Dodany: 25.07.2013 15:00|Autor: kliva

Dla młodych o wampirach


Dumna jestem z tej książki niezmiernie, gdyż jest to moja pierwsza zdobycz w blogowych konkursach. Wybrałam ją, bo zaintrygował mnie tytuł. Dość mało subtelne nawiązanie do lektury, która zdecydowanie nie była moją ulubioną. Spodziewałam się zatem udanego pastiszu cierpień znanej sieroty, jednak dostałam zupełnie co innego. Delikatną parodią okazał się tylko tytuł. Pełna optymizmu zaczęłam ją jednak czytać i, niestety, sparzyłam się... jak nasz bohater na słońcu.

Tim Collins miał dobry pomysł na książkę, jednak zdecydowanie gorsze było jego wykonanie. Przez niespełna 200 stron poznajemy pół roku z życia nastoletniego wampira. Na szczęście nie ma tam żadnych błyszczących "cosiów", jest tylko główny bohater - łazęga, który przez większość czasu raczy nas narzekaniami na swój wampirzy los. Nie jest zabójczo piękny, nadzwyczaj silny i zakochuje się w śmiertelniczce. Brzmi znajomo? Bo dla mnie, niestety, tak.

Książeczka stosunkowo młoda, na język polski przetłumaczona została w bieżącym roku (kiedy te wydawnictwa zrozumieją, że opowiastki o wampirach już nikogo nie śmieszą?). Prawdopodobnie miała odnieść sukces na fali fascynacji „Zmierzchem”. Polski przekład obfituje, niestety, w niedoróbki językowe. Rozumiem, że młodszy czytelnik potrzebuje bardziej zrozumiałego języka, jednak prostota tych zdań czasami mnie przerażała. Wydaje mi się, że w młodym wieku czytałam bardziej ambitne książki, a przynajmniej takie z bogatszym słownictwem. Autor próbuje wstrzelić się w młodzieżowy slang, ale zapomniał, że nie polega on na wciskaniu słowa „fajnie”, gdzie tylko się da.

Sama fabuła również pozostawia trochę do życzenia. Przedstawione sytuacje są zupełnie nierealne (pomijając fakt samego jestestwa wampirów), a reakcje bohaterów tak głupie, że chciałoby się czasami popukać w czoło. Dodatkowo bardzo brakowało mi dialogów. Jest to forma pamiętnika, a tam, niestety, ta piękna forma nie występuje za często.

Może jestem za stara na takie książki i już nie interesuje mnie wszystko, co nadprzyrodzone? Może. Czasem jednak uśmiechałam się przy lekturze i głównie temu zawdzięcza tak dobrą ocenę. Polecam szczególnie młodszym czytelnikom, którym nie będzie przeszkadzał chwilowy brak logiki i wartościowego słownictwa.

[Recenzję umieściłam wcześniej na swoim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 519
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: