Dlaczego nie śpi się w perukach?
Każdy ma taką książkę, która oprócz zapisanych w niej słów przechowuje także jego własne wspomnienia. Wnikają one w strony i noszą ten specyficzny zapach, ten nastrój – trochę słodko-gorzki, za którym jednocześnie się tęskni i ma się nadzieję nigdy nie wrócić. Z każdym słowem wraca coraz wyraźniejszy obraz tego, jak wtedy było i jak się wtedy czuło. Dla mnie taką książką na zawsze pozostanie "Dom dzienny, dom nocny". To zapis mojej pierwszej miłości, jeszcze naiwnej i niezwykle intensywnej, choć treść tej powieści nie ma z takimi uczuciami wiele wspólnego.
Książka Tokarczuk nauczyła mnie, że włosy przechowują wspomnienia i dlatego noszenie peruki wymaga niezwykłej siły. Z tego samego powodu nie wolno w niej spać – żeby nie śnić cudzych snów. Jeśli o czymś bardzo chcesz zapomnieć – zetnij włosy.
Podobało mi się, że ta książka nigdy nie stawia ani sobie, ani tym bardziej czytelnikowi żadnych granic. Opowiada o czarnym ptaszysku, które trawi umysł i duszę człowieka, o zapachu śmierci i nawet o świętej, która została ocalona przed małżeństwem dzięki twarzy Chrystusa, która zastąpiła jej własną. I oczywiście słynny przepis na tort z muchomora czerwonego, który można bez trudu znaleźć w Internecie z podpisem: sądzicie, że jest prawdziwy?
Nie chcę "Domu dziennego, domu nocnego" zasypywać banałami, bo byłaby to zbrodnia nie tylko na samej książce, ale przede wszystkim na moich wspomnieniach i wrażeniach, które bledną za każdym razem, kiedy po nią sięgam. Uczucie, które teraz mi doskwiera, kiedy wracam do tej powieści, do tych wspomnień jest dla mnie najbardziej precyzyjną definicją nostalgii.
[recenzja umieszczona także na moim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.