimaka na zboczu" jest trudna. Ale przez to jakby bardziej satysfakcjonująca... chyba. Ja osobiście za każdym razem czytając tę właśnie książkę doznaję uczucia rozmywania się, roztapiania, a jakakolwiek próba uchwycenia i uściślenia odczuć jest skazana na porażkę. Ta powieść wymyka się z rąk.

Ale przechodząc do rzeczy, czyli do konkretów. W książce są wyraźnie zarysowane dwa wątki: Piereca i Kandyda. Jakoś tak w trakcie tych kilku czytań się stało, że ten drugi wątek, Kandyda, bardziej mi przypadł do gustu, że się w nim bardziej rozsmakowałam, niejako usuwając na drugi plan koleje losu Piereca. Może słusznie, może niesłusznie, zresztą, jakie to ma znaczenie? Pierec to jednostka zagubiona w przeogromnej, bezsensownej biurokracji świata, który eksploruje obcy świat - coś jak Kafka i Józef K. To chyba jakieś nawiązanie do rzeczywistości, w której żyją autorzy ('66 rok). Zresztą, to wytłumaczenie, które się jakby z punktu narzuca i wcale nie upieram się, że jest słuszne, bo jakoś nie mam przekonania do narzucających się, oczywistych interpretacji.

Natomiast Kandyd stał się dla mnie ulubionym bohaterem. Przez swoją nieporadność, zagubienie, dojmujące uczucie bezradności. Kandyd to eksplorator, badacz, może kiedyś był dokładnie taki sam jak Pierec? Może to, że Pierec odczuwa jakieś tam zaciekawienie, że wychodzi poza sztywne ramy obowiązujących przepisów, że myśli - to dlatego, że odczuwa podświadomie i irracjonalnie wołanie Kandyda z lasu? Wołanie w sensie "Gdzie jesteście? Przyjdźcie tu i odnajdźcie mnie! Nie zostawiajcie mnie samego". Irracjonalnie, bo przecież Kandyd wcale tak nie woła. Te przebłyski świadomości są przecież tak rzadkie i ulotne, że nie pozwalają mu się odnaleźć, i są przez to boleśniejsze dla czytającego. Mnie po prostu było go tak bardzo żal... Jeden wypadek, coś się dzieje i ginie człowiek, bo w sumie ginie; a może gorzej, bo jest, tylko wydobyć jego człowieczeństwa nie sposób. I tak już będzie żył w lesie, miotany od czasu do czasu przejmującą tęsknotą za czymś, co miał, a co utracił, a co gorsza, nie wie nawet, co takiego utracił. To koszmar, prawda?

Jest jeszcze w książce ciekawy wątek kobiet. Chyba najdziwniejszy i o jego interpretację się nie pokuszę, nie teraz, może poczytam jeszcze parę razy i zrozumiem, a może i nie.


[Recenzję zamieściłam wcześniej na forum strony pclab.pl]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3585
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: Ayame 27.11.2007 17:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Lektura Strugackich w prz... | McAgnes
A ja wolałam wątek Piereca, pewnie dlatego, że wydawał mi się bardziej zrozumiały. Ogólnie książka jest dobra, choć jak dla mnie dziwna i trochę straszna.
Użytkownik: Amhotep 09.01.2008 12:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Lektura Strugackich w prz... | McAgnes
Bodaj opowiadanie, czy też minipowieść Strugackich "Las" to sam wątek lasu z tej książki, rozumiem, żę "Slimak..." to wersja rozbudowana.
Użytkownik: Astral 08.04.2013 14:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Bodaj opowiadanie, czy te... | Amhotep
Pierwotnie rozdziały "Lasu" i "Instytutu" były publikowane osobno (w prasie). W wydaniu zostały przeplecione, przy czym w we wszystkich polskich wydaniach to przeplecenie jest niezgodne z intencją autorów. Prawidłowo powieść powinny zaczynać i kończyć rozdziały "Instytutu", z "apokaliptyczną" puentą domykającą książkę.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: