Dodany: 26.01.2008 23:40|Autor: dansemacabre

Książka: Drobny kłopot
Haddon Mark

1 osoba poleca ten tekst.

Kłopotliwa książka


Oto mamy kolejnego po Helen Fielding i Tonym Parsonsie współczesnego angielskiego grafomana, który usilnie próbuje przekazać czytelnikom szereg „odkrywczych” mądrości życiowych, siląc się na kiepski dowcip i tnąc życie społeczne mocno stępioną brzytwą ironii. Ta wielowątkowa opowieść o problemach rodziny Hallów dłuży się niemiłosiernie, rozciąga niczym jakaś semantyczna guma i po kilku godzinach lektury pozostaje już tylko odliczanie (zaliczanie) kolejnych rozdziałów rodzinnego komediodramatu, a jest ich, niestety, grubo ponad sto…

Każdy z bohaterów ma kłopot i bynajmniej nie jest on drobny. Senior rodu – George – któregoś dnia dostrzega na biodrze dość pokaźny wykwit skórny; uznaje go za preludium do pełnej cierpienia i zmierzającej do zgonu walki z nowotworem. Po nieudanych próbach samodzielnego pozbycia się problemu (lepiej wcześniej nie wiedzieć, w jak makabryczny i kompletnie pozbawiony pisarskiej fantazji sposób George rozprawi się z naroślą…), senior popada w depresję (nadzwyczaj szybko – niczym grypa – zdiagnozowaną przez lekarzy i otoczenie), pogłębioną dodatkowo ujrzeniem obcych męskich pośladków rytmicznie unoszących się nad ciałem jego żony w ich sypialni. George ma także problem z akceptacją wyboru życiowych partnerów własnych dzieci, ale o tych wyborach i wynikających z nich kłopotach za chwilę. O ile już na wstępie poznajemy filozofię życiową George’a, o tyle następujące po sobie wydarzenia pokażą bohaterowi, że jednak niezwykle trudno pozostać jej wiernym. „Sekret życia, jak sądził George, polega na umiejętności całkowitego ignorowania pewnych rzeczy”*. Domniemanego raka i problemów własnej rodziny nie da się jednak ignorować.

Jean ma inny drobny kłopot. Przede wszystkim miota się między przywiązaniem do George’a a romantycznymi wizjami wspólnego życia, jakimi kusi ją David, z którym spotyka się potajemnie. Kobieta ma także problemy z porozumieniem się z własną córką, żywi też niechęć do wybranka jej serca, którego bezpretensjonalność i prostota nijak nie mogą być zaakceptowane przez osobę czyniącą wciąż ze swego życia teatralny spektakl udawania. Szereg perturbacji, jakich doświadczy Jean, pozwoli jej dojść do bardzo głębokiej konkluzji, iż „Może cały sekret polega na tym, żeby przestać szukać zieleńszych pastwisk. Jak najlepiej wykorzystać to, co się ma”**.

Świadomość i mentalność dzieci Jean i George’a znajdują się mniej więcej na tym samym poziomie co ich rodziców, bowiem ich poczynania i wnioski z tych poczynań wypływające także „porażą” czytelnika świeżością i oryginalnością. Drobny kłopot Katie polega na tym, iż do końca nie wie, czy kocha swego przyszłego męża, a jednocześnie nie wyobraża sobie życia bez zapewnienia bezpieczeństwa, które daje instytucja pełnej rodziny i męskiego ramienia, tak potrzebnego przede wszystkim dorastającemu synowi. Jej brat Jamie natomiast ma już kłopot znacznie bardziej nowoczesny i wpisujący się w trend literatury zaangażowanej w problemy seksualnej mniejszości. Trudno jest bowiem Jamiemu dojść do porozumienia ze swoim chłopakiem w kwestii wspólnego udania się na ślub Katie bez wzbudzania obyczajowego skandalu, którego boją się także jego rodzice. Sprzeczki między nim a Tonym doprowadzą do rozstania, a potem zaskakującego i spektakularnego powrotu do siebie.

Właśnie wokół ślubu Katie i Raya koncentrują się wydarzenia opisywane mozolnie przez Haddona, albowiem ta połączona z tradycją rodzinnego biesiadowania i pozornej integracji uroczystość, której przebieg wykreuje finał powieści, doskonale połączy ze sobą wszystkie wątki i pozwoli im w dość naturalny sposób się rozwiązać.

„Drobny kłopot” był zapewne w autorskim zamierzeniu sugestywną próbą oddania złożoności relacji międzyludzkich poprzez nagromadzenie jej w – przyznajmy to uczciwie – dysfunkcyjnej rodzinie. Opowieść to jednak banalna, nużąca i do bólu przewidywalna. Chociaż cenię sobie angielskie poczucie humoru (dokonania komików grupy Monty Pythona rozbawiają mnie do łez), nie znalazłem w tej rzekomo zabawnej powieści ani jednego momentu, w którym choćby kąciki ust uniosły mi się ku górze. Jeśli przyjrzeć się tej historii jako dramatowi, nie przekonuje mnie ani jeden kłopot ani jednej papierowej postaci.

Drobny kłopot Haddona polega na tym, że po prostu nie potrafi frapująco pisać.



---
* Mark Haddon, "Drobny kłopot", tłum. Marta Klimek-Lewandowska, wyd. Świat Książki, s. 12.
** Tamże, s. 282.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3747
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: joa1 28.01.2008 16:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Oto mamy kolejnego po Hel... | dansemacabre
Mam podobne odczucia po przeczytaniu tej książki. Kłopoty bohaterów nie są wcale drobne, ani zabawne. Książka jest raczej nużąca.
Użytkownik: necropornstar 16.08.2009 11:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Oto mamy kolejnego po Hel... | dansemacabre
Książka odpowiednia dla czytelników niespecjalnie wymagających. Nie nadaje się nawet jako odskocznia od cięższej literatury podczas choroby. Osobiście poddałam się po kilku rozdziałach.
Użytkownik: Dorota91 21.05.2011 19:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Oto mamy kolejnego po Hel... | dansemacabre
Książka miała być zabawna. Miała. Dla mnie czytanie tej pozycji było katorgą, zaśmiałam się może z raz. Rzuciłabym ją w kąt po kilkunastu stronach ale łudziłam się może, że coś się jeszcze zmieni na lepsze. Niestety pomyliłam się. Z kolejnymi stornami odczuwałam jak pogrążam się w otchłani bezsensowności tej pozycji. Mnie ta książka o mało w depresję nie popchnęła. Jest nużąca, głupia, nie wnosi nic ciekawego do literatury. To taki zlepek kilku książek dla desperatów i ludzi którzy dali się nabrać na ciekawa okładkę. O jej "fajności" może świadczyć fakt, że w połowie zaczęłam się zastanawiać czy im nie żal marnować na takie wypociny drewna. Szkoda czasu.
Użytkownik: Cdk 25.09.2013 23:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Oto mamy kolejnego po Hel... | dansemacabre
Przykro mi bardzo, ale nie zgadzam się. Książka nie jest nużąca, przynajmniej dla mnie. Co do kwestii czy jest zabawna, to z pewnością nie jest to grubymi nićmi szyty humor, ale delikatnie zabawna momentami jest. Osobiście polecam, chociaż może nie jest to literatura najcięższego kalibru, to idealna na jesienne wieczory.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: