Dodany: 13.09.2013 09:07|Autor: obi_im
Powieść według szablonu
"Bezcenny" to moja pierwsza przygoda z Miłoszewskim. Dowiedziałam się o tej powieści przypadkiem, gdy kilku blogerów* poleciło ją jako "Pana Samochodzika dla dorosłych". W dzieciństwie obsesyjnie zaczytywałam się przygodami Pana Samochodzika, marzyłam, by razem z nim szukać zaginionych skarbów kultury. Gdy dowiedziałam się, że "Bezcenny" dotyka tych samych problemów, od razu poszłam do księgarni.
Polski premier prosi specjalistkę od odzyskiwania dzieł zagrabionych podczas wojny, marszanda, komandosa i znaną złodziejkę dzieł sztuki o odnalezienie "Portretu młodzieńca" Rafaela, który przed II wojną światową znajdował się w Muzeum Czartoryskich w Krakowie. Szukając obrazu, grupa wpada na trop wielkiej tajemnicy...
W trakcie lektury nasuwało mi się więcej skojarzeń z Danem Brownem niż ze Zbigniewem Nienackim. Miłoszewski, tak jak Brown, sprawia wrażenie, jakby ukończył kursy kreatywnego pisania albo przynajmniej korzystał z trików specjalistów - jego powieść to praktycznie gotowy scenariusz filmowy, przerywanie wątku w kulminacyjnym momencie, by powrócić do niego po kilku rozdziałach, jest zabiegiem stosowanym nagminnie. To samo tyczy się wprowadzenia drugoplanowych postaci, które mają dodać akcji odrobinę dramatyzmu. Autor, jak na typowego mistrza fabuły przystało, nie przesadza z ilością opisów, jednak, o dziwo, gdy już zdarza mu się je stosować, charakteryzują się dużą plastycznością. Niemniej jednak "Bezcenny" przypomina mi większość sensacyjnych powieści, jakie czytałam, jakby autor zbudował swoją koncepcję (poszukiwanie obrazu) według szablonu. Ale może tylko mi się tak wydaje?
Powieści sensacyjne, mimo ewidentnych wad, potrafią być bardzo wciągające. Tak też jest w tym przypadku. Gdy już przebrnie się przez dość nudnawy atak terrorystyczny na Kasprowy i dojdzie do właściwej części powieści, staje się ona naprawdę fascynująca. Mnie urzekły zwłaszcza opowieści o zaginionych obrazach i ich historii - w tych momentach czułam ducha Pana Samochodzika.
Jeśli szukacie trochę lżejszej lektury, jest to zdecydowanie dobra propozycja - mogłaby bez problemów rywalizować z "Kodem da Vinci" czy "Ostatnim templariuszem". Chociaż nie stanę się dozgonną fanką Miłoszewskiego, dam mu jeszcze szansę i przeczytam jego kryminały.
---
* W blogach: notatnikkulturalny.blogspot.com, krimifantamania.blogspot.com, pablos.booklikes.com.
[Recenzję zamieściłam również na moim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.