Dodany: 01.03.2008 18:59|Autor: Harey
Rozpocząć swój czas jeszcze raz?
Wyobraź sobie - masz 40 lat, męża, który zawsze ma rację, jest bardzo rozsądny i poucza cię, w Twoim odczuciu, jak dziecko, Twoje własne dzieci dorosły, stały się opryskliwe i dają Ci odczuć, że działasz im na nerwy. Jakoś to życie jednak się toczy, rejestrujesz mężowi pacjentów, zgłaszających się do jego prywatnego gabinetu, który niejako odziedziczył wraz z praktyką po Twoim ojcu, potem wybierasz się jak zwykle do sklepu, robisz zakupy, gotujesz obiad, czekasz, aż rodzina łaskawie zbierze się przy stole. Pewnego dnia spotykasz przystojnego mężczyznę - i czy to jest powód, by nagle opuścić swoją rodzinę i zniknąć? Tak właśnie postąpiła bohaterka "Drabiny czasu".
Powieść Tyler - świetnej portrecistki ludzkiej natury - jest opowieścią o kobiecie, której właściwie wszystko łatwo w życiu przyszło (być może za łatwo i stąd cały problem?); nie borykała się z poszukiwaniem pracy, mieszkania, wyszła za mąż za lekarza - asystenta swego ojca, który przyjął go do pomocy przy prowadzeniu gabinetu lekarskiego, urodziła troje zdrowych dzieci. Krótko mówiąc, ma spokojne, udane życie. A jednak...
Pewnego dnia spotyka przystojnego mężczyznę, który "łowi ją" na lep pustych komplementów, a ona - czterdziestolatka - czuje się nagle znowu jak podekscytowana nastolatka... Nie jest to jednak banalna historyjka o romansie, tak naprawdę znajomość kończy się równie nagle, jak się rozpoczęła, ale staje się impulsem, który wyrywa główną bohaterkę z utartych kolein codzienności.
Delia zaczyna dotkliwie odczuwać opryskliwość dzieci, które już dorosły i właściwie nie potrzebują jej tak, jak kiedyś, tęskni za tym czasem, kiedy były małe: "widziała swoje dzieci w szeregu na trawie, w tym ich dziecięcym wydaniu, zanim stały się twarde i najeżone, zanim chłopcom posypał się zarost, a Susie kupiła pamiętnik zamykany na mosiężny zameczek. Do tamtych dzieci tęskniła"*, boleśnie przeżywa wszystkie urazy, które przywołuje z przeszłości, jakieś drobne złośliwości męża, sposób, w jaki się do niej zwraca...
Poza tym nic strasznego w jej życiu się nie stało, a mimo to, a może właśnie dlatego, opuszcza swoją rodzinę - męża, dzieci, całe dotychczasowe życie i znika. Mąż zgłasza jej zaginięcie, a ona tymczasem rozpoczyna nowe życie w odległym miasteczku...
Wynajmuje mały pokoik i teraz wszystko, co ma, z łatwością się mieściło w jednym kartonie, z którego wystawała tylko lampa, przy której samotnie wieczorami czyta książki. Pojawiają się nowi znajomi, praca..., ale czy można tak zupełnie zerwać z przeszłością, z własną rodziną i rozpocząć życie od nowa? Czy nie okaże się, że była jednak potrzebna tym wszystkim ludziom, od których uciekła, których opuściła? Jaką decyzje podejmie, czy powrót będzie możliwy?
A może w życiu "chodzi po prostu o to, że ludzie pozostają na swoim miejscu"**, może dotrą do niej słowa bliskiego człowieka: "Delio, może daleko mi do doskonałości, ale przynajmniej sam siebie nie oszukuję. (...) Nie próbuję cofnąć wskazówek zegara, nie strząsam z siebie swoich własnych dzieci, kiedy zaczynają być z nimi problemy i nie szukam w zamian małego dziecka, które łatwo się wychowuje"***.
Być może taka wędrówka po drabinie czasu jest jednak czasem potrzebna, żeby docenić to, co się ma.
---
* Anne Tyler, "Drabina czasu", przeł. Halina Cieplińska, wyd. Książnica, Katowice 2007, str. 163,
** Tamże, str. 189,
*** Tamże, str. 381.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.