Dodany: 20.01.2008 18:23|Autor: adas

Don Juan w Hawanie


Okładkowe[1] porównanie nie jest do końca utrafione. Charles Bukowski i Henry Miller zasłużenie uchodzą za czołowych prowokatorów XX wieku, dziś już niemal - o ironio! - klasyków tego typu literatury, jednak ich bunt oraz sposób życia były całkowicie dobrowolne, w jakimś stopniu intelektualnie zamierzone.

W przypadku Gutiérreza jest inaczej. Wykorzystuje on podobne środki wyrazu jak wyżej wymieni pisarze, porusza się w podobnym świecie, czyli na pograniczu dozwolonego i nie, w społeczeństwie rządzonym przez tradycyjne normy, jednak na ile to jego - i jego bohatera - wybór? Narrator powieści, raczej nieprzypadkowo imiennik pisarza, to były dziennikarz, który pewnego dnia miał wszystkiego dosyć. Rzucił pracę i zaczął żyć z dnia na dzień, z dala od centrum normalnego życia. Klasyczny przypadek pisarza-buntownika?

Nie. Bo tak jak on egzystuje spora część, jeśli nie większość, Kubańczyków. Z trudem utrzymują się na powierzchni w gąszczu drobnych interesów, czasem kradzieży, bardzo często prostytucji. Pisarz nie jest tu wyjątkiem, jego postawa nikogo nie może zszokować. Nie jest to bunt dla buntu, ale życiowa konieczność. Dzieli się ono na warstwę "oficjalną" i "prawdziwą". Gutiérrez z naturalistyczną skrupulatnością dokumentuje tę drugą.

Książka nie ma linearnej akcji, to raczej zbiór impresji, opis kolejnych przygód narratora, razem tworzących obraz Kuby z połowy lat 90. Jest napisana żywym językiem, barwnym jak sami Kubańczycy. To chyba Cabrera Infante w jednym z esejów zamieszczonych w "Mea Cuba"[2] zwraca uwagę na nieformalny rasizm nowej, ponoć lepszej, komunistycznej władzy. Mimo znacznego odsetka ludności kolorowej, na sam szczyt docierają głównie biali, nierzadko potomkowie zamożnych kreolskich rodów. Pedro Juan nie ma rasowych oporów, co prawda czasem wykorzystuje kolor (biały) skóry w erotycznych podbojach, ponoć zwłaszcza Mulatki na taki lecą, ale kumpli i wspólników ma dosłownie wszędzie. Od indiańskich wiosek po nadmorskie promenady stolicy. Są wśród nich homoseksualiści i prostytutki, znachorzy i artystki.

Mimo wszystko polityki w powieści nie jest aż tak wiele, jak by się mogło wydawać. Jedynie od czasu do czasu pojawia się passus w rodzaju: "Przez trzydzieści pięć lat byliśmy zamknięci w zoo. Karmili nas ochłapami i gdy trzeba było, dawali jakieś lekarstwa. Nikt nam nigdy nie mówił, jaki jest ten świat za kratami"[2]. Wszechobecna jest za to hipokryzja. Kubański komunizm ma się jak najlepiej, ale prawdziwą walutą na wyspie jest dolar. W Miami siedzą sami zdrajcy narodu, ale chłopcom klecącym tratwę z kilku desek i trzech dętek pomaga policjant. Podobne przykłady dwumyślenia można mnożyć niemal w nieskończoność.

Jak nie bardzo podobają mi się porównania do Millera, tak trafne jest zdjęcie z okładki. Cynamonowa piękność zakrywa dłonią łono... To książka przesycona seksem. Jedynym sposobem na chwilę szczęścia albo w miarę - najczęściej dzięki hiszpańskim "sponsorom" - dostatnie życie. Gutiérrez nie bawi się w niedomówienia, jest nawet aż nazbyt szczery, a w opisach seksualnych praktyk - wulgarny. Taki Bukowski jawi się przy nim jako autor powieści dla pensjonarek, jeśli jeszcze gdzieś takowe można spotkać... Choć, trzeba to przyznać, maniera Kubańczyka na dłuższą metę może być nużąca. Widać to zwłaszcza w trzeciej, ostatniej części - tu ilość napisanych świństw niebezpiecznie zbliża się do granicy przyswajalności. Jednocześnie w tomie tym jest kilka tekstów wręcz wybitnych, najlepszych w całym zbiorze. I bądź tu mądry...

Mimo niezaprzeczalnych atutów, przewrotnej afirmacji życia, "Brudna trylogia o Hawanie" jest lekturą przygnębiającą. Powstała dobrą dekadę temu, już wtedy ukazywała rewolucję, która zamieniła się w najlepszym razie we własną karykaturę. Dziś nadal trwa... bez sensu i nadziei. Piszę tak zdając sobie sprawę z jankeskich grzechów na południe od Rio Grande i znając analizy przedstawiające trudności w sklejeniu Kuby w jedna całość już po... Czy to "po" kiedyś nastąpi? Fidel umierał tyle razy...



---
[1] Pedro Juan Gutiérrez, "Brudna trylogia o Hawanie", tł. Piotr Fornelski, wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2004, pierwsza karta okładki.
[2] Guillermo Cabrera Infante, "Mea Kuba", tł. Marcin Małkowski, wyd. Philip Wilson, Warszawa 2004.
[3] Pedro Juan Gutiérrez, op. cit., str. 146.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1324
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: