Dodany: 20.12.2007 21:32|Autor: norge

Czy to Chmielewska się zmieniła, czy ja?


W czytaniu książek Joanny Chmielewskiej miałam długą przerwę. Po najnowszą sięgnęłam z dużym zaciekawieniem, gdyż wspomnienia związane z wczesną twórczością autorki były we mnie wciąż żywe. Pamiętam, jak porykiwałam ze śmiechu przy ”Krokodylu z kraju Karoliny”, ”Wszystko czerwone” czy „Całym zdaniu nieboszczyka”. Jednak „Zapalniczka” mnie znudziła i rozczarowała, mimo niby tego samego typu humoru, który przecież uwielbiałam. Zwariowany wątek kryminalny, lawina postaci, słynne zbiegi okoliczności, lekko stuknięta bohaterka - czyli wszystko powinno się zgadzać. A jednak coś było nie tak.

Nie wiem, jaka jest prawdziwa przyczyna mojej negatywnej oceny. Nasuwają mi się dwie możliwości. Chmielewska pisze słabiej, jakby na siłę i brak jej dawniejszej lekkości i polotu. A może moje upodobania czytelnicze uległy aż takiej zmianie, że z Chmielewskiej wyrosłam? Możliwe są także obie te wersje równocześnie.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3158
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: Marylek 21.12.2007 01:32 napisał(a):
Odpowiedź na: W czytaniu książek Joanny... | norge
Uspokój się, to Chmielewska się zmieniła.
Żeby się upewnić, przeczytaj którąś z wymienionych przez Ciebie starszych pozycji - będziesz się znów zarykiwać ze smiechu.
Teraz to już nie to, niestety, to tylko sztampa i pozory lekkości. A i tak "Zapalniczka" nie jest jeszcze najgorsza z tych nowych... :-(
Użytkownik: Vemona 21.12.2007 08:40 napisał(a):
Odpowiedź na: W czytaniu książek Joanny... | norge
Niestety, to Chmielewska się zmieniła i tego polotu i lekkości brakuje. "Zapalniczka" jest jeszcze w miarę do zniesienia, gorsza jest "Krętka blada", autorka chyba się już wypaliła i pisze nie z potrzeby, a z konieczności, co robi ogromną różnicę.
Właśnie skończyłam najnowszą jej książkę "Rzeź bezkręgowców", od "Zapalniczki" nieco lepsza, ale tym dawnym nie sięga nawet do podeszew, o piętach nie wspominając.
Użytkownik: loginka 21.12.2007 09:08 napisał(a):
Odpowiedź na: W czytaniu książek Joanny... | norge
Oj, to prawda. Kiedyś, gdy czytałam książki Chmielewskiej, śmiałam się tak głośno, że moja mama przybiegała do mojego pokoju, by sprawdzić, czy wszystko ze mną w porządku. O czytaniu Chmielewskiej w pociągu, czy autobusie nie było mowy... :-)
Teraz to już nie to samo. Nowe książki czyta się wprawdzie nadal lekko i przyjemnie, ale o wybuchach śmiechu dawno zapomniałam. Nie zmienia to jednak faktu, że wierną czytelniczką Chmielewskiej zostanę już chyba na zawsze i za każdym razem, gdy napisze nową ksiązke, od razu pobiegnę po nią do księgarni.
Użytkownik: Kuba Grom 23.12.2007 17:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, to prawda. Kiedyś, gd... | loginka
Mieliśmy ostatnio na przedsiębiorczości o popycie i podaży. Dla konsumenta złą sytuacją jest ta, kiedy popyt jest większy od podaży, bo wtedy producent produkuje produkt hurtowo, będąc pewny, że się sprzeda, i przestaje zwracać uwagę na jakość. Pomyślałem sobie wtedy o Chmielewskiej; jej książki i tak będą kupione, czy będą dobre czy nieco słabsze, a ona dobrze o tym wie.
Użytkownik: Vemona 23.12.2007 17:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Mieliśmy ostatnio na prze... | Kuba Grom
Masz rację, choć przecież w jej przypadku zawsze popyt był większy od podaży, kiedyś zdobycie jej książek graniczyło z cudem, sama dwie pierwsze kupiłam w formie xero na bazarku, zanim zaczęły się pojawiać wznowienia. A przecież jakość była lepsza, nie miało się wrażenia, jakie mi się chwilami snuje pod ciemieniem, że są pisane w celu. W celu opłacenia czegoś, w celu przypomnienia o sobie, nie wiem w jakim jeszcze, ale nie mogę jakoś tego wrażenia odeprzeć.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: