Dodany: 25.05.2013 01:27|Autor: karminowe

Książka: Rainmaker
Grisham John

Trust me, I'm a „lawyer”


Jest taka piosenka zespołu Iron Maiden, przypadkowo zatytułowana „Rainmaker”, która zaczyna się od słów:

„When I was wandering in the desert
And was searching for the truth
I heard a choir of angels calling out my name
I had the feeling that my life would never be the same again
I turned my face towards the barren sun”*

Moim zdaniem te słowa znakomicie oddają sens i duszę powieści Johna Grishama, jeżeli nie najlepszej, to na pewno jednej z lepszych. Nazywanie Grishama idealistą jest bardzo delikatnym określeniem. Parę tygodni temu mój kolega napisał w komentarzu na Facebooku, że Grisham tworzy nadludzi. W „Rainmakerze” to stwierdzenie znajduje znakomite odzwierciedlenie, ale właściwie nie ma w tym nic złego. Przekaz tej powieści jest bardzo ciekawy, stanowi doskonałą odpowiedź na sytuację w USA w połowie lat 90., a „nadludzkość” głównego bohatera daje nadzieję na to, że każdy może takim „nadczłowiekiem” zostać. Mimo że ów bohater jest zwykłym szaraczkiem wśród prawników, potrafi obudzić w sobie motywację, zebrać wiedzę i zmierzyć się z gigantem, z którym praktycznie nie ma szans. A jednak…

„Rainmaker” to powieść niemalże czterystustronicowa, wielowątkowa, zbudowana zgodnie ze starą i dobrą zasadą gradacji napięcia. Główny wątek rozwija się powoli, ale z kolejnymi stronicami nabiera rumieńców i powoduje prawdziwe utożsamienie uczuć czytelnika z uczuciami bohaterów powieści. Osią tej historii jest Rudy Baylor – młody prawnik, który przygotowuje się do końcowego egzaminu adwokackiego i próbuje odnaleźć się w prawniczej społeczności Memphis. Jego „start” nie należy do najłatwiejszych, gdyż środowisko palestry jest bardzo hermetyczne i trudno o jakąkolwiek pracę. Rudy, po wielu porażkach, w końcu zakłada kancelarię z Deckiem - mężczyzną po przejściach, bez uprawnień adwokackich i z kiepsko wykształconym kręgosłupem moralnym. Mimo tych utrudnień, Rudy’emu udaje się złożyć pozew w sprawie odmowy wypłacenia pieniędzy na przeszczep szpiku kostnego przez jedną z firm ubezpieczeniowych. Oprócz tego wątku, powieść zawiera bardzo wiele innych, które dodają jej kolorytu i budują bogatą fabułę.

W „Rainmakerze” można znaleźć wiele ciekawostek dotyczących amerykańskiego systemu common law, rozwiązań prawnych i możliwości procesowych. Dla wszystkich zainteresowanych prawem w wersji soft jest to bardzo ciekawa alternatywa opasłych ksiąg pełnych nudnych przepisów.

Kolejną zaletą powieści jest sam tytuł - moim zdaniem to genialna metafora młodego człowieka o pozornie małych możliwościach, zdolnego rozpętać prawdziwą burzę w potężnym systemie ubezpieczeń.

Nie mogę oczywiście nie wspomnieć o minusach, bo byłoby to troszeczkę niesprawiedliwe. Otóż „Rainmaker” ma mało satysfakcjonujące zakończenie. Frapujące i w sumie całkiem dobre, ale bardzo nieprawdopodobne. Nie chcę jednak zdradzać fabuły, więc krytykę tej kwestii pozostawię w zawieszeniu.

Inną wadą jest wątek miłosny, który pojawia się w nieodpowiednim momencie, pozostawiając nutę niesmaku i wyraźną rysę na fabule. Widać niestety, iż jest on nieco wymuszony, niedopracowany i trochę trąci dramatyzmem w stylu harlequina. Grisham zdecydowanie powinien dbać, by do jego powieści odnosiły się tagi: „prawniczy”, „dramat sądowy” i „doskonałe”, a nie „średnie” i „jęczenie dla gospodyń domowych”, zatem lepiej, by wątki miłosne pozostawił w rękach Danielle Steel.

Kwestią, którą warto poruszyć przy okazji analizy tej powieści, jest potrzeba sprawiedliwości. Jeżeli prawo ma wypełniać tę funkcję, to jego łamanie powinno być kategorycznie piętnowane, bez względu na kwestie ekonomiczne czy też emocjonalne. To jest właśnie piękno prawa - dąży do sprawiedliwości, czyli do jednego z podstawowych elementów tożsamości człowieka. Cieszę się, że Grisham w każdej ze swoich książek, a szczególnie w „Rainmakerze”, zwraca na to uwagę. To dla mnie, jako studentki prawa, bardzo istotny powód do czytania jego kolejnych powieści.



---
* "Kiedy błąkałem się na pustyni i szukałem prawdy/ Usłyszałem chór aniołów wywołujących moje imię./ Miałem uczucie, że moje życie już nigdy nie będzie takie samo jak przedtem./ Zwróciłem swoją twarz ku jałowemu słońcu." (Bruce Dickinson, Dave Murray). Źródło tłumaczenia: strona internetowa www.tekstowo.pl


[Recenzję opublikowałam również na swoim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 955
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: