Dodany: 25.07.2013 15:04|Autor: kliva
Miłość, magia i gotowanie
Dawno, dawno temu moja mama, zafascynowana programami o gotowaniu, wybrała na cotygodniowy wieczorek z filmem "twór" pt. „Przepiórki w płatkach róży”. Jako że potworek był meksykański, patrzyliśmy na niego nieufnie, mając w pamięci telenowele z krajów Ameryki Łacińskiej. Film okazał się jedynym z dziwniejszych "cosiów", jakie widziałam. A gdy dowiedziałam się, że powstał na podstawie książki, czym prędzej musiałam ją przeczytać.
Autorka, Laura Esquivel, nie może pochwalić się zbyt dużym książkowym dorobkiem, za to jej mąż zasługuje na pochwałę. To on wyreżyserował „Przepiórki...”. Pod czujnym okiem żony - pomyślałam - film nie może zbytnio odbiegać od oryginału. I miałam rację.
Już sama konstrukcja książki jest interesująca. Podzielona została na dwanaście rozdziałów – miesięcy, a każdy zaczyna się listą składników na danie przygotowywane przez bohaterów w danym rozdziale. Wszystkie pyszności są typowymi potrawami kuchni meksykańskiej, więc jej fan na pewno znajdzie tu coś dla siebie. Przepisy nie są przedstawione jednak w suchej, typowej formie, ale przeplatają się z wydarzeniami, co (w przypadku chęci upichcenia czegoś) zmusza nas do wyszukiwania odpowiednich zdań. Przy okazji poznajemy całą gamę bohaterów i ich historie.
Tita, jako najmłodsza córka mamy Eleny, zobligowana jest (według starej i - moim zdaniem - beznadziejnej tradycji) do dożywotniej opieki nad matką, czyli nie może założyć własnej rodziny. Jej młode serce jednak rwie się do miłości i zakochuje się w Pedrze. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Warto wspomnieć o czasach, w których dzieje się akcja. Jeden rok nie jest podany, z resztą książka rozgrywa się na przestrzeni około 25 lat. W Meksyku właśnie trwa rewolucja. Normą są bandy ograbiające rancza i zabijające kobiety i dzieci. Według mądrej cioci Wikipedii są to lata 1910-1917. Wydaje mi się, że autorka dobrze wczuła się w klimat rewolucji.
Na koniec powiem o pewnych elementach, które mogą zaskoczyć czytelnika. Lektura pełna jest dziwnych i niewyjaśnionych zdarzeń, sprawiających, że odbiorca siedzi przez chwilę bez ruchu, a potem kartkuje rozdział, sprawdzając czy czegoś nie przeoczył. Mnie te elementy nie przeszkadzały, gdyż po filmie się ich spodziewałam, jednak ktoś nieprzygotowany może się zdziwić.
Niemniej jednak, książkę polecam nie tylko fanom gotowania czy kuchni meksykańskiej. Jest to również wspaniała opowieść o życiu i cierpliwej miłości, chociaż okraszona elementami magicznymi. Chociaż miłość to przecież podobno magia, prawda?
[Recenzję opublikowałam wcześniej na swoim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.