Dodany: 08.11.2013 17:30|Autor: natanna51

O miłości, patriotyzmie i kresach


W odległej już przeszłości byłam wielbicielką powieści Marii Rodziewiczówny. Do dzisiaj mam w swojej biblioteczce kilka jej książek, a między nimi ukochanego i wielokrotnie czytanego "Dewajtisa". Toteż gdy zobaczyłam w Kuferku Książkówki "Byli i będą", wybrałam właśnie tę pozycję i udało się. Książka przyciągnęła mój wzrok również niebanalną okładką, na której umieszczono fragment "Pikiety powstańczej" Maksymiliana Gierymskiego. Powstaniec na koniu to wyraźny sygnał, że powieść zawiera odniesienia do powstania styczniowego. I tak faktycznie jest, gdyż akcja toczy się głównie na Litwie po 1863 roku, chociaż również w Warszawie, gdzie pozbawieni swej ziemi kresowiacy o niczym innym nie marzą, tylko o powrocie w swoje rodzinne strony, podczas gdy lojalna wobec zaborcy arystokracja, nie gardząc przejmowaniem w zarząd zarekwirowanych na Litwie majątków ziemskich, prowadzi wystawny tryb życia i bawi się doskonale.

Upadek powstania styczniowego sprawił, że Polacy mieszkający na Litwie ponieśli ogromne straty nie tylko osobowe i materialne, ale także moralne, gdyż część z nich uległa rusyfikacji, przechodząc na prawosławie, co zdegradowało ich społecznie w oczach patriotów polskich. Ci, którzy przetrwali, próbują wszelkimi sposobami utrzymać ziemię pozostałą w ich rękach, a przy tym wspomagać się wzajem, jak również dbać o odradzanie się ducha patriotycznego. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu

Wątek rodziny Herhorowiczów to jeden z wielu, jakie w powieści się pojawiają. Jest ona bowiem wielowątkowa, a co za tym idzie, i bohaterów ma wielu, wywodzących się różnych klas społecznych. A każda postać jest barwna i ciekawie oraz szczegółowo nakreślona na tle warunków życia na Kresach, na wsi czy też w mieście, a przy tym mocno osadzona w fabule - jak choćby żebraczka, od której przybycia do krośniańskiego zaścianka zaczyna się akcja "Byli i będą".

Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu

Rodziewiczówna pisze również o wielkim przywiązaniu chłopów kresowych do wiary, której bronią wszelkimi sposobami, przyjmując nawet ogromny ciężar rujnujących ich gospodarstwa kar finansowych za nieuleganie naciskom ze strony zaborcy.

Lubiłam książki Marii Rodziewiczówny za klimat, jaki w nich tworzyła. Na ten klimat miał istotny wpływ sposób, w jaki pisarka ukazywała między innymi budzenie się uczuć pomiędzy bohaterami. I tu jest podobnie, gdyż mimo iż powieść nie ma nic wspólnego z romansem, wątki romansowe są aż cztery, a nawet pięć, jeśli weźmie się pod uwagę płomienny związek młodego Herhorowicza ze starszą od niego żoną kuzyna. Sporo miejsca zajmują sprawy miłości młodych, którzy nie baczą na komplikacje wynikające z podziałów społecznych. A są to komplikacje poważne, gdyż jak mają spojrzeć rodzice na miłość swych dzieci do potomków ludzi, którzy ulegli degeneracji społecznej, trzymając stronę zaborcy albo oszukali swych sąsiadów? Te uczucia to jednak pozytywna strona takich związków, gdyż pozwalają na odradzanie się w młodym pokoleniu polskiego ducha.

Mogłabym tak pisać i pisać, gdyż powieść "Byli i będą", mimo iż objętościowo niezbyt obszerna, jest jak rzeka. Tyle w niej wartko toczących się wątków, ściśle ze sobą powiązanych, podobnie jak losy bohaterów, które się przeplatają i łączą.

Z ogromną przyjemnością powróciłam do prozy Rodziewiczówny i z rozrzewnieniem zagłębiłam się w życie postaci z jej powieści, współczując im i ciesząc się, gdy się okazało, że mimo różnych przeszkód ich losy znajdują szczęśliwe rozwiązanie. Odnalazłam tu wszystko to, co kiedyś sprawiało, że czytałam jej książki z ogromną przyjemnością, chłonąc słowa i obrazy, jakie w nich stworzyła - chociaż dzisiaj wydawać się mogą zbyt przygnębiające, gdyż sporo w nich smutku i udręczenia, wynikających z sytuacji polityczno-społecznej.

Maria Rodziewiczówna, urodzona w lutym 1863 roku, już po zesłaniu jej rodziców na Sybir (z którego powrócili, gdy miała 8 lat), sama doświadczyła losu, jaki stał się udziałem wielu rodzin powstańców. W powieści "Byli i będą", którą napisała w 1908 roku, zawarła więc sporo z doświadczeń własnej rodziny, która podobnie jak mąż córki Herhorowiczowej, po powrocie z Syberii osiadła w Warszawie, gdzie żyła w biedzie do czasu, gdy jej ojciec został administratorem majątku ziemskiego, a z czasem odziedziczył majątek Hruszowa po swym bezdzietnym bracie. Maria po śmierci ojca przejęła zarząd nad majątkiem i zarządzała nim do wybuchu wojny. Żyjąc sama na Kresach, poznała doskonale ich realia społeczne i kulturowe, co pozwoliło jej wiernie oddać w powieści społeczną i kulturową panoramę tych ziem w drugiej połowie XIX wieku.

Tym, którzy nie znają rosyjskiego, pewne trudności może sprawiać nazewnictwo zaczerpnięte z tego języka, pojawiające się w wypowiedziach niektórych bohaterów, ale przypisy u dołu stron pozwalają bez problemu zrozumieć te pojęcia, a książkę czyta się szybko, gdyż intrygująca fabuła sprawia, że trudno się od niej oderwać. Przynajmniej ze mną tak właśnie było.


---
* Maria Rodziewiczówna, "Byli i będą", wyd. Świat Książki, 2012, str. 13-14.


[Recenzja ukazała się również na moim blogu i portalach: Lubimy czytać.pl, nakanapie.pl, weebok.pl]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1428
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: