Dodany: 08.06.2013 17:56|Autor: ka.ja
Zapiski śmiertelnie pijanego
Jakim pisarzem był Charles Bukowski? Kultowym. Odrażającym i błyskotliwym, prostackim, wulgarnym i wybitnym, zakompleksionym i utalentowanym, beznadziejnym i sławnym. Był pisarzem bezustannie zalanym w trupa, nieprzytomnym, przewrażliwionym i kompletnie pozbawionym empatii. Głowię się nad tym zestawem cech od kilku dni, próbując zrecenzować tom jego opowiadań „Na południe od nigdzie. Zapiski żywcem pogrzebanego”.
Zacznę od niewątpliwych zalet prozy Bukowskiego; od rewelacyjnych (i świetnie przetłumaczonych na polski przez Lesława Ludwiga) dialogów, wręcz scenicznych, takich, które nie wymagają zbyt wielu didaskaliów, bo wszystko w nich jest powiedziane, wymamrotane, wywrzeszczane, przemilczane i spuentowane. „Ty, twoje piwo i to, jaki jesteś wspaniały” to mistrzowsko poprowadzona żenująca kłótnia dwojga kochanków; i tylko Bukowski potrafi najpierw przedstawić faceta z najgorszej strony – jako ograniczonego, egocentrycznego bufona, śmiertelnego nudziarza śmierdzącego piwskiem i powtarzającego w kółko te same brednie – a potem zrobić z niego króla życia z butelką whisky w garści i młodą, piękną dziewczyną u boku.
Opowiadania z tego zbioru do złudzenia przypominają pijackie opowieści snute przy barze – jeśli facet ma gadane i jest dowcipny, nikt nie będzie mieć mu za złe mijania się z prawdą i ubarwiania rzeczywistości; znudzona publiczność przyjmie nawet ewidentną blagę. „Klasa” to historyjka o tym, jak alter ego Bukowskiego – Henry Chinaski pokonał na ringu słynnego pisarza i pięściarza Ernesta Hemingwaya. Nie tylko stanął do walki bez żadnego przygotowania, zmieniwszy wcześniej tylko spodnie na nieco za duże spodenki, ale jeszcze zmiażdżył przeciwnika i zrobił zawrotną karierę literacką. Barowe są też dowcipy, wulgarne i sprośne; przechwałki o tym, kto ile może wypić i ile kobiet posiąść. Mężczyźni mają paskudne gęby, są brudni i pijani, ale ich sprawność seksualna nie ma sobie równych. I jest jeszcze wiara w szczęście, w uśmiech losu, w to, że można odbić się od dna – w „Philu z Pittsburgha i innych” dwaj obwiesie z ostatnimi kilkoma dolarami w kieszeni idą na wyścigi konne i tam uśmiecha się do nich fortuna. Wystarczy tylko mieć szczęście, żeby zgarnąć gruby szmal. A kiedy ma się pieniądze, można pić, ile się chce i posiadać naprawdę piękne kobiety.
Mimo wszystkich niewątpliwych zalet ma Bukowski też i wady. „Wszystkie odbyty świata” po prostu nudzą, bo zbyt wiele obrzydliwości naraz, zbyt wiele kału, krwi, smrodu, wymiocin i wódy przestaje szokować, a zaczyna męczyć. Nie ratują tego opowiadania typowe dowcipasy i buńczuczność Chinaskiego, nic go nie ratuje – nuda, wydzieliny i degrengolada. To już nie są barowe sagi o bezczelnych królach życia, to żenujące trucie marudnego żula.
Jest też coś, w czym Bukowski przekroczył granice mojej akceptacji dla bujdy – gwałt, który jest ulubioną rozrywką Big Barta z „Przestań się gapić na moje cycki” i wielu jemu podobnych; gwałt, który kobiety w zasadzie lubią, a jedyne, co im może doskwierać, to niewygoda i przelotny lęk, czy aby nie zaszły w ciążę, bo jednak, jakkolwiek by na to spojrzeć, porządny gwałt wielkim członkiem to jest coś! Krytycy piszą, że twórczość Bukowskiego cechuje wielka wrażliwość i zrozumienie dla ludzkiej natury. Wrażliwość? Naprawdę? Czy ktoś wrażliwy napisałby „Coś o sztandarze Vietkongu” - historię, w której nie dzieje się nic poza tym, że dwaj mężczyźni spokojnie obserwują, jak trzeci gwałci ich towarzyszkę podróży? Nie ma w tym opowiadaniu nawet cienia współczucia, nawet ziarenka empatii, przypomina raczej odrażające rojenia obleśnego dziada, którego już nie podnieca nic innego, a i gwałt też nie bardzo.
Doceniam więc warsztat i wybitne ucho do dialogów, doceniam gawędziarski, błyskotliwy styl, szanuję dystans Bukowskiego do jego własnych głębokich kompleksów natury erotycznej, ale sprzeciwiam się określaniu go jako wrażliwego. Nie ma nic o wrażliwości w tych opowiadaniach. Nikt tam nikogo nie kocha ani nawet nie lubi, o współczuciu albo zrozumieniu nie ma mowy, najgłębszy związek dwojga ludzi polega na wspólnym chlaniu i stosunkach seksualnych; jedyny bohater, nad którym Bukowski się pochyla, to Henry Chinaski, który jest nim samym, a to zdecydowanie za mało.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.