Uf, szybko to poszło. Szybko i przyjemnie - muszę dodać. Czytałem to, co chciałem - pardon - czego się spodziewałem. A już po okładce i po notce z tylnej okładki wiedziałem, że tak będzie.

Ale jak właściwie?

Lekko, komiksowo i mrocznie. Będzie tak, że człek siądzie przy biurku i siedzieć będzie, aż go siłą oderwą. A nie jest to pozycja w żadnym stopniu dla mnie wybitna - ot, operuje doskonale przewidywalnymi sztuczkami, dużą ilością akcji, pięknymi kobietami (mrocznymi i tajemniczymi - muszę nadmienić!), wciągającą intrygą i czym jeszcze chcecie. Są tu wampiry, magowie, wódka i seks. Nic, tylko czytać i bawić się przednio. Ale co to właściwie za dziwadło?

Ano, coś na kształt horroru, jeno straszącego niewiele. Ot, akcesoria te same, lekko przyprawione fantastyką i wrzucone w kryminał. A scenografia to Rosja, konkretnie Moskwa sprzed kilku lat.

Tu jest po prostu wszystko, co trzeba: dwa stronnictwa, wrogie sobie i skrajne ideologicznie, a przy tym tajemnicze. Bohater - taki "niby nikt", ale więcej, niż by się wydawało. Do tego mnogość przemyśleń o istocie i celach dobra i zła. Jest tego tyle, że wystarczy dla każdego. Ale podkreślam, że mamy tutaj do czynienia jedynie z dobrą powieścią, odrobinę kiczowatą i operującą wyświechtanymi środkami (choć użytymi całkiem strawnie i świeżo). Jest lekko i przyjemnie. I właściwie myślę, że to już świadczy o niej całkiem pozytywnie. Bo i dlaczego nie zabawić się przez kilka wieczorów w wampira albo białego maga? Na zdrowie, towarzysze!